Adam Małysz i Xavier Panseri awansowali po czterech odcinkach Rajdu Maroka, rundy Pucharu Świata FIA na dziewiąte miejsce.
Czternastą pozycję w stawce najlepszych kierowców cross country utrzymali Marek Dąbrowski i Jacek Czachor. Debiutujący na pustyni w roli kierowcy Kuba Przygoński odrobił straty z wczorajszego odcinka. W stawce quadów Rafał Sonik pewnie zmierza po swoje trzecie zwycięstwo w tegorocznym cyklu Pucharu Świata FIM.
Zobacz także:
Motocyklista Kuba Piątek jest czternasty. Dobrze pojechali dziś Robin Szustkowski i Jarek Kazberuk.
Na odcinek przed końcem marokańskiego klasyka zmiana w klasyfikacji generalnej rajdu. Nowym liderem Rallye OiLibya Maroc został Katarczyk Nasser Al-Attiyah, który dzisiaj przekroczył linię mety z drugim czasem. Tuż za nim w klasyfikacji łącznej rajdu uplasował się zwycięzca czwartego etapu Saudyjczyk Yazeed Al-Rajhi. Stawkę na podium uzupełnia utytułowany kierowca WRC Sebastien Loeb.
Do pierwszej dziesiątki klasyfikacji generalnej przebojem wdarła się załoga Orlen Team. Adam Małysz pilotowany przez Xaviera Panseri w dobrym tempie pokonał przedostatni odcinek rajdu meldując się na mecie z 7. czasem. Polsko- francuski duet stracił do zwycięzcy dzisiejszego etapu tylko 4.13 min.
– Z dzisiejszego etapu jestem naprawdę zadowolony. Auto nie sprawiało żadnych kłopotów, dobrze mi się jechało i udało się osiągnąć bardzo przyzwoity czas. W pewnych partiach jadę jednak trochę zbyt ostrożnie. Moim problemem jest to, że na co dzień mam mało okazji trenować w tym aucie, ale jak już je porządnie wyczuję, to zaczynam się nakręcać i przekłada się to na lepsze wyniki. Dobra wiadomość jest taka, że czuję MINI coraz lepiej, więc w przyszłość patrzę ze sporą dawką optymizmu” – powiedział Adam Małysz.
Marek Dąbrowski i Jacek Czachor konsekwentnie realizują swój plan przygotowań do Dakaru. Zawodnicy Automobilklubu Polski i Automobilklubu Rzemieślnik na wymagających trasach marokańskiego rajdu testują nowe rozwiązania technologiczne, które mają zagwarantować sukces na bezdrożach Argentyny i Boliwii.
– Sprawdzamy nowe ustawienia samochodu, regulujemy parametry, porównujemy jak Toyota zachowuje się w ekstremalnych warunkach. To ostatnia szansa, żeby przetestować auto na tak długim dystansie. Rywalizacja na trasie jest bardzo ostra, większość zawodników podobnie jak my testuje nowe setupy. Przed nami ostatnie miesiące przygotowań, które chcemy solidnie przepracować przygotowując samochód – powiedział Marek Dąbrowski.
Po wczorajszych perypetiach na pustyni i awarii półosi dzisiaj Kuba Przygoński (Automobilklub Polski) i Andrei Rudnitski odrobili straty. Załoga wykręciła 18. czas przejazdu i awansowała o trzy pozycje w klasyfikacji generalnej.
– Dzisiaj startowałem z 37. pozycji i od początku zabrałem się za odrabianie strat. Udało mi się wyprzedzić na trasie kilka samochodów, ale nie było to łatwe zadanie, bo unoszący się w powietrzu kurz nie pozwalał na swobodną jazdę. Były momenty, że musiałem się zatrzymać i poczekać aż opadnie, żeby ponownie zaatakować. Jestem zadowolony z dzisiejszego etapu. Z każdym przejechanym kilometrem jesteśmy coraz szybsi, a ja poznaję możliwości naszej rajdówki. Jutro ostatni odcinek rajdu i szansa na kolejną porcję cennego doświadczenia – powiedział Kuba Przygoński.
– Musimy bardzo oszczędzać nasz silnik, ponieważ w każdej chwili może się zatrzeć i zatrzymać. Nie rezygnujemy jednak z walki o podium – powiedział Robin Szustkowski po tym, jak wraz ze swoim mistrzem Jarkiem Kazberukiem przyjechał na metę czwartego etapu Rajdu Maroka z trzecim czasem w stawce samochodów seryjnych.
– Nie mieliśmy na trasie wydm, ale za to sporo miejsc, w których można było w coś uderzyć, albo za wysoko wyskoczyć. Jechaliśmy ostrożnie, ale nie uniknęliśmy strat. Pękł jeden z tylnych amortyzatorów i straciliśmy przedni napęd. Bardzo cieszymy się z trzeciego miejsca, które obecnie zajmujemy w grupie T2. Myślę, że jeśli utrzymamy tempo, a nawet będziemy minimalnie wolniejsi, to uda nam się obronić pozycję – mówił starszy z zawodników Lotto Team.
