Paweł Szkopek podczas szóstej rundy World Superbike dwukrotnie o włos rozminął się na torze Sepang z kolejnymi w swojej karierze punktami w motocyklowych MŚ.
Kierowca Automobilklubu Polski ukończył niedzielny wyścig w Malezji na osiemnastym miejscu. Dzień wcześniej zaliczył upadek z winy rywala.
Zobacz także:
Dziewięciokrotny Mistrz Polski podczas swojego trzeciego startu w World Superbike w tym sezonie imponował już podczas kwalifikacji, na przesychającej nawierzchni do ostatnich minut utrzymując się na drugiej pozycji. W pierwszym wyścigu dosiadający Yamahy R1 zawodnik z Dobrzykowa jechał w grupie walczącej o punktowaną, piętnastą lokatę, ale upadł na półmetku po wypchnięciu przez rywala poza optymalny tor jazdy.
W drugim, rozgrywanym na mokrym torze wyścigu reprezentant węgierskiej ekipy Team Toth szybko przebił się z 22. na 16. miejsce, a na trzy okrążenia przed metą awansował na punktowaną, piętnastą pozycję. Niestety w trudnych warunkach i bez odpowiednich ustawień motocykla Polak przewrócił się na ostatnim kółku, ale pokazał determinację, podniósł swoją Yamahę i dojechał do mety na 18. miejscu.
Zwycięstwami w Malezji podzielili się byli mistrzowie świata, Brytyjczyk Tom Sykes i Amerykanin Nicky Hayden. Liderem klasyfikacji generalnej pozostaje obrońca tytułu, Irlandczyk Jonathan Rea.
Siódma z trzynastu rund World Superbike odbędzie się za dwa tygodnie, w dniach 27-29 maja, na doskonale znanym Pawłowi torze Donington Park w Wielkiej Brytanii.
Paweł Szkopek (Automobilklub Polski): W sobotę, mimo świetnego początku kwalifikacji, spodziewałem się trudnego wyścigu na suchej nawierzchni, ale jechałem w grupie walczącej ostatecznie o punkt i wiedziałem, że jestem szybszy od moich rywali. Niestety, jeden z nich popełnił błąd, przez co musiałem wyjechać szeroko i upadłem na mało przyczepnej części toru. Kiedy okazało się, że w niedzielę wystartujemy na mokrej nawierzchni wiedziałem, że to moja szansa aby znów walczyć w czołówce, podobnie jak podczas niedawnej rundy w Holandii. Niestety, tym razem motocykl nie był odpowiednio ustawiony na takie warunki i cały wyścig jechałem na krawędzi. Mimo wszytko miałem szansę na kolejne punkty w karierze. Niestety walcząc z maszyną na zużytych oponach upadłem w ostatnim zakręcie. Jestem oczywiście bardzo rozczarowany i przepraszam kibiców, którzy trzymali za mnie kciuki. Weekend w Malezji pokazał jednak, że jesteśmy razem z zespołem coraz bliżej regularnej walki w punktowanej piętnastce, więc za dwa tygodnie podczas kolejnej rundy znów dam z siebie wszystko.