Samochodowa załoga Orlen Team i Automobilklubu Polski, Marek Dąbrowski i Jacek Czachor awansowała z siódmego na czwarte miejsce po drugim etapie Pharaons Rally, piątej eliminacji Pucharu Świata FIA.
Rafał Sonik mówił po 2. etapie Rajdu Faraonów, że jeszcze nigdy na pustynie nie był tak przerażony i zdenerwowany. Polski quadowiec “po omacku” pokonał w środę 130 km trasy z powodu awarii urządzeń nawigacyjnych. Mimo to zdeklasował konkurencję i umocnił się na czele klasyfikacji generalnej rajdu w swojej kategorii.
Zobacz także:
SPORT
RAJD FARAONÓW 2014
Po wtorkowym odcinku specjalnym, na którym Dąbrowski i Czachor walczyli z awariami technicznymi, kolejny 363-kilometrowy etap załoga przejechała bardzo płynnie. Pomimo słabej widoczności spowodowanej oślepiającym słońcem i wycieńczającego upału rajdowcy wyprzedzili trzech konkurentów uzyskując czwarty czas przejazdu.
– Dziś szlak wiódł przez piękne krajobrazy, niestety nic nie było widać. Startowaliśmy w samo południe, słońce osiągnęło punkt zenitalny, a wydmy zlały się z horyzontem. Jazda w takich warunkach była ekstremalnie trudna i wymagała niezwykłej koncentracji. W szczególności trzeba było uważać na urwane wydmy. Później wjechaliśmy na kamienistą partię, kilka razy przebiliśmy oponę. Operacje wymiany poszły jednak dość sprawnie, na mecie osiągnęliśmy całkiem dobry czas i awansowaliśmy – powiedział Marek Dąbrowski.
– Odcinek rozpoczął się dopiero w południe, kiedy był największy upał. Słońce prażyło do tego stopnia, że można było się ugotować. Etap bardzo trudny, w dużej części szlak wiódł po ostrych kamieniach, które dziurawiły nam opony. Aż trzy razy musieliśmy zmieniać koło i skończyliśmy bez zapasów. Musieliśmy bardzo uważać na końcówce trasy. Dziś trzeba było szczególnie uważać na nawigację, nam się to udało i stąd dobry czas – dodał Jacek Czachor.
Trzeciego dnia rywalizacji najszybszy okazał się Nasser Al.-Attiyah, drugi był Władimir Wasiliew, a trzeci Yazeed Al.-Rajhi.
Podczas gdy słupek rtęci wędrował ponownie w okolice 48 stopnia, Rafał Sonik zdeklasował swoją konkurencję, przyjeżdżając na metę z trzecim czasem… w klasyfikacji z motocyklistami. Dokonał tego pomimo awarii urządzeń nawigacyjnych.
– To był bardzo poważny etap rajdowy: 363 km OS-u, a razem z dojazdówkami pokonaliśmy 600 km. Żeby w dobrym tempie uporać się z taką trasą, trzeba być bardzo doświadczonym. Zwłaszcza, że dziś było kilka odcinków, które mogły być usypiające, a krótko po nich trzeba było pokonywać fragmenty wymagające maksymalnej koncentracji. Długo, bo około 20 km jechaliśmy po ukształtowanych przez wiatr i wodę głazach. Było naprawdę ciężko, zmęczenie dawało się we znaki. Po około 100 km odcinka specjalnego straciłem niemal wszystkie urządzenia nawigacyjne: GPS, Sentinel i Speedocup. Został mi tylko metromierz i roadbook. Chyba po raz pierwszy jadąc przez pustynię byłem tak przerażony i zdenerwowany. Wokół nie było żadnych punktów odniesienia, a z nieba lał się żar. Nie wiedziałem gdzie jestem, ani dokąd jadę. Niczego ani nikogo nie było widać. Pustynia miała fragmenty skaliste i piaszczyste. Na tych drugich widać było ślady, więc wyjeżdżałem na wzniesienie, znajdowałem choćby skrawek śladu i jechałem za nimi. Po jakimś czasie go gubiłem, znów wyjeżdżałem na wzniesienie i tak w kółko – opowiadał na mecie Rafał Sonik, oblewając sobie głowę wodą i chłodząc kark workiem z lodem.
Z pomocą Sonikowi przyszedł wenezuelski motocyklista Rafael Eraso.
– Powiedziałem mu, że jak poczeka na mnie na prostych, gdzie będzie szybszy, to ja go poprowadzę przez kręte i trudne technicznie odcinki, na których z kolei ja radzę sobie lepiej. Nie wiem jakby to było bez wzajemnej pomocy. Prawdopodobnie i ja i on mielibyśmy kłopoty. Motocykliści są zdziwieni, bo jeszcze nigdy quadowiec nie jechał tak wysoko i tak blisko nich. Zobaczymy jak to się dalej potoczy. Na pewno nie będę się tym napędzał. Pojadę bardzo ostrożnie – zakończył Sonik.
Drugiego na mecie quadowca Stefano Dalla Valle Polak wyprzedził o godzinę i 50 minut.
Jutrzejszy etap biegnie z Dakhli do Baharii, trasa będzie bardzo zróżnicowana. Najpierw zawodnicy przejadą z Pustyni Zachodniej na Pustynię Libyque – obszar, który 30 milionów lat temu pokrywało morze. Tam zmierzą się z wymagającym kamienistym terenem, później wjadą na wydmy.
WYNIKI 2. ETAPU PHARAON RALLY
Samochody
1. Nasser al-Attiyah i Matthieu Baumel (Mini All4 Racing) – 3;43.47 godz.;
2. Władimir Wasiliew i Konstantin Żilcow (Mini All4 Racing) – strata 1.54 min.;
3. Yazeed Al-Rajhi i Timo Gotshalk (Toyota Hilux) – 3.44 min.;
4. Marek Dąbrowski i Jacek Czachor (Toyota Hilux) – 30.15 min.;
5. Miroslav Zapletal i Maciej Marton (Hummerr H3 Evo II) – 59.18 min.;
6. Erik Van Loon i Wouter Rosegaar (Mini All4 Racing) – 1:01.30 godz.;
7. Yuriy Sazanov i Alexandr Moroz (Hummerr H3 Evo V) – 1:04.24 godz.;
8. Tarek Elerian i Mohamed Etman (The Arabian Stallion) – 1:28.15 godz.
Klasyfikacja generalna po II etapie: 1. Al.-Rajhi – 5:43.28 godz.; 2. Wasiliew – strata 2.44 min.; 3. Al.-Attiyah – 9.05 min; 4. Dąbrowski – 50.42 min.; 5. Van Loon – 1:10.51 godz.