– Mieliśmy problemy z filtrami powietrza i silnik jest zatarty. Może w każdej chwili przestać działać. Dlatego co około 100 km musimy dolewać do niego cztery litry oleju. Z tego powodu, Raptor stracił sporo mocy, więc bez względu na teren musimy jechać bardzo ostrożnie. Jutro musimy po prostu dojechać do mety. Silnik będzie można wtedy wyrzucić na śmietnik. Organizatorzy zapowiadają, że w piątek będzie skomplikowana nawigacja, ale nam to odpowiada – powiedział Robin Szustkowski.
Po czterech pustynnych etapach Rafał Sonik przewodzi w klasyfikacji generalnej quadów. Zawodnik Orlen Team na dzisiejszym 293 kilometrowym odcinku specjalnym zdeklasował rywali meldując się na mecie z ponad dwudziestominutową przewagą.
– Po tankowaniu, w połowie odcinka otworzyłem sakwę i okazało się, że mój zespół przez pomyłkę nie spakował mi roadbooka na drugą część etapu. Musiałem bardzo uważać, bo nie wiedziałem gdzie czekają potencjalne niebezpieczeństwa. Na szczęście obyło się bez przygód. Miałem szczęście, bo tuż przede mną na trasę ruszył Nasser Al-Attiyah. Katarczyk jeździ bardzo szybko, a przez to robi mocniejsze ślady. Kiedy nie byłem pewny, w którym kierunku jest meta, wyjeżdżałem na wzniesienie i szukałem kurzu ciągnącego się za samochodami lub motocyklami. To był taki harcerski etap. Jutro zapowiada się nam coś pomiędzy Sardynią a Katarem, czyli mnóstwo zakrętów, rozwidleń, a na koniec meta nad oceanem. Będę jechać spokojnie i uważnie – powiedział Rafał Sonik.
Na pozycję lidera w stawce najlepszych motocyklistów cross country wysunął się Sam Sunderland. Brytyjczyk odniósł drugie etapowe zwycięstwo powiększając przewagę nad Chilijczykiem Pablo Quintanilla do dziesięciu minut. Trzecią pozycję w generalce utrzymał Austriak Matthias Walkner.
Kuba Piątek po płynnie przejechanym etapie awansował o jedną pozycję w klasyfikacji łącznej rajdu.
– Dzisiaj mieliśmy namiastkę dakarowej rzeczywistości. Długa dojazdówka, wymagający odcinek specjalny i zmiana biwaku. Poczułem się jak na rajdzie w Argentynie. Pierwsza część trasy była bardzo niebezpieczna, jechaliśmy po kamieniach i szutrze, co jakiś czas przeprawiając się przez rzeki. W drugiej dominowały długie proste, które pozwalały urwać kilka minut. Ostatecznie awansowałem w klasyfikacji i walczę o jak najlepszy wynik – powiedział absolwent Akademii Orlen Team.
Jutro przed zawodnikami ostatni etap tegorocznego rajdu Maroka. Trasa liczy 316 kilometrów z czego 273 kilometry to odcinek specjalny.
WYNIKI PO 4. ETAPACH
Samochody
1. Nasser Al-Attiyah i Mathieu BAUMEL – 11:03.12 godz.;
2. Yazeed AL-RAJHI i Timo GOTTSCHALK – strata 16.10 min.;
3. Vladimir VASILIEV i Konstantin ZHILTSOV – 19.24 min.;
4. Ginel De VILLIERS i Dirk VON ZITZEWITZ – 24.50 min.;
5. POULTER i Robert HOWIE – 33.30 min.;
6. Mikko HIRVONEN i Michel PERIN – 33.47 min.;
7. Ricardo DIAS POREM i Jorge MONTEIRO – 55.40 min.;
8. Harry HUNT i Andreas SCHULZ – 58.39 min.;
9. Adam MAŁYSZ iXavier PANSERI – 1:01:26 godz.;
10. Miroslav ZAPLETAL i Maciej MARTON – 1:05.46 godz.;
14. Marek DĄBROWSKI i Jacek CZACHOR – 1:40.34 godz.;
20. Jakub PRZYGOŃSKI i Andrei RUDNITSKI – 3:50.09 godz.
Motocykle
1. Sam SUNDERLAND – 11:52.25 godz.;
2. Pablo QUINTANILLA – strata 10.46 min.;
3. Matthias WALKNER – 11.48 min.;
4. Paulo GONCALVES – 39.43 min.;
5. Kevin BENAVIDES – 50.56 min.;
6. Ruben FARIA – 52.06 min.;
14. Kuba PIĄTEK – 2:03.00 godz.
Quady
1. Rafał SONIK – 16:08.55 godz.;
2. Alexnder MAKSIMOV – strata 10:41.54 godz.