Jedenasty etap rajd Dakar liczył prawie sześćset kilometrów. Polscy reprezentanci przejechali trasę odcinka specjalnego szybko, ale spokojnie.
Wszyscy utrzymali bądź poprawili swoje pozycje. Na razie mamy jedno miesce na podium oraz trzy tuż za nim.
Zobacz także:
Kuba Przygoński i Timo Gottschalk dojechali do mety na dwunastym miejscu, o “oczko” niżej niż Marin Prokop i Viktor Chydka. Kierowca Automobilklubu Polski wciąż liczy na błąd któregoś z trzech wyprzedzających go rywali, który pozwoliłby naszej załodze wskoczyć na podium. Czesi są nadal 9. Motocyklista Konrad Dąbrowski był 32., ale w klasyfikacji – dzięki awansowi – jest trzy pozycje wyżej.
Aron Domżała i Maciej Marton byli szóstą załoga na OS-ie w klasie T4 oraz SSV, ale nadal zajmują miejsce na podium. Michał Goczał i Szymon Gospodarczyk są w tabeli wyników tuż za nimi (dziś byli 9.). Marek Goczał i Rafał Marton zajęli dziś dziesiąte miejsce i awansowali na 8 w punktacji generalnej. Kamil Wiśniewski jest czwarty w gronie kierowców quadów.
Na najdłuższym i zapowiadanym jako najtrudniejszy odcinku specjalnym, Aron Domżała i Maciej Marton zrobili to, co do nich zależało. Utrzymali trzecią pozycję w klasyfikacji generalnej pomimo problemów z brakiem mocy w samochodzie. Załoga nie odrobiła co prawda strat do Austina Jonesa, czy „Chaleco” Lopeza, ale umocniła pozycję przed rozstrzygającym dniem Rajdu Dakar.
Na tym etapie Dakaru liczy się już tylko strategiczne myślenie oraz analiza sytuacji. Co prawda niespełna 500-kilometrowy odcinek specjalny dawał pole do odrabiania strat, jednak wiązałoby się to z poważnym ryzykiem uszkodzenia samochodu i utraty pozycji. Dlatego Aron i Maciej byli nastawieni na walkę o cenne minuty, ale nie za wszelką cenę. Po kilkudziesięciu kilometrach w Can-Am’ie zaczęło brakować mocy i biało- czerwony duet musiał zwolnić.
– Na całe szczęście, na 100. kilometrze dzisiejszego odcinka był przewidziany serwis. Nasi mechanicy mogli dokonać niezbędnych napraw. Bardzo szybko uporali się z awarią i dalej jechało się już zdecydowanie lepiej, ale osiem minut straty na tak krótkim dystansie nie dało się już nadrobić – relacjonował Domżała.
Mimo, że Polacy nie mogli zrównać się z czołówką i trzymać ich tempa wciąż radzili sobie doskonale, utrzymując miejsce w pierwszej dziesiątce. W końcówce odcinka specjalnego musieli jeszcze zmienić przebite koło, ale nie miało to już znaczącego wpływu na rezultat.
– Mam nadzieję, że przez noc nasi mechanicy całkowicie pozbędą się awarii i jutro wyjedziemy na ostatnie 200 km Rajdu Dakar w pełni sprawnym samochodem – zakończył z nadzieją warszawski kierowca.
Polska załoga fabrycznego zespołu Monster Energy Can-Am ma w piątek szansę na historyczny wynik. Do tej pory na podium Rajdu Dakar stanęło tylko czterech Polaków. Wielokrotnie dokonali tej sztuki Rafał Sonik oraz Dariusz Rodewald. Na najniższy stopień podium wspięli się także Krzysztof Hołowczyc i Szymon Gospodarczyk. Nigdy jednak na podium nie stała w całości polska załoga samochodowa.
