Kuba Przygoński, zajął drugą pozycję na drugim etapie Rajdu Faraonów. Szybko pojechali również pozostali motocykliści Orlen Team i Automobilklubu Polski: Jacek Czachor – siódmy na etapie i Marek Dąbrowski – ósmy w wynikach.
Drugiego dnia rywalizacji organizator zaplanował długi i bardzo wymagający 478 kilometrowy etap stanowiący pętlę wokół miejscowości Tibinya. Trasę otwierał zwycięzca wczorajszego etapu Hiszpan Marc Coma, to jednak nie on, lecz Portugalczyk Helder Rodrigues zameldował się jako pierwszy na linii mety. Kuba Przygoński finiszował 3.55 minuty po nim, 21 sekund później Jordi Viladoms, a 1.54 minutyMarc Coma. Takie układ w wynikach etapu spowodował bardzo ciekawe rozstawienie czołówki rajdu. Prowadzi Coma, przed Rodriguesem i Viladomsem. Przygoński zajmuje czwarte miejsce, a różnica czasu pomiędzy pierwszymi czterema zawodnikami wynosi zaledwie 2.57 min.
– Mam drugie miejsce! Jestem dość zadowolony z odcinka specjalnego, ale zawsze chciałoby się mieć więcej i zwyciężać. OS składał się z trzech części. Najpierw jechaliśmy 130 km po kamieniach, po bardzo twardym terenie. Później było 200 km po wydmach i piachu, gdzie pojechałem bardzo dobrze, ale końcówka znów wiodła po skałach. Kamieniste odcinki nie poszły mi zbyt dobrze. Wydaje mi się, że trochę błędnie skonfigurowaliśmy zawieszenie pod kątem takiej trasy. Chciałem jechać naprawdę szybko, ale miejscami nie byłem w stanie, gdyż traciłem kontrolę nad sprzętem. Jestem zadowolony, nawiązuję walkę ze ścisłą czołówką i jutro walczę o zwycięstwo – powiedział Jakub Przygoński.
Szybko jadą Jacek Czachor (5 pozycja w generalce rajdu) oraz Marek Dąbrowski (6. miejsce), którzy osiągają niemal identyczne czasy OSowe. Ich strata do lidera po dwóch etapach wynosi kolejno 45’58 i 46’50.
– To był najdłuższy odcinek na tym rajdzie. Dzisiaj jechaliśmy równo z Markiem stąd tak niewielka różnica w naszych czasach etapowych. W zasadzie spotkaliśmy się już na siedemdziesiątym kilometrze i dalej ja prowadziłem, próbowałem mu nawet uciec, ale nie byłem w stanie. Tempo było dobre, w klasyfikacji do Mistrzostw Świata raczej będzie mi ciężko awansować z racji na znakomitą jazdę Comy. Nacisk położyliśmy więc z Markiem na wypracowanie optymalnej prędkość jazdy i by być w stanie jechać naprawdę szybko na Dakarze – powiedział Jacek Czachor.
– Trudny dzień. Z całą pewnością można go porównać do ciężkiego etapu Dakarowego. Spędziliśmy sześć godzin na trasie jadąc po trudnym trenie. Przejechaliśmy ponad 470 kilometrów odcinka specjalnego, więc można się było zmęczyć kilkakrotnie. Dzisiaj bardzo mi pomógł Jacek, który przez większą część odcinka jechał przede mną i nadawał dobre tempo w ciężkim terenie. To mi ułatwiło jazdę. Coraz lepiej jestem zgrany z motocyklem. Mniejsza jednostka jest lżejsza i bardziej poręczna w ciężkim terenie, motocykl jest trochę wolniejszy, ale nie na tym zyskuje się sekundy – komentował Marek Dąbrowski.
Więcej informacji: www.orlenteam.pl