239 załóg widnieje na liście startowej do dzisiejszego etapu klasyfikacyjnego z Monako do Valence. Są wśród nich wszyscy Polacy, ale zlot gwiaździsty okazał sie za trudny dla 52 z 291 samochodów, które w tym roku wystartowały na trasę XV Rallye Monte-Carlo Historique z Turynu, Reims, Barcelony, Glasgow, Oslo i Warszawy.
Podczas wczorajszego etapu na trasie rajdu panowały bardzo trudne warunki. W wielu miejscach droga była zasypana śniegiem, w innych kierowcy i ich piloci zmagali się z zadymką. Powalone drzewa i wypadki uniemożliwiły rozegranie w całości pierwszej próby regularności (PR1) i chociaż przejechało ją ponad 170 załóg to organizatorzy zdecydowali się anulować jej wyniki. Anulowano również spóźnienia na niektórych punktach kontroli czasu (PKC).
Dziś zawodnicy mają do przejechania liczący 529 kilometrów etap klasyfikacyjny z Monako do Valence, podczas którego rozegrane zostaną cztery próby regularności o długościach: 17,19 km, 26,51 km, 19,62 km oraz 18,23 km.
Wszystkie prowadzą wąskimi i krętymi drogami w górzystym terenie i są dobrze znane z klasycznego Rajdu Monte Carlo. Pierwsza z wymienionych prób przebiega przez słynną przełęcz de Bleine. Na trasie rajdu jest bardzo ślisko i zawodnicy korzystają z opon z kolcami.
Zadymka, krowy na trasie i anulowana próba
Zimowa aura przywitała uczestników XV Rallye Monte-Carlo Historique jeszcze zanim ukończyli pierwszy etap rajdu, tak zwany zlot gwiaździsty do Monako. Gęsty śnieg przechodzący w zadymkę wystawił na wyjątkową próbę blisko trzysta załóg startujących w imprezie.
W tych warunkach, większość kierowców już na początku rajdu odnotowała duże spóźnienia na odcinku dojazdowym. Niektórzy nie przejechali także pierwszej próby regularności (PR1), bowiem po kilku wypadkach organizatorzy skierowali część samochodów bezpośrednio do Monako, informując iż odcinek zostanie odwołany. I tak się ostatecznie stało. Poza tym anulowano wszystkie spóźnienia z tych punktów kontroli czasu (PKC), na których pogoda miała decydujący wpływ na wyniki.
– Dwa razy na dłużej zakopaliśmy się w śniegu, musieliśmy także czekać, aż pomoc drogowa wyciągnie inny samochód z rowu i w rezultacie złapaliśmy spore spóźnienia. Gdy po godzinie 19:00 zjechaliśmy do Monako to w parku maszyn brakowało jeszcze ponad 100 samochodów. Nie spodziewaliśmy się aż tak ciężkich warunków. Jeden z fragmentów trasy o długości 50 kilometrów jechaliśmy 3 godziny – powiedział Grzegorz Gac.
Z polskich załóg na odwołanej ostatecznie próbie regularności najlepiej wypadły rodzinne duety w Fiatach 125p. Adama Polaka i jego bratanka Krzysztofa sklasyfikowano na 26 miejscu, Tomasz i Karol Jaskłowscy zajęli 28 miejsce, a Stanisław i Andrzej Postawka uplasowali się na 36 pozycji. Najskuteczniej pojechali tam startujący z Warszawy Austriacy: Johannes Huber i Gerald Hegenbart (Porsche 911 Carrera RS), którzy wyprzedzili Francuza Raymonda Duranda i jego belgijskiego pilota Jeana Caro (Opel Kadett GTE) oraz Norwegów Tore Johannessena i Arne Frognera (Porsche 911 T2.2).
– Fatalne warunki, bardzo ślisko i aż wierzyć się nie chce, ale na trasie aż trzy razy spotkaliśmy…. alpejskie krowy. Chyba oszołomione przez śnieżną zadymkę nie miały ochoty ustąpić nam drogi. Na próbie regularności wpadliśmy pechowo w głęboką na pół koła dziurę i mamy trochę uszkodzone zawieszenie. Mam nadzieję, że uda nam się usunąć tę usterkę – opowiadał o swoich przygodach Stanisław Postawka.
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.