Trwającej od dwóch lat poprawie koniunktury w branży transportowej towarzyszy pokaźny katalog kłopotów, utrudniających wielu firmom nie tylko rozwój, ale i utrzymanie się na wymagającym rynku.
Sporej wagi nabiera więc kwestia finansowania działalności, szczególnie że banki nie są skore do udzielania kredytów.
Zobacz także:
Na ocenę koniunktury składa się nie tylko wzrost zapotrzebowania na przewozy i usługi, ale także cały szereg innych czynników, takich jak rosnąca konkurencja, prowadząca do obniżenia marż i spadku rentowności, a jednocześnie wymuszająca konieczność podejmowania działań, związanych z ponoszeniem nakładów.
Do tego dochodzą rosnące wymogi związane z przestrzeganiem norm środowiskowych, uciążliwe regulacje zarówno krajowe, jak i wprowadzane przez inne kraje, często stawiające bariery dla obcych przewoźników i nastawione na ochronę własnego rynku metodami będącymi zaprzeczeniem unijnej polityki konkurencji i liberalizacji w świadczeniu i usług. Ostatnio do rosnących obciążeń regulacyjnych, w tym związanych z kosztami pracowniczymi, dołączają trudności z zatrudnieniem kierowców z odpowiednimi kwalifikacjami, co dodatkowo zaostrza presję na płace i hamuje rozwój. Konkurencja i wymogi rynku wymuszają zaś rozszerzanie zakresu i poprawę jakości usług.
Wszystko to powoduje, że firmy transportowe borykają się z trudnościami w pozyskiwaniu środków finansowych na bieżącą działalność i rozwój. O ile w zakupach pojazdów i sprzętu bardzo pomocny jest leasing, to już z typowym finansowaniem bankowym bywają spore problemy. Banki wciąż traktują firmy zajmujące się świadczeniem usług przewozowych jako obarczone podwyższonym ryzykiem.
Skutkuje to bądź odmową, czy ograniczaniem skali kredytowania, bądź stosowaniem wysokich marż i dodatkowych wymogów, w tym zabezpieczeń materialnych. Sam leasing zaś, choć bardzo użyteczny, jest również kosztowną, a przede wszystkim niezbyt elastyczną formą finansowania, narzucającą także dodatkowe obciążenia i uciążliwości.
Przedstawiciele innych branż, przeżywających podobne problemy i mierzących się z analogicznymi barierami oraz zmiennością warunków działania, jak choćby deweloperzy i budowlańcy, od dawna z powodzeniem korzystają z kapitału pożyczkowego, oferowanego przez inwestorów działających na rynku obligacji firm. Rozwija się on dynamicznie od siedmiu lat, wyraźnie zwiększając swój udział w finansowaniu potrzeb przedsiębiorców. Z emisji tego typu papierów, firmy uzyskały już ponad 65 mld zł.
Charakteryzuje się on prostymi procedurami, umożliwiającymi dostęp do niego nie tylko dużym przedsiębiorstwom, ale także niewielkim firmom (jedynym wymogiem formalnych jest działanie w formie spółki), poszukującym finansowania sięgającego od kilkuset tysięcy do kilku milionów złotych. Na prowadzonym przez giełdę papierów wartościowych rynku Catalyst, notowane są obligacje dwóch przedstawicieli branży związanej z transportem i logistyką.
OT Logistic z trzech emisji obligacji, pozyskanych w ciągu ostatnich trzech pozyskała łącznie 140 mln zł, przy oprocentowaniu sięgającym od 5,4 do 5,8 proc. Przykładem spółki mniejszej, będącej przedsiębiorstwem rodzinnym, jest Hussar Gruppa, która w 2014 r. sprzedała obligacje o wartości 1,7 mln zł, płacąc inwestorom 8,5 proc. odsetek rocznie.
W zależności od potrzeb i preferencji oraz wartości kapitału, jaki planuje się pozyskać, spółki mogą korzystać z kilku form przeprowadzania emisji obligacji, także bez konieczności poddawania się procedurom, związanym z publiczną sprzedażą papierów i wprowadzaniem ich do notowań na Catalyst. Wiele firm korzysta ze sprzedaży obligacji w trybie oferty prywatnej, adresowanej do wybranej grupy inwestorów.
Piotr Dziura
Członek Zarządu Gerda Broker