Rajd Nadwiślański, trzecia runda Rajdowych Samochodowych Mistrzostw Polski oraz czwarta – Motul Historycznych Rajdowych Mistrzostwach Polski przyniósł sporo emocji.
Pierwszego dnia kibice pasjonowali się pojedynkiem załóg Jakub Brzeziński i Kamil Kozdroń oraz Tomasz Kasperczyk i Damian Syty, który został przerwany w niedzielę po awarii Forda Fiesty.
Zobacz także:
W ubiegłym sezonie Rajd Nadwiślański uzyskał najwyższe oceny od obserwatorów ze wszystkich rund RSMP. W tym roku powrócił do Puław. Upalna pogoda dała się we znaki zawodnikom i kibicom, ale także samochodom. Ale okazało się raz jeszcze, że rajdowanie nie musi odbywać się wyłącznie w górach, aby były emocje!
Swoje drugie w imprezie oraz trzecie w karierze w mistrzostwach Polski odniósł Kuba Colin Brzeziński, stając się głównym obecnie kandydatem do tytułu…
A oto co powiedzieli po zawodach:
Jakub Colin Brzeziński (Automobilklub Polski, Go+Cars Atlas Ward – Skoda Fabia R5): Generalnie wczoraj byłem “chytrym lisem”, ponieważ odpuściłem ostatni odcinek po to, aby Tomek jechał dziś jako pierwszy. Chciałem “uśpi w ten sposób jego tempo, po to, żeby jechać jako drugi i widzieć co on robi i gdzie jest na drodze. Awaria jego samochodu spowodowała, że nie doszło do bezpośredniej walki. Dzisiejsze odcinki były typowo rajdowe, a nie jak wczoraj – na “szukanie guza”. Było pięknie. Jechałem swoim tempem, co wystarczyło do tego, aby uzyskać taką przewagę. Sytuacja wygląda bardzo pozytywnie – w połowie sezonu mamy dużą przewagę. Czekam bardzo na szutry. Przyszła informacja, że rajd na Litwie może się nie odbyć. Wtedy mamy sześć rund w kalendarzu, a regulamin mówi, że w takim przypadku żadna się nie odlicza – do klasyfikacji liczy się suma punktów ze wszystkich rajdów. Wtedy bardzo korzystnie na tym tle wyglądamy.
Mikołaj Marczyk (Automobilklub Polski, Škoda Polska Motorsport – Skoda Fabia R5): Był to rajd na odbudowę. Chcieliśmy pokonać mądrze trasę Rajdu Nadwiślańskiego, ze względu na początek sezonu, który był dla nas słodko-gorzki, a przy okazji „wyszło nam” drugie miejsce. Wracamy do dobrej formy, jesteśmy bardziej pewni jako załoga, jako zespół. Rywalizacja nabrała tempa, szkoda nam Tomka i Damiana, którzy nie ze swojej winy zakończyli rywalizację, a byli naprawdę szybcy. Cieszę się, że jesteśmy we właściwym miejscu, żeby dobrze kontynuować dalszą część sezonu. Świetnie, że już za trzy tygodnie znów wsiadamy do rajdówki, by rywalizować w Rajdzie Śląska.
Szymon Gospodarczyk: Jesteśmy bardzo zadowoleni, choć to były ciężkie dni. Obiecaliśmy sobie, że musimy dojechać do mety, żeby nie przywozić smutnych wspomnień. Chcieliśmy zachować fajne chwile w pamięci, przywieźć cenne punkty i przygotować się dobrze do Rajdu Śląska.
Filip Nivette (Automobilklub Rzemieślnik – Ford Fiesta Proto): Szkoda trochę Tomka Kasperczyka, ale takie są rajdy. Jesteśmy trzeci w generalce, ale pierwsi w klasie, co dla nas jest najważniejsze. Na ten samochód to świetny wynik. Dwie “erpiątki” są przed nami, ale dwie są za nami. To jest miłe, myślę, że nie straciliśmy nic z Kamilem z szybkości w porównaniu do zeszłego sezonu. Cieszę się, bo byliśmy w dobrej dyspozycji przez cały weekend i ja nie popełniłem w zasadzie żadnego błędu. Mieliśmy natomiast problemy techniczne z samochodem. Więc – spoko!
