Co roku miliony konsumentów w Unii Europejskiej podczas zakupu samochodu używanego mają do czynienia z cofniętym licznikiem kilometrów.
Zgodnie z ostrożnymi szacunkami UE traci na tym procederze od 5,6 do 9,6 miliarda euro rocznie. Nieskomplikowana czynność i niewystarczające prawodawstwo czynią ze zmniejszania przebiegu samochodu łatwy sposób na duży zarobek.
Zobacz także:
A ten sięga tysięcy euro na jedno auto.
– Większość państw stworzyła już swoje systemy walki z tymi oszustwami. Działają jednak tylko przy założeniu, że pojazd ciągle znajduje się w państwie pierwszej rejestracji. Standardowa praktyka to sprzedaż za granicę – właśnie wtedy najczęściej dochodzi do manipulacji historią pojazdu – wyjaśnia główny organizator międzynarodowej konferencji na temat cofania liczników, europoseł Tomáš Zdechovský (EPP), który walką z oszustwami zajmuje się od dłuższego czasu.
Zgodnie z szacunkami Związku Dealerów Samochodowych nawet 80 procent samochodów importowanych do Polski ma zmniejszony przebieg! Jako że łączny roczny import używanych aut do Polski wyniósł w ubiegłym roku około miliona pojazdów, w skali roku oznacza to ogromny napływ aut z cofniętymi licznikami.
– Cofanie liczników to dla nas olbrzymi problem, z powodu którego co roku wydajemy setki tysięcy euro na kontrolę kupowanych samochodów. Przeprowadzamy szczegółowe badanie pojazdów, w tym diagnostykę, kontrolę fizyczną, kontaktujemy się z serwisami, które miały do czynienia z autami. Współpracujemy z ekspertami i firmami, które koncentrują się na sprawdzaniu aut. Korzystamy z własnej bazy danych i jednocześnie ją tworzymy. Nasz rejestr zawiera stany liczników pojazdów podawane w ogłoszeniach w całej zachodniej Europie, które następnie porównujemy z importowanymi autami – opisuje sytuację Karolína Topolová, dyrektor generalna największej firmy zajmującej się sprzedażą używanych samochodów w Europie Środkowej, Grupy AAA AUTO, posiadającej w Polsce pięć oddziałów.
W ciągu dwóch lat działalności firma zyskała wiele doświadczeń w walce z cofaniem liczników pojazdów.
Marek Konieczny ze Związku Dealerów Samochodów widzi problem w cofaniu liczników w Polsce, dlatego że taka czynność jest powszechna, całkowicie jawna i co najważniejsze – jej świadczenie w myśl polskiego prawa nie jest przestępstwem.
– Doskonałą inspirację dla powszechnego rozwiązania możemy znaleźć w Belgii, gdzie w 2006 roku wprowadzono system Car Pass. Mówiąc w skrócie, jest to centralna baza danych stanu liczników, która przy różnych wizytach w serwisie i podczas kontroli jest regularnie uzupełniana. Każde auto ma w niej jeszcze swój specjalny dokument, bez którego nie może zostać sprzedane. To prosty system, który liczbę aut ze zmniejszonym przebiegiem ograniczył praktycznie do zera – twierdzi Zdechovský.
I dodaje, że uważa za niewystarczające środki przyjęte przez Komisję Europejską, w oparciu o które od września znak „pojazd homologowany przez UE” mogą otrzymać tylko te modele pojazdów, które mają licznik wystarczająco chroniony przed manipulacją.
Według Vlastimila Friča, dyrektora zagranicznego działu spółki Cebia, nawet system Car Pass nie jest wystarczający.
– Auto nie musi mieć zmienionego przebiegu, ale mogło dojść do poważnego uszkodzenia, które sprzedawca może chcieć zataić. Pojazd może być ewidencjonowany w bazie danych skradzionych aut lub być finansowany przez leasing, utajnione może być także jego faktyczne pochodzenie Najistotniejszy problem stanowią skradzione pojazdy z identyfikacją zmienioną w efekcie podrabiania numerów VIN. Istnieje cała rzesza faktycznych i poważnych problemów oraz oszustw związanych z pojazdami używanymi, które często zostają pominięte i przyćmione przez strach przed cofniętym licznikiem – wyjaśnia Frič.
Od redakcji: Należy podziękować organizatorom międzynarodowej konferencji „Powstrzymać proceder cofania liczników”, która odbyła się w Biurze Informacyjnym Parlamentu Europejskiego. Problem bowiem istnieje i jest poważny, tymczasem w naszym kraju robi się niewiele (a praktycznie nic), aby go próbować rozwiązać…