Na torze Slovakia Ring rozegrano wyścigi z udziałem reprezentantów Polski. Walczono w Pucharze Volkswagen Castrol Cup, Porsche i Audi. Nasi zawodnicy spisywali się dzielnie.
Zobacz także:
WYŚCIGI: VOLKSWAGEN, AUDI I PORSCHE NA SLOVAKIA RINGU
Zgodnie z oczekiwaniami pierwszy wyścig 5. rundy Volkswagen Castrol Cup przyniósł wiele emocji. Perfekcyjną taktyką błysnął w pierwszym wyścigu Robertas Kupcikas, który jeszcze na dwa okrążenia przed metą jechał na piątej pozycji.
Litwin rozsądnie korzystał z systemu Push – to – Pass i w końcówce zmagań nie pozostawił rywalom złudzeń. Za nim finiszowali Jeffrey Kruger oraz Jan Kisiel.
Przez 8 okrążeń na czele stawki znajdował się Maciek Steinhof, który wykorzystał start z pole position i do pierwszego zakrętu wchodził jako pierwszy. Jednak przed meta wszystko się zmieniło. Steinhof, by na długich prostych utrzymać pozostałych zawodników za sobą, musiał często korzystać z systemu Push – to – Pass. Ostatecznie zdobywca pole position minął linię mety jako piąty, ale w wyścigu został sklasyfikowany na pozycji numer 4.
W drugim wyścigu kolizja Krężeloka i Steinhofa otworzyła, jadącemu za nimi Kisielowi, drogę do najwyższego podium. 21-letni warszawiak jako pierwszy Polak wygra w tym sezonie wy ścig VWCC. Oprócz Kuby Litwina do mety nie dojechał także Maciek Steinhof, którego samochód ucierpiał w zderzeniu z Krężelokiem. Jerzy Dudek, tym razem bez przygód, dowiózł do mety 15 miejsce. Gosia Rdest minęła linię mety jako dwunasta.
Powiedzieli:
Maciek Steinhof (po kwalifikacjach): Wielu zawodników wykręciło dobre czasy już na samym początku sesji. Szczerze mówiąc nie wiem dlaczego, bo na samym początku na torze było więcej wody niż w końcówce sesji. Moje pierwsze okrążenie było fajne, czyste i w efekcie bardzo szybkie. Kolejne nie było już takie dobre, więc zjechałem do boksów i dokonaliśmy kilku korekt w samochodzie. Jestem jednak bardzo zadowolony z zwycięstwa w kwalifikacjach, zwłaszcza że bardzo lubię jeździć po mokrym asfalcie.
Michał Gadomski (po kwalifikacjach): Na początku jechaliśmy wolniej, żeby zobaczyć czego można się spodziewać na torze i nie uszkodzić samochodu. Potem zjechałem, zobaczyłem który jestem i postanowiłem zmienić kilka rzeczy w swojej jeździe. Pojechałem nieco innym torem, który okazał się szybszy i dzięki temu udało mi się wskoczyć na szóste miejsce. Pod koniec tor trochę przesychał, ale różnice między początkiem i końcówką sesji nie były znaczące.
Paweł Krężelok (po kwalifikacjach): Drugie w tym sezonie kwalifikacje na mokrej nawierzchni i drugie bardzo udane w moim wykonaniu. Jestem zadowolony, bo jestem blisko podium, o które na pewno będę walczyć. Zobaczymy jakie jutro będą warunki, ale nie miałbym nic przeciwko gdyby padało jeszcze mocniej niż dziś.
Marcin Prokop (po 1. wyścigu): Nie mogłem się zbytnio włączyć do walki, bo pozostali zawodnicy są poza moim zasięgiem, ale nie zmienia to faktu, że ten wyścig był dla mnie świetną zabawą. Na mokrej nawierzchni mogłem jeszcze się łudzić, że dotrzymuje kroku reszcie stawki, natomiast na suchej nawierzchni inni kierowcy odjeżdżali mi, jak chcieli. Poza tym popełniłem też masę błędów. Cieszę się jednak, że dojechałem cało do mety, nie uszkodziłem samochodu i nie dałem się zdublować. To były moje cele przed tym startem.
Jeffrey Kruger (po 1. wyścigu: W połowie wyścigu wyglądało na to, że nie mam już szans na podium. Później zacząłem korzystać z systemu Push – to – Pass, żeby dopaść zawodników przede mną. Miałem przy tym trochę szczęścia, bo udało mi się przebić na drugie miejsce. W drugim wyścigu na pewno będę chciał zachować jak najwięcej Push – to – Passów na koniec. Opony wytrzymały cały wyścig i w końcówce nie miałem problemów z przyczepnością. Nieco gorzej było w połowie dystansu.
