Na naszych łamach staramy się przedstawiać różne opinie. Podczas Rajdu Monte Carlo – pierwszej rundy Mistrzostw Świata WRC, Michał Kościuszko i Maciej Szczepaniak (jedyni nasi reprezentanci w zawodach) wygrali klasę PWRC, choć w samym rajdzie zajęli odległe miejsce.
Oto, co na ten temat sądzi red. Lesław Sagan:
Zapewne nie tylko ja się zastanawiam, że co 30. w stawce generalnej i 5. w N-grupie Michał Kościuszko wraca do Ojczyzny z tarczą jako zwycięzca Rajdu Monte Carlo i lider Rajdowych Samochodowych Mistrzostw Świata w kategorii samochodów produkcyjnych.
Już na wstępie chciałbym złożyć oświadczenie, że nie jestem przeciwnikiem sukcesów polskich sportowców, ani tym bardziej sympatycznego Michała. Ale na jego przykładzie doszukuję się absurdów w regulaminach tak prestiżowej imprezy jaką są Mistrzostwa Świata. W przypadku Rajdu Monte Carlo 2012 w kategorii PWRC wystartowały jedynie trzy załogi, a do mety dojechały dwie. Różnica na mecie 87 minut nie wymaga już komentarza. W nagrodę obie załogi otrzymały punkty do mistrzostw i liderują w tej kategorii.
Można w tym momencie powiedzieć, że punkty otrzymują ci, którzy wydali kasę na rajd, który wszyscy inni opuścili. Jednak 25 punktów za udział w rajdzie, w którym w kategorii wyłaniającej Mistrza Świata, to chyba delikatnie mówiąc przesada. Te punkty mogą w końcowym rozrachunku decydować o tytule, bo mają identyczną wagę jak punkty zdobyte w walce z przykładowo 10 załogami. Ten regulamin jest zdecydowanie zły!
Z drugiej strony trudno się dziwić sympatycznemu kierowcy z Krakowa, że wszędzie szuka swoich możliwości, bo jakby nie było tytuł Mistrza Świata w rajdowym CV, to zawsze jakiś prestiż. Dotychczas ma w swoim portfolio tytuł drugiego kierowcy świata w kategorii JWRC i trzeciego w PWRC. Niektórzy oceniają go najwyżej ze wszystkich polskich kierowców rajdowych wszech czasów, a szczególnie we wszystkich publikacjach podkreśla jego zasługi Ela Socha, która jest rzecznikiem kierowcy.
Są jednak i tacy, którzy bardziej surowo patrzą jego dotychczasowy udział w MŚ i uważają, że jeszcze niczego wielkiego dotychczas nie dokonał, poza zdobywaniem punktów w kategoriach, które są tłem do prawdziwych mistrzostw.
Jak zwykle zdania są podzielone, bo dla wielu to Krzysztof Hołowczyc, który jak dobre wino, im starszy tym jeździ lepiej – jest tym najlepszym. Bo walki w morderczym Rajdzie Dakar nie da się porównać z żadnym rajdem WRC.
Jednak sympatycznemu Michałowi życzymy samych sukcesów w sezonie 2012, by miał szansę wykazania swoich niekwestionowanych możliwości w walce z najlepszymi.
POLECAMY: RAJD MONTE CARLO 2012: WILLI WEYENS – GALERIA
GALERIA Z RAJDU TEŻ TUTAJ: RAJD MONTE CARLO 2012: WSZYSTKO DLA LOEBA
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.