Zwycięstwem w wyścigu Gulf 12 Hours w Abu Dhabi zakończył tegoroczny sezon wyścigowy Michał Broniszewski. Ale nie był to jedyny sukces warszawskiego kierowcy, który skupił się w tym roku na startach w Blancpain Endurance Series.
Wszystkie wyścigi serii miały bardzo mocną i liczną obsadę. Na starcie stawało zwykle 60 – 65 załóg, w tym blisko 25 w klasie Pro-Am.
Zobacz także:
Imponująca lista marek obejmowała wszystkie liczące się samochody klasy GT3 – Ferrari 458 Italia, Porsche 911, BMW Z4, Mercedes SLS AMG, McLaren 650S, Aston Martin Vantage, Audi R8 LMS, Nissan GT-R, Bentley Continental, czy Lamborghini Huracan. Partnerami Polaka w załodze byli we wszystkich pięciu rundach Włoch Alessandro Bonacini i Brytyjczyk Michael Lyons. Polsko- włosko- angielska załoga startowała samochodem Ferrari 458 Italia GT3 przygotowanym przez zespół Kessel Racing bazujący w Lugano, na południu Szwajcarii.
Michał Broniszewski rozpoczął sezon od trzeciego miejsca w klasie w pierwszej rundzie na torze Monza, co było świetnym wynikiem, chociaż zanosiło się na zwycięstwo…
Michał Broniszewski: Na 20 minut przed końcem byliśmy niemal pewni wygranej w klasie i drugiego miejsca w klasyfikacji generalnej, gdy nagle samochód dramatycznie zwolnił z powodu gwałtownego wzrostu temperatury silnika. Byliśmy przekonani, że to koniec wyścigu. Samochód mógł stanąć w każdej chwili. To było najdłuższe 20 minut w mojej karierze!
Najważniejsze jednak, że udało się zdobyć sporo punktów. Przed kolejną rundą Blancpain Endurance Series warszawski kierowca zaliczył pojedynczy start o charakterze treningowym w rundzie innej serii – GT Open na torze Paul Ricard we Francji z Włochem Giacomo Piccini. Polsko- włoska załoga miała duże szanse na podium w obu wyścigach, ale skończyło się na czwartej pozycji po niezawinionej kolizji w wyścigu pierwszym, a w drugim defekt opony na dwa okrążenia przed końcem przeszkodził w osiągnięciu mety.
Po kolejne punkty w Blancpain Endurance Series załoga Kessel Racing pojechała na Silverstone, gdzie już na drugim okrążeniu Ferrari prowadzone przez Michała Broniszewskiego zostało uderzone w tył przez jednego z rywali i spędziło kilka minut na poboczu tracąc szanse na punkty. Ale kolejny wyścig, tym razem 6h na torze Paul Ricard przyniósł warszawskiemu kierowcy i jego kolegom zwycięstwo w klasie Pro-Am, a w pokonanym polu zostało ponad dwudziestu rywali.
Michał Broniszewski: Wiedzieliśmy, że gdy pech nas opuści, jesteśmy w stanie wygrywać wyścigi. Już w pierwszej rundzie byliśmy dosłownie o włos od zwycięstwa. Tym razem wreszcie wszystko zagrało i mogliśmy pokazać, na co nas stać. Na torze panował straszny tłok, ale równa, szybka, a przy tym rozważna jazda każdego z naszej trójki zapewniła nam zwycięstwo!
Na czwartą rundę – wyścig 24h Spa-Francorchamps polsko-włosko-angielska załoga pojechała z szansami na tytuł mistrzowski. Był to najważniejszy start w sezonie, bo zwycięstwo zapewniało dużo większą porcję punktów, niż w innych wyścigach. Do trójki kierowców dołączył doświadczony Włoch Andrea Piccini. Niestety, pod koniec szóstej godziny walcząca o zwycięstwo i tytuł mistrzowski załoga została wyeliminowana z wyścigu po kolizji w ciemnościach na śliskiej nawierzchni.
Michał Broniszewski: Byliśmy załamani. To był największy zawód w tym roku. Po zwycięstwie w Paul Ricard mogliśmy teoretycznie już w Spa zapewnić sobie tytuł mistrzowski. Niestety, takie są wyścigi. Pozostało nam walczyć o miejsce na podium w klasyfikacji sezonu.
