Pierwszy etap rajdu Dos Sertoes z Goianii do Pirenopolisu miał 249 kilometrów, próba sportowa liczyła jednak zaledwie 89 kilometrów. Trasa poprowadzona po bardzo wymagającej, typowej dla Brazylii czerwonej glebie i wiodła głównie przez pastwiska.
Zawodnicy mieli do pokonania szereg mostków i uskoków, przez co ich motocykle miały sporadyczny kontakt z podłożem. Na jednej z dziur występujących na trasie motocyklista Orlen Team i Automobilklubu Polski, Kuba Przygoński zaliczył niegroźny upadek.
Zobacz także:
SPORT
Nic się nie stało, ani zawodnikowi, ani jego motocyklowi, zepsuł się jednak roadbook i Kuba musiał wykazać się ponadprzeciętną umiejętnością nawigacji by osiągnąć na mecie czas czołówki.
– Pierwszy OS był krótki, liczył tylko 84 km, więc potraktowaliśmy go jako tester sprzętu. Jutro wymieniamy tylny teleskop w motocyklu by przyśpieszyć – mówi po dzisiejszym etapie Rally Dos Sertoes – piątej eliminacji Mistrzostw Świata FIM – Kuba Przygoński.
Zawodnik Orlen Team i Automobilklubu Polski jest obecnie 5.36 min. za liderem, daje mu to 11. miejsce generalne.
– Mechanicy wymienią teleskop na taki, który będzie bardziej efektywnie wybierał dziury na nierównych nawierzchniach brazylijskich terenów. Jechaliśmy po typowej, czerwonej ziemi, w zasadzie przeskakiwaliśmy z farmy na farmę, które są połączone mostkami. Jest to system zapobiegający przechodzeniu bydła. Ścigaliśmy się bardzo szybko i musimy się wyjątkowo koncentrować by odpowiednio pokonać każdy z nich. To pokazuje jakie tu będzie tempo rywalizacji – powiedział Kuba Przygoński.
Najszybciej etap pokonał, zwycięzca wczorajszego prologu – Paulo Goncalves przed Marc’kiem Comą oraz Michaelem Matge, który uzupełnił podium.