Motocyklista Orlen Team i Automobilklubu Polski, Kuba Przygoński zajął piąte miejsce na drugim etapie Rajdu Dakar z Santa Rosa de la Pampa do San Rafael i awansował na czwartą pozycję w generalce. Samochodowa załoga: Krzysztof Hołowczyc i Jean-Marc Fortin linię mety przekroczyła jako czwarta i w rajdzie jest trzecia.
W stawce samochodowej na liczącym 295 kilometrów odcinku specjalnym zwyciężył Nasser Al-Attiyah, który wczoraj walczył z problemami technicznymi w swoim tylnonapędowym Hummerze i stracił cenne minuty. Zaraz za nim ze stratą 54 sekund uplasował się Stephane Peterhansel, następnie nadjechał Robby Gordon (2.24 min.) i Krzysztof Hołowczyc (3,31 min.).
Hołek prowadził do 140 kilometra, jednak Hummery okazały się szybsze na bardzo zdradliwych wydmach. Załoga ORrlen Team i9 Automobilklubu Polski w generalce rajdu jest trzecia i traci 2.33 min. do lidera Stephane Pterhansela oraz zaledwie 5 sekund do Robbiego Gordona.
– Początek był bardzo szybki. Na technicznej partii prowadziliśmy o ponad minutę. Nie byłem w stanie utrzymać tego tempa na olbrzymich dziurach występujących w dalszej części OSu. Nie czuję jeszcze idealnie trakcji samochodu na wybijającej trasie. W tych warunkach rewelacyjnie spisały się Hummery, widać, że są to silni konkurenci, ale czy wytrzymają tempo całej, długiej rywalizacji… zobaczymy. Dzisiejszy OS był bardzo wymagający, wszyscy cisnęli bardzo mocno i myślę, że kolejne etapy pokażą, kto się tak naprawdę liczy w stawce – opowiadał Krzysztof Hołowczyc.
Motocykliści mieli do pokonania odcinek specjalny krótszy od samochodów o 5 kilometrów, łączna długość trasy wynosiła 782 kilometry. Zaciekła walka o zwycięstwo toczyła się między Hiszpanem Marc’kiem Comą, a Francuzem Cyrilem Despres – dwoma motocyklistami, którzy zwyciężyli ostatnie sześć edycji Rajdu Dakar. Wygrał tym razem Hiszpan i umocnił swoją pozycję lidera klasyfikacji generalnej. Na mecie odcinka z trzecim czasem pojawił się Barreda, a za nim Lopez i Przygoński. Zawodnik Orlen Team i Automobilklubu Polski nie był jednak zadowolony ze strategii jazdy przyjętej na początkowej części OS-u. Spośród pozostałych Polaków 17. miejsce zajął Jacek Czachor, a Marek Dąbrowski był 32.
– Początek odcinka to w zasadzie asfaltowy szuter. Było tak twardo, że można było jechać tyle ile wyciągał motocykl, czyli około 140-150 km/h, więcej się nie dało. Jednocześnie trzeba było bardzo uważać żeby nie spalić tylniej opony, co jest dość częste w warunkach tak wysokich temperatur, jakie dzisiaj panują w Argentynie. Zwolniłem więc i uważałem, gdyż wolałem dojechać do mety niż zostać na odcinku specjalnym wymieniając mus w kole. Trochę jestem niezadowolony z taj strategii. Czołówka jechała pełnym gazem i straciłem do nich około jednej, może półtorej minuty na tej szybkiej partii. Na szczęście po tankowaniu zaczął się bardziej kręty i wymagający technicznie odcinek po piachu. Tam starałem się jechać najszybciej jak potrafię i wypracowałem dobre tempo. Jestem zadowolony z tego etapu, jadę w bardzo szybkiej grupie i jeśli utrzymam prędkość wówczas na pewno będzie dobry wynik – komentował Kuba Przygoński.
Jacek Czachor drugiego dnia rajdu skorzystał z udogodnienia regulaminowego przysługującego zawodnikom z listy elite. Kapitan Orlen Team poprosił by ze względu na problemy techniczne z gaźnikiem na pierwszym etapie mógł startować z wyższej pozycji niż wynikało to z klasyfikacji.