O końcowym wyniku miała rozstrzygnąć ostatnia runda na torze Nürburgring. Po heroicznej, pełnej dramatycznych zwrotów akcji walce podczas trzech godzin wyścigu Michał Broniszewski, Alessandro Bonacini i Michael Lyons zajęli trzecie miejsce w klasie i wywalczyli w pełni zasłużoną, znakomitą drugą pozycję w końcowej klasyfikacji sezonu!
Michał Broniszewski: To był wyjątkowo ciężki wyścig. Potrzebowaliśmy odrobiny szczęścia, bo przy niekorzystnym splocie okoliczności mogliśmy spaść w punktacji nawet na piąte miejsce. Cieszymy się z naprawdę świetnego wyniku na koniec sezonu, chociaż pozostaje pewien niedosyt. Gdyby nie pech w Spa, jestem przekonany, że mielibyśmy tytuł mistrzowski, na który w pełni zasłużyliśmy.
Sezon w Blancpain Endurance Series zakończył się zatem znakomitym wynikiem. Aby zimowa przerwa w ściganiu nie była zbyt długa, Michał Broniszewski postanowił wystartować w grudniu już po raz czwarty w karierze w prestiżowym wyścigu Gulf 12 hours na torze Yas Marina w Abu Dhabi. Zmiennikami Polaka byli dwaj Włosi – oficjalny kierowca Ferrari Davide Rigon startujący w Mistrzostwach Świata Endurance oraz Giacomo Piccini.
Po 12 godzinach niezwykle wyrównanej, dramatycznej walki na torze polsko-włoska załoga w czerwono-czarnym Ferrari 458 Italia z numerem 11 pokonała załogę Mercedesa SLS AMG różnicą 24 sekund oraz rywali w Aston Martinie, którzy stracili na mecie minutę i 9 sekund.
Michał Broniszewski: To był jeden z trudniejszych startów w mojej karierze. Przechodziłem poważną infekcję. Przyjechałem do Abu Dhabi jeszcze chory i mocno osłabiony, biorąc antybiotyk. Nie byłem w najlepszej dyspozycji. Walka o zwycięstwo trwała aż do mety. To był 12-godzinny sprint! Wcześniej już kilka razy stawałem na podium w Abu Dhabi, ale dopiero teraz na najwyższym stopniu. To wyjątkowo ciężko wywalczone zwycięstwo, bo skrzynia biegów nie działała poprawnie w drugiej części wyścigu. W każdej chwili mogła odmówić współpracy! Ogromnie się cieszę, że udało nam się zakończyć świetny sezon wygraną w tak prestiżowym, mocno obsadzonym wyścigu. Zwycięstwo zawsze smakuje wspaniale, a zwłaszcza na koniec sezonu!
Drugie miejsce w końcowej punktacji w klasie Pro Am serii Blancpain Endurance Series i zwycięstwo w Gulf 12 Hours sprawiają, że bez żadnych wątpliwości dla Michała Broniszewskiego był to bardzo udany sezon. A jakie są plany na rok 2016?
Michał Broniszewski: Rozpoczynam sezon już w styczniu startem w wyścigu 24-godzinnym w Dubaju. Po raz pierwszy w karierze pojadę Mercedesem, w dodatku najnowszym modelem tej marki czyli AMG GT3, bazującym na wersji drogowej. Jeszcze nie wiem, czy będzie to pojedynczy start. Decyzję podejmę po wyścigu. W moich planach na rok 2016 jest Blancpain GT Series, czyli obydwie serie – Endurance i Sprint. Być może uda się wystartować także w European Le Mans Series, ale tu jeszcze nie ma potwierdzenia. Jedno jest pewne – to będzie kolejny ekscytujący i pracowity sezon, który – miejmy nadzieję – przyniesie jeszcze więcej emocji i jeszcze lepsze wyniki, niż ten, który się zakończył! Tymczasem wraz z moimi kolegami w załodze i zespołem Kessel Racing serdecznie dziękuję za wsparcie w roku 2015 kibicom, mediom i wszystkim tym, którzy trzymali za nas kciuki. Składam najlepsze życzenia wspaniałych, niezapomnianych świąt Bożego Narodzenia i spełnienia wszelkich marzeń w Nowym Roku! Odpocznijcie przy świątecznym stole i nabierzcie sił na kibicowanie w przyszłym sezonie, bo będzie się działo!