RAJD FARAONÓW 2011: PECH JACKA CZACHORA

Motocyklista Automobilklubu Polski, kapitan Orlen Team: Jacek Czachor nie ukończył piątego etapu Rajdu Faraonów z powodu awarii silnika. Jego motocykl stanął na pięćdziesiątym kilometrze, z silnika wyciekł olej i nie było możliwości kontynuowania jazdy. Jakub Przygoński był dziś trzeci, a Marek Dąbrowski szósty i awansował na piąte miejsce w rajdzie.

W rajdzie prowadzi zwycięzca dzisiejszego etapu Marc Coma z prawie piętnastominutową przewagą nad Jordim Viladomsem. Kuba Przygoński na jeden etap przed końcem rajdu zajmuje czwartą pozycję, jednocześnie po rewelacyjnej dzisiejszej jeździe jego starta do poprzedzającego go Heldera Rodriguesa stopniała do zaledwie 3.11 minuty. Młody motocyklista Orlen Team i Automobilklubu Polski zamierza pojechać jutro strategicznie, gdyż nawet czwarta pozycja gwarantuje mu tytuł wicelidera w Mistrzostwach Świata.

– Odcinek specjalny był bardzo ciężki. Jechaliśmy 440 kilometrów po bardzo zróżnicowanej nawierzchni. Na początku była kamienista, bardzo niebezpieczna pustynia. Jechałem dobrym tempem. Na 330 kilometrze dogoniłem Marca Comę i utrzymywałem się za nim. Niestety zakopałem się na jednej z grząskich wydm, gdzie większość zawodników miała problemy i tam trochę straciłem. Później jechałem równo z Helderem. Bardzo się cieszę, że przez całe zawody trzymam tempo najszybszych zawodników. Jestem na czwartej pozycji, jutro nie będę zbytecznie atakował, ważniejsze by być na mecie i utrzymać drugą pozycję w Mistrzostwach Świata niż przez błąd zmarnować cały sezon – komentował Kuba Przygoński.

Jacek Czachor
od początku rajdu testował nowe zestrojenie silnika. Jak się okazało nie było ono właściwe na bardzo wymagające, kopne piaski pustyni w Egipcie. Niedługo po starcie w silniku jego motocykla pękł tłok. Motocyklista Orlen Team nie mógł kontynuować jazdy, na pomoc czekał ponad trzy godziny. Następnie zawodnik przejechał kolejne półtorej godziny na pace samochodu assistance, aż w końcu zdecydował się dokończyć etap na pożyczonym motocyklu.

– Olej wyciekła z wydechu, nie było żadnych trzasków, więc musiała to być awaria tłoka. Zostałem na pustyni i czekałem na pomoc około trzech i pół godziny. W czasie oczekiwania przypełzał do mnie wąż i musiałem z nim walczyć używając kamienia. Kiedy przyjechała ciężarówka załadowaliśmy motocykl na pakę. Zdziwiłem się bo ja również zostałem tam zainstalowany. Jechałem przez półtorej godziny w kurzu i pełnym oprzyrządowaniu motocyklowym. W tym czasie pokonaliśmy aż trzydzieści kilometrów. Nie była to najprzyjemniejsza podróż. Kiedy zatrzymaliśmy się by zgarnąć kolejny motocykl należący do zawodnika, który miał wypadek, zdecydowałem, że biorę jego sprzęt i jadę do mety. Była to słuszna decyzja, gdyż assistance jest cały czas w drodze i ciężarówka spodziewana jest na biwaku około pierwszej w nocy. Czekam na swój motocykl, wymienimy silnik i jutro będę mógł pojechać jeszcze treningowo. Niedojechanie do mety odcinka nie zmieniło nic jeśli chodzi o moją punktację w Mistrzostwach Świata. Nie byłem w stanie dogonić rewelacyjnie jadącego Marka Comy, więc skończę sezon na czwartej pozycji – opowiadał Jacek Czachor.

Marek Dąbrowski po dzisiejszym etapie awansował na piąte miejsce w łącznej klasyfikacji.

– To był zdecydowanie najtrudniejszy etap na tych zawodach. Nie było chwili by odpocząć. Teren bardzo nierówny, dużo dziur i trochę zdradliwego piachu fesz-fesz. Dodatkowo było kilka rzadko tutaj spotykanych miękkich wydm. Jestem jednak wysoko w klasyfikacji i sprawia mi to dużo satysfakcji. Przyjechałem do Egiptu by zgrać się dobrze z nowym motocyklem o pojemności 450 cc i na razie bardzo bobrze się z nim dogaduje. Ta maszyn daje naprawdę duże możliwości, znacznie większe niż jego cięższy poprzednik – dodał Marek Dąbrowski.

Wyniki na 5. etapie: Sahl Baraka – Tibniya 541 km

1. Marc Coma (KTM 450) – 4:28.59 godz,;
2. Jordi Viladoms (Yamaha WR 450F) – strata 4.12
3. Jakub Przygoński (KTM 450) – 5.58 min.;
4. Francisco Lopez (Aprilia RXV 450) – 6.35 min.;
5. Helder Rodrigues (Yamaha WR 450F) – 9.57 min.;
6. Marek Dąbrowski (KTM 450) – 42.58 min.;
7. Andrea Mancini (Aprilia RXV 450) – 46.26 min.;
8. Jes Munk (KTM 450) – 57.40 min.;
9. Edouard Boulanger (Aprilia RXV 450) – 1:09.53 godz,;
10. Toia Diocleziano (Beta 450 RR) – 1:13.50 godz.

Klasyfikacja generalna Rajdu Faraonów

1. Marc Coma – 22:23.11 godz.;
2. Jordi Viladoms – strata 14.53 min.;
3. Helder Rodrigues – 20.35 min.;
4. Jakub Przygoński – 23.46 min.;
5. Marek Dąbrowski – 2:17.30 godz.;
6. Jes Munk – 2:26.55 godz.;
7. Andrea Mancini – 2:53.41 godz.;
8. Luca Viglio – 4:34.20 godz.;
9. Edouard Boulanger – 4:43.16 godz.;
10. Turchi – 4:57.33 godz.

Więcej informacji: www.orlenteam.pl