Unia Europejska może zgodnie z prawem wymagać od dostawców paliw, aby wchłonęli część przyszłego unijnego podatku węglowego dla budynków i transportu drogowego, zamiast w całości przerzucać ten ciężar na konsumentów.
Zdaniem T&E, jeśli transformacja klimatyczna ma mieć szanse powodzenia, UE powinna zapewnić, że to więksi truciciele – a nie małe gospodarstwa domowe – poniosą większość kosztów.
Zobacz także:
W ramach pakietu Fit for 55 Komisja Europejska zaproponowała włączenie sektorów transportu drogowego i budynków od 2026 roku do rynku uprawnień do emisji dwutlenku węgla (znanego jako System Handlu Emisjami “ETS2”). Dostawcy paliw, tacy jak Total czy Shell, musieliby kupować pozwolenia na emisję zanieczyszczeń za każdy litr paliwa wprowadzony na rynek. W ramach rynku funkcjonującego w taki sposób, jak obecnie, mogliby oni przerzucić ten koszt w całości na konsumentów końcowych. Mogłoby to nieproporcjonalnie wpłynąć na uboższych obywateli jeżdżących samochodami lub ogrzewających swoje domy.
Opłaty za emisję dwutlenku węgla w transporcie drogowym i budynkach są konieczne, aby zapewnić osiągnięcie przez UE celów klimatycznych na rok 2030, ponieważ zmniejszą popyt na paliwa kopalne i samochody. Ale ciężar ten nie powinien spoczywać wyłącznie na konsumentach.
Sofie Defour, menedżer ds. klimatu w T&E, powiedziała: To nie zwykli ludzie generują najwięcej emisji, a jednak ich prosi się o zapłatę. Koncerny naftowe osiągają miliardowe zyski każdego roku. Powodują katastrofy ekologiczne na niezmierzoną skalę, nie płacąc przy tym prawie żadnych podatków. Najwyższy czas, aby naftowi giganci zaczęli pokrywać sprawiedliwą część kosztów i wzięli na siebie część unijnej opłaty za emisje dwutlenku węgla.
Analiza prawna zlecona przez T&E dotyczy oceny tego, czy dostawcy paliw mogą być rzeczywiście zobowiązani do absorpcji części kosztów ETS2, zamiast przerzucać je w całości na obywateli UE. Znaleziono kilka obiecujących ścieżek, w tym jedną, która ograniczałaby kwotę, jaką dostawcy paliw mogą przerzucić na konsumentów. Wszystko ponad taki limit byłoby pokrywane przez dostawców paliw w formie kary wpłacanej na rzecz Społecznego Funduszu Klimatycznego (SCF). Fundusz ten ma służyć wsparciu gospodarstw domowych znajdujących się w trudnej sytuacji, które w przeciwnym razie nie byłyby w stanie zrezygnować z wykorzystywania paliw kopalnych do celów transportowych i grzewczych.
Jeśli transformacja klimatyczna ma mieć jakiekolwiek szanse powodzenia, musimy upewnić się, że jej koszty ponoszą wielcy truciciele, a nie małe gospodarstwa domowe. Ważne jest, aby określić jasny limit tego, ile konsumenci powinni płacić za emisję dwutlenku węgla i aby dopilnować pokrycie reszty kosztów przez tych, co najbardziej trują. To, co dla największych koncernów naftowych będzie drobnymi wydatkami, może pomóc wrażliwym gospodarstwom domowym w przejściu na ekologiczny transport i ogrzewanie – wyjaśnia Sofie Defour.
Najnowsze badanie pokazuje, że decydenci mogą poprawić wniosek Komisji Europejskiej “Fit for 55” i uwzględnić zalecenia wynikające z analizy prawnej w ramach funkcjonowania systemu ETS2.