Równe sześć lat temu – także w sobotę – rozegrany został 5. Rajd Mazowiecki. Dyrektorował mu Marek Pawłowski. Był to dla nas wszystkich – organizatorów – rajd szczególny…
Baza imprezy znajdowała się w Ośrodku Doskonalenia Zawodowego Kadr Celnych i Skarbowych w Otwocku (a właściwie w Świdrze). Przez dwa dni: czwartek i piątek poprzedzający zawody wszyscy wykonywali swoje obowiązki automatycznie, ale w powietrzu wisiało tylko jedno pytanie: co tam z Papieżem, lepiej?…
Od rana w sobotę trwała rywalizacja. Tradycyjnemu odcinkowi specjalnemu w centrum Otwocka, który zawsze przyciągał tysiące widzów, miał towarzyszyć – jak w roku poprzedzielam – wiosenny piknik dla mieszkańców, zorganizowany przez władze miasta…
Został odwołany, podobnie jak sportowa próba – załogi przejechały wyznaczoną trasę w kolumnie. Widok był niesamowity: jadące powoli, w szarości późnego popołudnia i specyficznej ciszy, aczkolwiek w szpalerze ludzi, rajdowe samochody…
Zobacz także:
NASZE WCZEŚNIEJSZE FELIETONY
Potem było rozdanie nagród. Ale nie uroczyste jak zwykle, ale poważne i melancholijne. Nie było krasomówczych przemówień, wywoływania najlepszych, wręczania nagród, oklasków. Tylko kilka słów od dyrektora Pawłowskiego: a potem zawodnicy podeszli do stołów i sami wzięli sobie przysługujące im za zajęte miejsca puchary…
A gdy chwilę później, przed 22-gą, zgromadziliśmy się w ścisłym, kierowniczym gronie w pokoju dyrektora Marka, by na gorąco, pokrótce podsumować rajd, drzwi się otworzyły i weszła Agnieszka z porażąjącą wiadomością: PAPIEŻ JAN PAWEŁ II NIE ŻYJE…
Tą chwilę zapamiętamy niewątpliwie wszyscy na zawsze…
Andrzej