Zadebiutował na ubiegłorocznym salonie samochodowym w Genewie a od kilku miesięcy jest już w sprzedaży. Jego premiera w Polsce odbyła się bez specjalnych fajerwerków i rozgłosu.
Czym jest Suzuki Celerio i czy ma szansę zrobić karierę w tym ciasnym segmencie małych mieszczuchów?
Zobacz także:
SUZUKI SX4 S-CROSS ALLGRIP (4WD): WIĘKSZY NIŻ MYŚLISZ (TEST)
Celerio nie jest następcą żadnego z poprzednich modeli marki. W rzeczywistości Suzuki postanowiło wypośrodkować swoje dwa najmniejsze modele tj. Alto i Splasha i stworzyć, drogą kompromisu, jeden – łączący najlepsze cechy ich obu.
Nowy samochód jest dłuższy o 10 cm od Alto i 15 cm krótszy od Splasha. Łączna długość 3,6 metra pozwoliła na wygospodarowanie całkiem pokaźnego, jak na tą klasę, bagażnika o pojemności 254 litrów, nie odbierając przy tym miejsca na nogi pasażerom podróżującym na tylnej kanapie.
Trochę gorzej jest z szerokością, gdyż projektanci stwierdzili że 160 cm, tj. tyle ile było w Alto, w zupełności powinno wystarczyć. W efekcie nawet z przodu jest dość ciasnawo – zwłaszcza dla roślejszych pasażerów. Auto jest zarejestrowane na pięć osób, ale w drugim rzędzie siedzeń zmieści się najwyżej trójka dzieci. Oczywiście mówimy to w kontekście dłuższych podróży, Celerio jest w zamyśle autem miejskim!
Na dużą pochwałę zasługują fotele, które zapewniają bardzo dobre podparcie boczne. Troszkę gorzej jest z zajęciem optymalnej pozycji za kierownicą gdyż, tak jak w innych samochodach w tej klasie, brak jest regulacji poziomej kolumny kierownicy.
Projekt deski rozdzielczej nie jest bardzo wyszukany, ale stwarza miłe wrażenie. Przy tym poziomie cenowym nie ma co oczekiwać ekstrawagancji jak wysokogatunkowe, miękkie plastiki czy wykończenia ze skóry. Najważniejsze że spasowanie elementów wygląda na solidne i nie powinno nastarczać problemów w późniejszej eksploatacji.
Producent zastosował stare, sprawdzone rozwiązania jak zwykłe fabryczne radio z wyświetlaczem LCD, które niestety nie posiada sterowania z koła kierownicy (jak zdecydowana większość w klasie) czy manualna klimatyzacja. Obsługa obu systemów może być trochę uciążliwa, gdyż wymaga oderwania wzroku od kierunku jazdy, by trafić np. w któryś z guzików zmieniających stację radiową.
Pozytywne jest to, że radio posiada możliwość odtwarzania plików MP3 z nośnika USB oraz funkcję bluetooth z zestawem głośnomówiącym obsługiwaną z koła kierownicy. Powyższe radio wraz z klimatyzacją, centralnym zamkiem oraz komputerem pokładowym otrzymamy w pakiecie standardowym bez dodatkowej dopłaty.
Do napędu Celerio Suzuki przewidziało tylko jedną, trzycylindrową jednostkę benzynową o pojemności 1.0, mocy 68 KM i momencie obrotowym 90 Nm. Przy wadze 840 kg auto rozpędza się do prędkości 100 km/h w czasie ok 14 sek. Tak, Celerio nie jest może demonem prędkości, ale nagradza użytkownika ponadprzeciętnie niskim zużyciem paliwa. Na dystansie 500 km które pokonaliśmy, zarówno w mieście jak i w trasie, wyniosło zaledwie 4,4 l/100 km. Co ciekawe jest to wartość bardzo zbliżona do deklarowanej przez producenta który w cyklu mieszanym obiecuje spalanie na poziomie 4,3 l/100 km.
Powiedzmy sobie szczerze – Suzuki Celerio nie jest może najpiękniejszym oferowanym obecnie modelem w segmencie A – ale nie jest też najbrzydszym. Z całą pewnością jest bardzo poprawnym samochodem, który garściami czerpie z dotychczasowych doświadczeń marki w budowaniu małych, zwinnych samochodów oraz z mentalności narodu, który go zaprojektował w kwestii jakości wykonania.
Testowana wersja w wersji Premium kosztuje niecałe 43 tys. zł i jest zbliżona do konkurencji jak np. do Skoda Citigo / Seat Mii lub Mitsubishi Space Star w podobnym wyposażeniu i wersji silnikowej.
Czy zatem Suzuki Celerio ma szansę zaistnieć na rynku? Odpowiedź nie jest do końca jednoznaczna. Przy tak zbliżonych parametrach do konkurencji oraz cenach najprawdopodobniej wygra ten, kto najlepiej zadba o oprawę marketingową i stworzy najlepsze warunki eksploatacji jak np. koszty serwisu.
MARCIN KARACZUN