Paweł Krężelok (po 1. wyścigu): W nocy przed wyścigiem nie mogłem spać. Cały czas myślałem o tym podium. Wyścig był bardzo emocjonujący i kontaktowy. Miałem też trochę szczęścia, bo Janek Kisiel, który ukończył przede mną, dostał karę i spadł w dół stawki. W drugim startuję z wyższej pozycji i postaram się pojechać jeszcze lepiej i jeszcze szybciej.
Dylan Pereira (po 2. wyścigu): Miałem bardzo dobrze ustawione ciśnienie w oponach na wyścig. Samochód prowadził się bardzo precyzyjnie i przede wszystkim był bardzo neutralny zarówno w wolnych, jak i szybkich zakrętach. Przed ostatnim zakrętem Marcus Fluch nieco zajechał mi drogę i musiałem uciekać na trawę. Przez to nie mogłem hamować, ale tym samym wszedłem w ostatni łuk przed nim i ten, nieco niezamierzony manewr dał mi czwarte miejsce.
Jan Kisiel (po 2. wyścigu): W pierwszym wyścigu dostałem karę, więc byłem mocno wkurzony. Poczekałem na drugi wyścig, ochłonąłem w tym czasie. Dzięki temu ruszyłem z zimną krwią i zachowałem ją do samego końca. Kluczem do zwycięstwa było jednak nie tylko tempo lecz także perfekcyjna taktyka.
Robertas Kupcikas (po 2. wyścigu): Przez cały wyścig starałem się bronić mojej pozycji przed Jeffreyem Krugerem. Stoczyliśmy naprawdę twardą, męską, ale uczciwą i równą walkę. W końcówce wyścigu moje opony zaczęły się przegrzewać, więc trudno mi było bronić się przed Jeffreyem i Jankiem, który nas dopadł. Niemniej jednak cieszę się z dużej liczby punktów, które zdobyłem w ten weekend.
Gosia Rdest (na mecie 2. wyścigu): To był bardzo skuteczny weekend. Moim głównym celem było przełamanie złej passy ostatnich wyścigów, które przekreśliły moje szanse na upragnione miejsce w klasyfikacji generalnej sezonu. Została ona przełamana, a jazda była czysta, bez żadnych kontaktów. Początek pierwszego wyścigu był bardzo dobry, udało mi się odskoczyć nieco do przodu, a sytuacja miała też zadatki na więcej wyprzedzeń. Niestety, przede mną dwóch zawodników miało kontakt i musiałam się wycofać, bo nie było innej drogi ucieczki. Pechowo zakończyła się też próba mojego wyprzedzania na trzecim zakręcie, gdzie zobaczyłam Kubę Litwina lecącego w poprzek toru tak niefortunnie, że zatrzymał się tuż przede mną. Musiałam więc ściganie zaczynać od zera, spadłam na ostatnią pozycję. Starałam się odrobić straty, przebiłam się dwie pozycje w górę i dojechałam do grupki, w której cały czas się wyprzedzaliśmy. Dobrze rozegrałam sprawę z push-to-passami, udało mi się przebić o oczko wyżej jeszcze na ostatnim okrążeniu. Ostatecznie zajęłam 14 miejsce. W drugim wyścigu poszło mi zdecydowanie lepiej. Do ostatniego momentu nie wiedzieliśmy, czy jedziemy na oponach deszczowych czy na slickach, ale po wyjechaniu na okrążenie rozgrzewające na deszczach, okazało się, że tor jest na tyle suchy, że sędzia postanowił przerwać zawody na zmianę opon, co wiązało się ze startem lotnym, moim pierwszym na zawodach. Na starcie nie straciłam żadnej pozycji, co było plusem. Dzięki dobremu gospodarowaniu push-to-passami udało mi się na ostatnim zakręcie wyprzedzi jednego z zawodników. Weekend był bardzo ciekawy. Nie wiem na ile jest to kwestia pogody, a na ile niektórzy zawodnicy poczuli się za pewnie. I na samych treningach i podczas wyścigów widać było znaczne roszady. Patrząc na dotychczasową klasyfikację sezonu, tutaj ta kolejność została właściwie odwrócona. To bardzo ciekawa sytuacja, walka nie toczy się w pierwszej piątce, lecz w całej stawce. Teraz czekam niecierpliwie na kolejny weekend wyścigowy w Brnie. Wspierają mnie: Castrol Polska, firmy EMKA S.A. i EMKA TRANS oraz Chrono Online – dystrybutor zegarków Epos.
