Motocykliści polskiej ekipy Wójcik FHP YART Racing Team ukończyli swój debiutancki start w Mistrzostwach Świata Endurance na siedemnastej pozycji w klasyfikacji generalnej, dziesiątej w kategorii EWC i czwartej w trofeum Dunlopa.
Na słowackim torze Slovakia Ring Marcin Walkowiak, Marek Szkopek i Bartek Wiczyński imponowali tempem, a ich mechanicy pracą w garażu.
Zobacz także:
Wielokrotni mistrzowie Polski w debiucie warszawskiego zespołu w cyklu FIM EWC zakwalifikowali się do wyścigu na 18. miejscu w stawce 30 ekip, po ośmiu godzinach zaciętej walki finiszując na siedemnastej pozycji.
– Debiut w mistrzostwach świata zakończył się dla nas niewątpliwym sukcesem. Dysponowaliśmy świetnym pakietem i Yamahą R1 bardzo dobrze przygotowaną przez austriacki YART, ale bez systemu szybkiej zmiany przedniego koła i z silnikiem w specyfikacji stockowej nie mogliśmy liczyć na wiele więcej, więc jesteśmy zadowoleni. Daliśmy z siebie wszystko i uniknęliśmy większych błędów. Zarówno nasi zawodnicy na torze, jak i mechanicy w garażu spisali się na medal, a ostateczny rezultat jest bardzo obiecujący, dlatego jestem przekonany, że na tym nie kończy się nasza przygoda z mistrzostwami świata – podsumował szef zespołu, Grzegorz Wójcik.
Podczas ośmiu godzin rywalizacji trójka polskich zawodników zmieniała się osiem razy, zużywając cztery przednie i osiem tylnych opon Dunlop, ok. 160 litrów paliwa i pokonując 206 okrążeń, czyli blisko 1200 kilometrów. Ekipa spędziła też w alei serwisowej zaledwie 23 z 480 minut rywalizacji.
Wyścig rozpoczął się dla polskich debiutantów od pechowej wywrotki Marka Szkopka pod koniec pierwszej godziny, co wymagało szybkich, choć tylko kosmetycznych napraw. Kilka minut stracił także Wiczyński, któremu na swojej pierwszej zmianie zabrakło paliwa pod koniec okrążenia. Aktualny lider europejskiej serii Alpe Adria w klasie Superstock 1000 na swojej ostatniej zmianie był jednak jednym z najszybszych zawodników na torze, awansując na 17. miejsce.
– Po wywrotce Marka zmieniłem mapę zapłonu na bardziej agresywną, co nieco zbyt szybko zużyło paliwo, ale na szczęście nie straciliśmy z tego powodu zbyt wiele czasu. Przez długi czas jechałem jednak tuż za zespołem, który ukończył wyścig na szóstym miejscu, a pod koniec wyścigu długo nie mogła wyprzedzić mnie ekipa, która finiszowała na trzeciej pozycji, co pokazuje, że mieliśmy bardzo dobre tempo – mówi Bartek Wiczyński.
– To był bardzo udany wyścig. Na początku swojej pierwszej zmiany popełniłem mały błąd i zaliczyłem uślizg przedniego koła, ale na szczęście motocykl nie ucierpiał zbyt mocno, a my nie straciliśmy zbyt wiele czasu. Gdyby nie ta przygoda, z pewnością finiszowalibyśmy nieco wyżej, ale nie pozycja była dzisiaj najważniejsza. Przede wszystkim chodziło nam o naukę. Pokazaliśmy także, że możemy ścigać się na najwyższym poziomie i jeśli tylko dopracujemy w przyszłości kilka detali, będziemy mogli walczyć o miejsca w pierwszej dziesiątce – dodaje Marek Szkopek.
– Mieliśmy dziś kilka małych przygód, ale najważniejsze, że nasza trójka na torze trzymała szybkie i równe tempo, a mechanicy w garażu spisali się na medal podczas pit-stopów. Start w mistrzostwach świata był ciekawą przygodą, którą mam nadzieję powtórzymy w przyszłym roku. Pokazaliśmy się z dobrej strony i jesteśmy zadowoleni, ale nie mamy czasu na świętowanie, ponieważ już jutro czekają nas na Słowacji po dwa wyścigi mistrzostw Polski i europejskiej serii Alpe Adria – podsumował Marcin Walkowiak.