Motocyklista Orlen Team i Automobilklubu Polski, Kuba Przygoński zajął czwarte miejsce na pierwszym etapie Pharaons Rally, ostatniej tegorocznej eliminacji Mistrzostw Świata FIM. Bez niespodzianek odbyło się w klasie Open Trophy: dzisiejszą rywalizację wygrał Jacek Czachor, który linię mety przekroczył 37 sekund przed swym przyjacielem z zespołu Markiem Dąbrowskim.
Pierwszy etap wystartował spod piramid w miejscowości Giza. Zawodnicy mieli do pokonania aż 547 kilometrów po kopnej, piaszczystej nawierzchni.
W klasyfikacji Mistrzostw Świata zwyciężył Joan Bort Barreda. Drugi w wynikach był Paolo Goncalves, a trzeci Jordi Viladoms. Osiem sekund po nim na mecie pojawił się Kuba Przygoński. Wygląda na to, że to właśnie walka o tytuł pomiędzy tymi zawodnikami będzie najbardziej pasjonująca. Dzieli ich bowiem bardzo niewielka różnica punktowa w klasyfikacji łącznej Mistrzostw Świata.
– Pierwszy odcinek w Rajdzie Faraonów był długi i bardzo szybki. Cały czas trzymałem w zasadzie maksymalnie odkręcony gaz i obroty. Rzadko się zdarzało odpuszczać. Wydaje mi się, że prędkość mojego motocykla była nieznacznie niższa niż konkurentów – być może jest to kwestią konfiguracji. Trochę straciłem przez to czasu, dzisiaj więc inaczej ustawimy sprzęt by jutro znów walczyć na OS-ach – komentował Kuba Przygoński.
W Open Trophy etap wygrał Jacek Czachor. Kapitan Orlen Team a Automobilklubu Polski wystartował bardzo szybko i dogonił na trasie Marka Dąbrowskiego. Koledzy z zespołu większość trasy przejechali razem nawzajem podkręcając tempo rywalizacji. Zaowocowało to wypracowaniem aż półgodzinnej przewagi nad kolejnym w klasyfikacji – Paolo Bellinim.
– Niewiarygodnie szybki odcinek po piachu. Nawigacja nie była zbyt skomplikowana, odkręcaliśmy nasze manetki do oporu. Jechałem razem z Markiem i w zasadzie nie udało nam się wyprzedzić wyłącznie pięciu, lżejszych czterysta pięćdziesiątek. To dobory wynik. Był to mój pierwszy odcinek specjalny po sporej przerwie. Jadę szybciej niż na rajdzie Kataru, ale jeszcze przed nami wiele kilometrów i trzeba to tempo dowieźć do końca – powiedział Jacek Czachor.
– Jacek bardzo mocno przyśpieszył w końcówce etapu. Za wszelką cenę chciałem dotrzymać mu tempa i przez ostatnie 30 kilometrów nie ująłem nawet trochę gazu. Mój motocykl w tych warunkach miał trochę za duże spożycie oleju. Dzisiaj go jednak uzupełnimy i mam nadzieje, że jutro będzie trochę bardziej techniczny etap, który pozwoli nie nadwyrężać tak sprzętu – powiedział Marek Dąbrowski.
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.