Jakub Litwin: Los bywa przewrotny: daje szczęście i radość – sezon 2013, by wszystko z nawiązką zabrać – sezon 2014. Przestałem liczyć ile razy w tym roku musiałem podnosić się z porażek, które zaistniały najczęściej nie z mojego powodu. Im szybciej staram się podnieść tym bardziej znów obrywam… Ten weekend, na który przyjechałem maksymalnie skoncentrowany, miał to wszystko odwrócić. Idealne treningi, bardzo dobre deszczowe kwalifikacje. Jednak los zapisał na swych kartach, że mimo ogromnej determinacji mojej i całego zespołu nie dane mi będzie ani razu na Słowacji ujrzeć linii mety. Do tego ten uraz, pobyt w szpitalu, ucieczka z niego, gdy dowiedziałem się, że kręgosłup mam cały, wreszcie start do drugiego wyścigu z obolałym ciałem i skołowaną głową, a potem … kapitulacja. Aż trudno w to wszystko uwierzyć. Nie w moim jednak charakterze jest rozpaczać. Jestem tak wściekły i tak zdeterminowany aby tę passę odwrócić, że zrobię wszystko by za trzy tygodnie w Brnie puścić w dymem wszystkie złe wspomnienia tego sezonu! Chciałbym bardzo serdecznie podziękować mechanikom, szczególnie Witkowi, za odbudowanie samochodu i zrobienie wszystkiego, bym mógł wystartować. Dziękuję także wszystkim, którzy w tych trudnych chwilach okazali swoje wsparcie. Doceniam to. Dziękuję moim rodzicom, którzy pomogli mi wstać ze szpitalnego łóżka i stawić się na starcie. Dziękuję też mojej dziewczynie za to, że jest. Na koniec przepraszam sponsorów: GROCLIN GROUP, STS LOGISTIC, VW Danelczyk, MA-FRA, Cronic (Rally Shop) dziękując jednocześnie za wszystko, co dla mnie zrobili
Dominik Kotarba- Majkutewicz (R8 Motorsport): Dwa wyścigi w tak niewielkim odstępie czasu pozwoliły na utrzymanie dobrego rytmu. W raz z kolejną rundą Volkwagen Castrol Cup robiłem postępy notując coraz lepsze wyniki za kierownicą pucharowego Golfa, a wskazówki od Leszka Kuzaja sprawiają, że coraz pewniej czuje się za kierownicą wyścigowego samochodu. Teraz czeka nas trochę dłuższa przerwa, jednak w połowie września wrócimy na tor podczas rundy w Brnie.
LISOWSKI DRUGI W KLASIE
Załoga Mateusza Lisowskiego w wyścigu głównym na torze Slovakia Ring dojechała do metry na dziewiątym miejscu w klasyfikacji generalnej oraz drugim w klasyfikacji Silver Cup.
Mateusz Lisowski: To był ciężki weekend dla naszego zespołu. W wyścigu kwalifikacyjnym jazda była perfekcyjna, tyle wyprzedzania jeszcze nie było w tym sezonie. Wyścig główny? No niestety. Trzeba powiedzieć, zespół nie spisał się na medal. Było bardzo dużo rzeczy do poprawy…Z Vincentem zawsze dajemy z siebie 100%. Dzisiaj zapominamy o tempie, karze drive through, sytuacjach, które miały miejsce. Mam nadzieję, że w Portugalii będzie już tylko lepiej. Wiemy z W Racing Team co mamy poprawić, na czym mamy się skupić. Pit Stop – nie wychodzi nam jakbyśmy tego chcieli…Były szanse na wyższą pozycję. P9 w generalce, P2 w Silver Cup. Wynik mówi o wszystkim. My wyciągamy wnioski. Dziękuję Wam “Drodzy” kibice za doping, miłe słowa podczas tego weekendu. Partnerowi otoMoto.pl za zaufanie do mnie. To daje kopa i już mogę powiedzieć, że myślami jestem na torze w Algarve na następnej rundzie Blancpain GT Series. Jedziemy tam po pudło! Zawsze będę tak myślał.
TRUDNY WYŚCIG GIERMAZIAKA
Siódma runda Porsche Mobil 1 Supercup niestety nie okazała się dobra dla polskich zawodników. Robert Lukas w ogóle nie pojawił się na torze Spa-Francorchamps z powodu zeszłotygodniowej kraksy w Porsche Carrera Cup Deutschland, a Kuba Giermaziak zaliczył trudny weekend, po którym stracił prowadzenie w klasyfikacji generalnej.
Kuba Giermaziak: Wystartowałem naprawdę dobrze. Udało mi się zyskać pozycję, a później uniknąć większych problemów po prostej Kemmel. Było tam trochę zamieszania i trzeba było ściąć szykanę, przez co straciłem jedno miejsce, ale dzięki temu uniknąłem kolizji. Potem pechowo utknąłem za Clemensem Schmidem, choć plan zakładał mocny atak na pierwszych okrążeniach. Mogłem wprawdzie pojechać bardziej agresywnie, ale wyścig weryfikuje takie założenia. Przed nami jeszcze trzy rundy. Walka trwa do samego końca. Liczę, że już na Monzy będę mógł się zrewanżować.
Fot.: zespoły (oraz Bartłomiej Szyperski)