Zawodnicy NAC Rally Team zapomnieli już o pechowej awarii, która spotkała ich we wtorek na trasie rajdu Silk Way Rally 2016. Po całonocnej naprawie Toyota Pawła Molgo i Ernesta Góreckiego odzyskała pełną sprawność i z powodzeniem zaliczyła dwa kolejne etapy.
W piątek Polaków czeka zasłużony dzień odpoczynku w odległej Ałma Acie.
Zobacz także:
Piąty etap rajdu z Astany do Bałchaszu liczył 820 kilometrów, z czego aż 568 kilometrów stanowił odcinek specjalny, co oznaczało, że świeżo naprawiona Toyota Land Cruiser Pawła Molgo i Ernesta Góreckiego bez żadnej taryfy ulgowej zostanie od razu poddana bardzo poważnemu egzaminowi.
Ekipa serwisowa NAC Rally Team, która pracowała nad autem przez całą noc, swoje zadanie wykonała jednak na piątkę z plusem – po ponad 8 godzinach walki zmęczona, ale zadowolona z występu załoga samochodowa zameldowała się na mecie, do której wkrótce dotarł również wspierający ją Unimog.
– To piekielnie trudny rajd!. Wszystko się jeszcze może wydarzyć. Ale najważniejsze to dotrzeć do mety w Pekinie! – komentował Paweł Molgo, dwukrotny Mistrz Polski w rajdach terenowych.
W planach organizatora podczas szóstego, 855-kilometrowego etapu z Bałchaszu do Ałma Aty zawodnicy mieli rywalizować na dwóch OS-ach o łącznej długości 411 km. Burze przechodzące w rejonie mety nie pozwoliły jednak na start helikopterów zabezpieczających rajd, co wymusiło odwołanie drugiego z odcinków. Ostatecznie więc terenówki pokonywały na czas tylko 111 kilometrów. Paweł Molgo i Ernest Górecki jadąc w pełni już sprawnym autem, wywalczyli 3. rezultat w grupie aut seryjnych.
– Wcześniejsze perypetie spowodowały, że na trasę ruszamy z dalszych pozycji i musimy w kurzu rywali przebijać się do przodu. Ale radzimy sobie, czego dowodem jest dzisiejszy OS, który poszedł nam całkiem dobrze. Kolejny etap za nami, dotarliśmy do obozu, a jutro czeka nas dzień odpoczynku. Z autem wszystko już w porządku, więc jesteśmy pełni optymizmu przed drugą częścią rajdu, która będzie rozstrzygająca – mówił na mecie Paweł Molgo.
Pawłowi i Ernestowi na trasie towarzyszy jadąca z tyłu załoga ciężarowego Unimoga: Piotr Domownik, Janusz Jandrowicz i Michał Ungurian, których zadaniem jest wspieranie mniejszej Toyoty. Strategia ta przyniosła owoce, gdy we wtorek Land Cruiser Polaków zepsuł się na trasie i kolejne 600 kilometrów musiał pokonać na holu za Unimogiem. Dzięki temu dziś oba auta wciąż uczestniczą w rajdzie i są już w połowie drogi do celu, czyli mety w Pekinie.
– Czwartkowy oes, choć był stosunkowo krótki, to jednak z powodu licznych dziur na trasie był bardzo wyczerpujący. Po dwóch i pół godzinach jazdy jestem tak samo zmęczony jak po wczorajszych dziewięciu. Staramy się oszczędzać Unimoga, bo bardzo chcielibyśmy dojechać do Pekinu, wspierając naszą Toyotę. Ponieważ drugi z dzisiejszych oesów był odwołany, skorzystaliśmy z okazji, by zatrzymać się na zasłużony obiad w przydrożnym barze. Czekający nas odpoczynek w Ałma Acie bardzo się nam przyda. Niestety na mecie przywitał nas deszcz, a liczyłem na ładną pogodę, bo fajnie byłoby, gdybyśmy jutro mogli poleżeć w słońcu. Ale w najgorszym wypadku dzień spędzimy w namiotach, śpiąc, bo sen to jedyna rzecz, której nam na tym rajdzie brakuje. Cała reszta jest super! – opowiadał na mecie Piotr Domownik.
Po dniu odpoczynku w sobotę zawodnicy wjadą na teren Chin, gdzie rajd, w którym prowadzą obecnie Cyril Despres i David Castera (Peugeot 2008 DKR) w kategorii samochodów i Eduard Nikolaev w klasie ciężarówek, wejdzie w decydującą fazę.