Artur Janosz startował w trakcie weekendu na na belgijskim torze Spa- Francorschamps w wyścigach piątej rundy serii GP3. Polski kierowca spisał się dzielnie, zdobywając kolejne punkty do klasyfikacji.
W pierwszym wyścigu zajął trzynaste miejsce, w drugim był siódmy. To nie tylko najlepszy rezultat Artura, ale jakiegokolwiek polskiego kierowcy w historii GP3!
Zobacz relacje:
W sobotę, mimo problemów z bolidem, Polak dojechał do mety trudnych zmagań, których na belgijskim torze nie ukończyło aż dziewięciu innych kierowców. 22-letni reprezentant włoskiej ekipy Trident ruszał więc do walki z siedemnastej pozycji, a po uderzeniu przez jednego z rywali wyjechał z pierwszego zakrętu z uszkodzonym przednim skrzydłem.
Choć jego bolid nie prowadził się najlepiej, Janosz pokazał determinację. Z powodu wypadków na torze aż trzy razy aktywowany był tzw. „wirtualny samochód bezpieczeństwa”, zmuszający kierowców do jazdy z prędkością 80 km/h.
W niedzielę Artur ruszał do liczącej 13 okrążeń rywalizacji z dwunastej pozycji, a po starcie natychmiast przebił się do pierwszej dziesiątki. W pierwszej połowie wyścigu na torze dwukrotnie pojawiał się samochód bezpieczeństwa, m.in. z powodu dramatycznie wyglądającego wypadku drugiego z polskich kierowców, Aleksandra Bosaka. Zawodnik Arden International miał sporo szczęścia, bo nic mu się nie stało.
Janosz zachował zimną krew i wykorzystał zamieszanie na torze, przebijając się do punktowanej ósemki, a na finiszu tocząc zwycięski pojedynek o siódmą lokatę. W efekcie 22-latek podwoił swój dorobek punktowy w klasyfikacji generalnej.
Artur Janosz: Do pierwszego wyścigu ruszałem więc z siedemnastego pola. Sam start nie był najgorszy, ale w pierwszym zakręcie ktoś uderzył we mnie od wewnętrznej. Skończyło się na uszkodzonym przednim skrzydle, co bardzo utrudniało jazdę. Mój bolid był bardzo podsterowny i ciężko się prowadził, a ja walczyłem z nim od startu do mety. Dobrze było zebrać kolejne doświadczenia. Z drugiego wyścigu jestem zadowolony. Bolid był lepiej ustawiony niż wcześniej i dobrze się prowadził. Po prostu mnie słuchał. Straciłem trochę czasu w pierwszym zakręcie, bo znów ktoś we mnie uderzył, a następnie zetknęliśmy się z jednym z rywali w drugiej szykanie, przez co urwałem lotkę przy przednim skrzydle. Nie miało to jednak żadnego wpływu na prowadzenie bolidu i mogłem narzucić dobre tempo. Ostro walczyliśmy z rywalami, ale pamiętałem też o oponach i na ostatnie kółka zachowałem je w dobrym stanie. Byłem dużo szybszy od rywali. Przebiłem się na siódme miejsce i gdybym miał jeszcze dwa okrążenia, dogoniłbym kolejnych kierowców. Swoje najlepsze kółku ustanowiłem na ostatnim okrążeniu. Cieszę się z najlepszego wyniku w tym sezonie i kolejnych punktów, ale celuję znacznie wyżej i chcę walczyć o podium. Dzisiejsze tempo pokazało, że gdyby nie wczorajsze problemy z bolidem i dalsze pole startowe, dzisiaj mógłbym walczyć w czołówce i taki też jest mój cel na kolejną rundę na torze Monza.