Tomasz Kasperczyk (AQutomobilklub Beskidzki, Tiger Energy Drink Rally Team – Ford Fiesta R5): Informacja o zerwanym pasku alternatora i przekroczonej temperaturze silnika, to nie był komunikat, na który dziś czekaliśmy. Szczególnie, że przystąpiliśmy do niedzielnej rywalizacji w pełni skupieni, przygotowani, a co za tym idzie – przekonani o tym, że stać nas na to, by skutecznie walczyć o czołowe pozycje w tym rajdzie. Złośliwość rzeczy martwych potrafi doprowadzić człowieka do wściekłości, zwłaszcza jeśli potencjalnie zabiera nam wymarzony wynik. Na to nie mamy jednak wpływu. Oczywiście jestem zły, ale mówiąc szczerze – byłbym w znacznie gorszym nastroju gdybyśmy odpadli przez mój błąd. A tych w tym rajdzie praktycznie nie popełnialiśmy, jechaliśmy czysto, równo, a nasze wyniki były powtarzalne. Bez wątpienia pozytywne jest jednak to, że jeśli w okolicach Puław byliśmy w stanie osiągnąć i pewnie utrzymać takie tempo, to damy radę jechać szybko także w kolejnych rundach. I tego się trzymamy. Dziękuję wszystkim za zaciśnięte kciuki, a konkurentom – za świetną rywalizację. Do zobaczenia na Śląsku.
Marcin Słobodzian (Automobilklub Galicyjski, Subaru Poland Rally Team – Subaru Impreza STi): Cały Rajd Nadwiślański jechało się nam bardzo dobrze. Bez żadnych przygód na trasie, co jest dla mnie ważne. Patrząc na naszą stratę na kilometrze do załóg dysponujących szybszymi autami też jest bardzo dobrze. Cieszy mnie niezmiernie, że od początku tego sezonu mamy bardzo dobre tempo, które wciąż jeszcze poprawiamy. Jak co roku rajd był zorganizowany bardzo dobrze. Nieco przydługie dojazdówki wynikają raczej ze specyfiki tej imprezy. Jesteśmy wciąż liderami klasy Open N i dysponujemy sporą przewagę punktową, którą mamy nadzieję dowieźć do końca sezonu.
Grzegorz Dachowski: Dwa dni jazdy w upale nie były łatwe, ale myślę że się opłacały. Mamy za sobą kolejne, nowe doświadczenia. Jest też ciągły progres w postaci coraz szybszej jazdy Marcina. Nasza strata to czołówki wciąż się zmniejsza. W tej okolicy ciężko było znaleźć lepsze trasy. Cieszy to, że możemy pojeździć tnąć zakręty i uczyć się tego stylu, tak jak było to możliwe parę lat temu. Z czystej matematyki i z tego ile tracimy do najszybszych samochodów R5 wynika że Marcin coraz lepiej poczyna sobie za kierownicą Subaru. W sezonie rajdowym 2018 partnerami Subaru Poland Rally Team są: Keratronik, Eneos, BZ WBK Leasing Grupa Santander, Szkoła Jazdy Subaru, Rodax Budownictwo oraz Pirelli.
Maciej Lubiak (Automobilklub Polski – Opel Adam R2): Co ciekawe komputer, który zepsuł nam się już na starcie do pierwszego oesu był nowy. To już drugi egzemplarz, jaki wymieniliśmy. Dziś zmagaliśmy się z awarią skrzyni biegów. Praktycznie nie mieliśmy możliwości redukcji z piątego biegu, więc w wielu miejscach na tych szybkich oesach to było bardziej toczenie się niż sportowa rywalizacja. Przygód i problemów nie ustrzegli się też nasi rywale, dzięki czemu zameldowaliśmy się na podium w klasie. Nigdy mi się coś takiego nie zdarzyło – przejechać rajd niesprawnym samochodem i jeszcze znaleźć się na podium. Zawody były faktycznie bardzo trudne. Łatwo było o błąd, bowiem tutejsze oesy faktycznie są niesamowicie śliskie. Teraz czekamy już na Rajd Śląska.