– Startowałem jako jedenasty, zaraz za mną jechał bardzo szybki Cyril Despres. Dogonił mnie na odcinku i musiałem go puścić żeby nie blokować jego dobrego tempa. Zaraz za Cyrilem przyjechał jego kolega z zespołu Ruben Faria, złapałem się za nim i starałem się trzymać na superszybkich prostych. Wiedziałem, że tam mogę zyskać. Pierwszą część odcinka pojechałem bardzo dobrze, później zaczął się cięższy teren biegnący po bardzo trudnych wydmach, na których występował camel grass. Starałem się nie wypaść z najszybszej dwudziestki. Tempo narzucone przez czołówkę było naprawdę duże, jestem zadowolony z dzisiejszego etapu i zdaję sobie jednocześnie sprawę, że to będą niezwykle wymagające zawody – mówił Jacek Czachor.
– Mam trochę problemów z teleskopem, nie umiem go odpowiednio skonfigurować żeby osiągnąć swoje tempo. Nie mam dużego doświadczenia z motocyklem – czterysta pięćdziesiątką, ale liczę na to, że wszystko zostanie ustawione jak należy. Ku mojemu zaskoczeniu dobrze znoszę fizycznie olbrzymie upały panujące w Argentynie i nie mam problemu z kondycją na wymagających odcinkach specjalnych – dodał Marek Dąbrowski.
Trzeci etap prowadzi z San Rafael do San Juan. Trasa liczy 561 kilometrów dla motocykli i 499 dla samochodów. Najpierw zawodnicy pokonają dojazdówkę liczącą 291 kilometrów, następnie przystąpią do odcinka specjalnego (270 km motocykle, 208 km samochody), którego meta jest zlokalizowana przy samym biwaku. Trasa wkracza w Andy. Etap będzie bardzo trudny, dziurawy i zdradliwy. To również bardzo duży test dla wydolności silników w rajdowym sprzęcie.
– Fajne były płaskie szutry na początku odcinka specjalnego. Szliśmy, ile fabryka dała, ze 160 km/h. Później zaczęły się wąwozy i przejazdy rzeczne więc musieliśmy zwolnić. Wydmy przejechaliśmy bez problemów, ale końcówka oesu poszła nam już gorzej. Jechaliśmy wolniej, bo mieliśmy mało powietrza w oponach. Spuściliśmy je na piach, a potem szkoda nam było czasu zatrzymywać się i dopompowywać. Może i dobrze, bo niektórzy wyraźnie na tych pagórkach przesadzali. Patrzyłem z zazdrością jak inni ostro szli po kamieniach. Tylko co ja przyspieszałem, Rafał mnie hamował. “Jeszcze cały Dakar przed nami” mówił. Kawałek dalej wszyscy stali z awariami – mówił Adam Małysz.
– Adasia nie można rozpuścić. Mogę mu szczerze powiedzieć, że jestem z niego zadowolony. A jestem, bo przejechaliśmy cały odcinek bez najmniejszych problemów. Oczywiście, da się szybciej i moglibyśmy to zrobić. Ale ustaliliśmy, że pojedziemy swoim tempem. Nie popełniliśmy żadnego błędu, auto jest nietknięte. Ani razu nie musieliśmy się zatrzymywać – wyjaśnił Rafał Marton.
Po raz kolejny kłopoty z samochodem mieli Albert Gryszczuk i Michał Krawczyk. Choć na pierwszej części odcinka specjalnego udało im się odrobić część strat z niedzieli, do północy nie dotarli do mety poniedziałkowego etapu. Przyczyną przymusowego postoju na trasie były kłopoty z wahaczem. Zawodnicy otrzymali potrzebne do naprawy części od szybkiego serwisu pod przewodnictwem Mirka Zapletala. Naprawili auto i ruszyli w dalszą drogę. W trakcie pokonywania kolejnych kilometrów trasy musieli jeszcze ugasić pożar w swoim Mitsubishi Pajero. Zmęczona załoga dotarła na biwak w nicy. Do akcji serwisowej przystąpili mechanicy.
Quadowcy z Polski, wbrew wykluczeniu, wbrew konkurentom nie odpuszczają, a wręcz przeciwnie. Powoli widać kto wśród quadów nadaje tempo. Łukasz Łaskawiec dojechał pierwszy, a Rafał Sonik czwarty!
