Nowy rajd w kalendarzu Pucharu Świata, nowe kraje, nowe tereny i zupełnie nowe wyzwanie. Niewiele jest rajdów, w których zawodnicy ścigają się przez dziesięć dni z rzędu, pokonując niemal sześć tysięcy kilometrów.
Rafał Sonik przed debiutem w Silk Way Rally jest zmobilizowany. Na bezdrożach Rosji, Mongolii oraz Chin, quadowy mistrz chce powalczyć o zwycięstwo.
Zobacz także:
W tegorocznym Silk Way Rally pojadą 24 motocykle, 3 quady, 16 ciężarówek, 45 samochodów oraz 8 pojazdów UTV. Przed rozpoczęciem rajdu SuperSonik spotkał się z polską Polonią.
– Ścigałem się już w kilkunastu krajach świata, ale jeszcze nigdy nie miałem okazji rywalizować na Dalekim Wschodzie. Nie czuję jednak niepokoju, czy niepewności – raczej ekscytację. Po ponad 20 latach doświadczeń sportowych i dziesięciu latach na licznych pustyniach świata myślę, że dam sobie radę. Słyszałem, że nawigacja ma być bardzo wymagająca, ale to jest esencją naszej rywalizacji. Cieszy mnie, że codziennie mamy ogromne dystanse do pokonania, bo im dłużej tym lepiej! Myślę, że organizator miał ambicję zrobić drugi Dakar, a ponieważ w tym roku nie startowałem w Peru, właśnie tak podchodzę do Silk Way Rally – mówił Rafał Sonik podczas ostatnich przygotowań przed startem.
Do nowego wyzwania siedmiokrotny zdobywca Pucharu Świata przygotowywał się podczas treningów na Pustyni Błędowskiej.
– Nie znamy jeszcze terenów, na których będziemy walczyć w najbliższych dniach, dlatego zamiast szukać lokalizacji o podobnej specyfice, skupiliśmy się na testach nowego quada. Jest w zasadzie podobny do poprzednich, ale różni się kilkoma detalami. Pokonałem na nim około 400 km i jestem przekonany, że będzie się dobrze sprawować na mongolskich stepach i piaskach Gobi – stwierdził Rafał.
Najpoważniejszym rywalem „SuperSonika” w Silk Way Rally będzie Aleksander Maksimow. Rosjanin broni Pucharu Świata wywalczonego w 2018 roku i pierwsze dwa dni będzie ścigać się na „swoim” terenie.
– W każdym sporcie „ściany” pomagają gospodarzom, ale osiem dni naszej rywalizacji toczy się w Mongolii i Chinach. Oczywiście nie wiem, czy Aleksander trenował na terenach, przez które będzie prowadzić rajd, ale myślę, że nasze szanse są wyrównane. Każdy z dotychczasowych, długodystansowych rajdów na świecie wygrałem przynajmniej raz, a niektóre kilka razy. Na zwycięstwo w kilku z nich musiałem długo pracować. W Silk Way Rally będę walczyć, by wygrać za pierwszym podejściem, ale jeśli coś stanie na przeszkodzie to tylko mnie to zmobilizuje, by lepiej się przygotować i wygrać w kolejnej edycji. Nigdy nie kładę wszystkiego na jedną szalę. Zostawiam margines bezpieczeństwa. W przypadku tego rajdu, najważniejsze z perspektywy walki o Puchar Świata będzie dojechać do mety i zdobyć punkty do klasyfikacji generalnej. Kluczowa będzie więc rozwaga i właściwa strategia. Rajd jedzie się po to, żeby się cieszyć każdym dniem i każdym kilometrem, a że czekają nas wielkie dystanse, to już teraz bardzo cieszę się na to wyzwanie – zakończył Rafał Sonik.
Silk Way Rally rozpocznie się oficjalnie 6 lipca w Irkucku. Pierwszy etap wystartuje w niedzielę 7 lipca i poprowadzi wzdłuż brzegu Bajkału. We wtorek zawodnicy będą się już ścigać w Mongolii, a ostatnie trzy dni rywalizacji spędzą na pustyni Gobi w Chinach.
Najwytrwalsi dotrą do mety w Dunhuang 16 lipca. Obok Rafała Sonika w klasie quadów wystartuje również drugi Polak – Arkadiusz Lindner. Wśród motocyklistów o punkty do mistrzostw świata powalczą Adam Tomiczek i Maciej Giemza.
– Silk Way jest znany ze swojej trudności. Długa, zróżnicowana trasa będzie wymagać spokojniej, równej i rozważnej jazdy każdego dnia. Podchodzę do tego startu pełen optymizmu i już nie mogę się doczekać kiedy usiądę na motocykl – zapowiada Adam Tomiczek z Orlen Team.
– Tak naprawdę nikt z motocyklistów nie zna tego rajdu, a czeka nas między innymi pokonanie stepów w Mongolii i jazda przez pustynię Gobi w Chinach. Ta ostatnia jest podobno bardzo trudna technicznie, z wysokimi wydmami. Trzeba będzie sobie przypomnieć jazdę z roadbookiem i specyfikę motocyklu dakarowego, bo ostatnio jechaliśmy na nich w styczniu – powiedział przed wylotem do Rosji Maciej Giemza.
– Silk Way Rally jest dla mnie największym wyzwaniem sportowym, w jakim do tej pory brałem udział. Choć wiem, że jestem dobrze przygotowany pod względem fizycznym i nie martwię się o quada, bo zabezpieczyliśmy się na wiele różnego rodzaju wariantów i zdarzeń losowych, to jednak czuję pewien mały niepokój. Wynika on z faktu, że do chwili wylotu mieliśmy na głowach mnóstwo innych spraw, w tym także dotyczących kolejnych zawodów, rajdu Atacama Rally. Dopiero teraz, gdy już jestem w Irkucku, mogę wyciszyć się i skupić na tym rajdzie. Ten niepokój jest równocześnie dla mnie siłą, która mnie napędza i motywuje. Zawsze stawiam sobie poprzeczkę wysoko i pomimo, że są tu najlepsi zawodnicy z całego świata, to największym moim rywalem będę ja sam. Ten rajd jest dla mnie i mojego zespołu najważniejszym sprawdzianem przed zbliżającym się Dakarem. Tu dowiemy się, jak po miesiącach przygotowań, sprawdza się quad i zastosowane w nim nasze rozwiązania, jak będzie spisywał się na trasie, jak będzie działać serwis i logistyka, jak sprawdzę się w nawigowaniu i przede wszystkim, jak wypadnę wśród innych zawodników jeżdżących na motocyklach. Porównując uzyskane czasy poznam odpowiedź na pytanie, gdzie znajduję się wśród najszybszych rajdowców na tym świecie, z którymi już za kilka miesięcy przyjdzie mi się mierzyć na trasach Dakaru. Jesteśmy dobrej myśli. Od wielu miesięcy bardzo staraliśmy się, aby tu przyjechać i wypaść jak najlepiej. Wierzymy, że będzie dobrze! Trzymajcie za nas kciuki – mówi Arkadiusz Lindner.
W klasie samochodów reprezentować nas będzie tylko jedna załoga w składzie Grzegorz Brochocki i Krzysztof Wicentowicz – tym razem w roli pilota.