Kacper Wróblewski (Moto Sport Gliwice, Wróbel Rally Team – Peugeot 208 VTi): Już na odcinku testowym otrzymaliśmy dość duże ostrzeżenie. Na pierwszym przejeździe, przy bardzo małej prędkości delikatnie dotknęliśmy drzewa. Wiedziałem, że te odcinki są bardzo śliskie ale zaskoczyło mnie jak bardzo. Sam rajd układał się jednak dla nas bardzo dobrze. Jechaliśmy szybko ale mądrze. Nie popełniliśmy ani jednego błędu poza dotknięciem szykany na odcinku miejskim. To i tak pozwoliło nam wypracować sporą przewagę nad rywalami. Drugiego dnia również szło wszystko zgodnie z planem. Pierwszą pętlę przejechaliśmy dość spokojnie utrzymując pozycję lidera w „ośkach”. Niestety aż do feralnego zakrętu, z którym wcześniej nie mieliśmy żadnego problemu. Wypadliśmy z drogi i próbowaliśmy się bronić przez jakieś 100 metrów ale zahaczyliśmy o płot. Teraz analizujemy dlaczego do tego doszło. Faktycznie jechaliśmy ten zakręt minimalnie szybciej niż poprzednio jednak nie aż na tyle by skończyć w taki sposób. Wiem, że puściły nam opony z tyłu. Niestety chcąc oszczędzić je na kolejny rajd nie zdecydowaliśmy się na ich wymianę na nowe podczas serwisu – może to było przyczyną. Czasami jednak takie błędy się zdarzają. Jest to element tego sportu, gdzie na sukces składa się wiele czynników. Teraz z pewnością mamy przed sobą ciężki okres bo do startu w Rajdzie śląska zostało bardzo mało czasu. Nie martwię się o odbudowanie auta bo wiem, że stajnia Rallytechnology stanie na wysokości zadania. Niestety zdecydowanie nadszarpnie to nasz budżet a nasze starty w kolejnych rundach stoją pod dużym znakiem zapytania. Będziemy jednak starać się z całych sił by ten sezon pojechać do końca bo mamy o co walczyć! Trzymajcie proszę kciuki i mam nadzieję, że za trzy tygodnie zobaczymy się w Chorzowie! Wierzę, że po tej gorzkiej lekcji, bogatszy w nowe doświadczenie razem z naszymi partnerami: Wirtualna Polska, eSky Polska, Rallytechnology oraz radio RMF FM ponownie sięgniemy po kolejne cenne punkty w klasyfikacji generalnej 2WD i klasie 4!
Jacek Spentany: Wyjechaliśmy z Puław w bardzo smutnych nastrojach. Niestety nie ukończyliśmy Rajdu Nadwiślańskiego. Podczas walki o zwycięstwo staraliśmy się nie ryzykować na tych zdradliwie śliskich asfaltach i kontrolować nasze solidne tempo. Założeniem drugiego dnia była obrona pierwszego miejsca w samochodach napędzanych na jedną oś. Ponieważ podczas pierwszego etapu nie mieliśmy żadnej sytuacji, podczas której musielibyśmy się bronic przed wypadnięciem z drogi, to Kacper nie podejmował zbytniego ryzyka podczas hamowań z dużych prędkości do ciasnych zakrętów. Jedynie drugiego dnia stanęliśmy w poprzek drogi na łączniku szutrowym ale wszystko odbyło się przy małej prędkości. Niestety na przedostatnim odcinku wypadliśmy z drogi. Zaskoczyło to nas i teraz musimy przeanalizować co było powodem, szczególnie, że na poprzedniej pętli nie mieliśmy tam żadnych problemów. Dziś jednak musimy też już myśleć o Rajdzie Śląska bo czasu jest bardzo mało. Mam nadzieję, że pojawimy się na trasach domowej imprezy! Dziękujemy też za doping, pomoc i wsparcie ze strony kibiców, mieszkańców i sędziów zabezpieczenia po wypadku. Nikt nie powiedział złego słowa a wręcz przeciwnie niesamowite jest słyszeć jak cieszy wszystkich nasza walka i rywalizacja o zwycięstwo w „ośkach’. Dziękujemy wam za te wszystkie kciuki podnoszone w górę na odcinkach i dojazdówkach. Trzymajcie je dalej, żebyśmy zobaczyli się na Stadionie Śląskim w Chorzowie!
Fot.: zespoły oraz Kamil Cichocki, Maciej Niechwiadowicz, Marcin Kaliszka, Mateusz Banaś