– Etap świetny, szybki. Quad sprawuje się świetnie, ja jak widać również coraz lepiej. Jedziemy równo,ale z założeniem – każdy start to na końcu meta. Jestem zadowolony. Nadal jedziemy i nadal walczymy o przywrócenie. Walczymy, bo warto. Pogoda dopisuje, nawet za bardzo. Upały, słońce, ale cóż jesteśmy już po tylu latach zaprawieni w takich bojach. Jutro etap trzeci bardzo dla mnie ważny – mówił Rafał Sonik.
– Pomagałem dzisiaj dwóm motocyklistom. Jednego zbierałem po wypadku. Drugiemu na wydmach pomagałem podnieść motocykl, bo nie mógł sobie z tym poradzić. Gdzieś po drodze uderzyłem jeszcze w kamień, mam dziurę w misce olejowej, a udało mi się jeszcze wykręcić najlepszy czas. Wiem, że sprzęt będzie gotowy. Mechanik musi zdążyć. Ja idę odpocząć i spać, by nabrać sił przed trzecim etapem – opowiadał “Łoker”.
Po ostatecznej decyzji odmowy przez organizatorów przywrócenia w kategorii quadów, Josef Machacek podjął decyzję o wycofaniu się z Dakaru. Czech w sytuacji, gdy uniemożliwiono mu walkę o zwycięstwo postanowił nie ryzykować zdrowia i sprzętu, którym zamierza startować jeszcze w prestiżowych rajdach. Do protestu czeskiego zespołu KM Racing nie dołączyli się również wykluczeni z klasyfikacji generalnej Polacy. Wciąż liczą na cud…
Więcej na www.orlenteam.pl.
Zobacz też: RAJD DAKAR 2012: WILLI WEYENS – GALERIA.
Zobacz też: RAJD DAKAR 2012: WILLI WEYENS – GALERIA 2.
Zobacz: RAJD DAKAR 2012: WILLI WEYENS – GALERIA 3
WYNIKI DRUGIEGO ETAPU
Samochody:
1. Nasser Saleh Al-Attiyah (Katar) – 2:47.18 godz,;
2. Stephane Peterhansel (Francja) – strata 0,54 sek.;
3. Robby Gordon (USA) – 2.42 min.;
4. Krzysztof Hołowczyc – 3.31 min.;
5. Joan Roma (Hiszpania) – 4.15 min.;
6. Giniel de Villier (RPA) – 4.37 min.;
48. Adam Małysz (Polska) – 1:30.28 godz..
Motocykle:
5. Jakub Przygoński – str6ta 2.44 min.;
17. Jacek Czachor – 14.33 min.;
32. Marek Dąbrowski – 25.42 min.
Ciężarówki
1. Marcel van Vliet (Holandia) ;
2. Gerard de Rooy (Holandia) – strata 26 sek.;
3. Franz Echter (Niemcy) – 56 sek.;
27. Josef Cabała – 10.45 min.
Quady
1. Łukasz Łaskawiec (Yamaha Raptor 700) – 3:48.19 godz.
2. Sergio La Fuente (Yamaha Raptor 700) – strata 1.37 min.;
3. Marcos Patronelli (Yamaha Raptor 700) – 5.45 min.;
4. Rafał Sonik (Yamaha Raptor 700) – 6.38 min.;
5. Tomas Maffei (Yamaha 650 GRW) – 10.12 min.;
6. Alejandro Patronelli (Yamaha Raptor 700) – 10.31 min.;
7. Lucas Bonetto (Honda TRX 700 XX) – 16.00 min.;
8. Christophe Declerck (Polaris Outlaw 690) – 20.08 min.;
9. Josef Machacek (Yamaha Raptor 700) – 31.50 min.;
10. Luis Henderson (Honda TRX 700 XX) – 32.33 min.
KLASYFIKACJA PO DWÓCH ETAPACH
Samochody
1. Stephane Peterhansel – 3:20.33 godz.;
2. Robby Gordon – strata 2.28 min.;
3. Krzysztof Hołowczyc – 2.33 min.;
50. Adam Małysz – 1:46.53 godz.
Motocykle
1. Marc Coma (Hiszpania) – 3:40.12 godz.;
2. Francisco Lopez (Chile) – strata 2.30 min.;
3. Cyril Despres (Francja) – 2.52 min.;
4. Jakub Przygoński) – 4.52 min.;
22. Jacek Czachor – 20.39 min.;
30. Marek Dąbrowski – 28.40 min.
Zdjęcia: zespoły oraz Theo Ribeiro i Jacek Bonecki
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.