Rywalizacja w kategorii motocykli jest ozdobą tegorocznego Dakaru. W czwartek Sam Sunderland (KTM) był najszybszy na trasie. Drugi na mecie Pablo Quintanilla (Husqvarna) stracił 2.40 min., a trzeci Kevin Benavides (Honda) – 6.24 min.. Ten ostatni pozostał liderem klasyfikacji, ale jego przewaga nad drugim Sunderlandem wynosi zaledwie 4.12 min. Trzeci Ricky Brabec traci do lidera 7.13 min.
Giovanni Enrico był najszybszy w kategorii quadów. Z powodu awarii odpadł wicelider klasyfikacji Alexandre Giroud oraz zwycięzca poprzedniego etapu Italo Pedemonte. Nasser Al-Attiyah pokonał odcinek najszybciej w klasyfikacji samochodów, ale odrobił do drugiego na mecie Stephane’a Peterhansela niespełna 2 minuty. Francuz ma ponad 15 minut przewagi przed ostatnim etapem.
Seth Quintero był najszybszy w klasie T3, a po zwycięstwo zmierza jeden z najstarszych uczestników Dakaru, 63-letni Czech Josef Machacek, który ma ponad 2 godziny przewagi nad Camelią Liparoti. Chaleco Lopez wygrał etap w klasie T4 i umocnił się na prowadzeniu przed Austinem Jonesem. Wśród ciężarówek Kamazy zajęły dwa czołowe miejsca. Prowadzi Sotnikow przed Szibałowem i Mardiejewem.
Wypowiedzi
Kuba Przygoński (Automobilklub Polski, Orlen Team): To był mocny odcinek na koniec rajdu. Na początku mnóstwo kamieni więc uważaliśmy na opony. Potem trudna nawigacja i końcówka po wydmach, które też nie należały do łatwych. Za jedną z wydm trafiliśmy na skałę i uderzyliśmy w nią. Mało brakowało, a byśmy dachowali. Ale jesteśmy na mecie, to najważniejsze. Jutro ostatni etap Dakaru. Jedziemy w mocnej stawce, więc cały czas musimy być czujni.
Aron Domżała (Monster Energy): Po kilkudziesięciu kilometrach w naszym Can-Am’ie zaczęło brakować mocy i musieliśmy zwolnić. Szczęśliwie na setnym kilometrze odcinka był przewidziany serwis. Nasi mechanicy mogli dokonać niezbędnych napraw. Bardzo szybko uporali się z awarią i dalej jechało się już zdecydowanie lepiej, ale osiem minut straty na tak krótkim dystansie nie dało się już nadrobić. Mam nadzieję, że przez noc mechanicy usuną awarię i jutro wyjedziemy na ostatnie 200 km Rajdu Dakar w pełni sprawnym samochodem.
Michał Goczał (Energylandia Rally Team): Wczoraj nie popełniliśmy żadnego błędu nawigacyjnego i nie mieliśmy żadnej usterki technicznej. Dzisiaj dwa razy straciliśmy po kilka minut, bo zgubiliśmy drogę i do tego złapaliśmy kilka kapci. Okoliczności były takie, że cieszę się, że były to tylko przebite opony, a nie urwane koła. Dzień był ciężki dla całej naszej trójki, czyli dla mnie, dla Szymona i dla samochodu.
Szymon Gospodarczyk (Automobilklub Polski, Energylandia Rally Team): Dzisiejszy odcinek był arcytrudny nawigacyjnie. Znalezienie odpowiedniej drogi w kanionach i w kurzu wznoszonym przez inne załogi to improwizacja. W wielu miejscach na trasie widać było skutki ulewy, woda wypłukała ogromne dziury w drodze, nie zliczę, ile razy gdzieś uderzyliśmy. Złapaliśmy też 4 kapcie, ostatnie koło musieliśmy zmieniać na 5 kilometrów przed metą. Najważniejsze, że na tej mecie dzisiaj jesteśmy, auto jest całe, a my utrzymaliśmy 4 miejsce w generalce.
Marek Goczał (Energylandia Rally Team): Plan na dzisiaj się nie powiódł, chciałem jechać szybciej, Rafał ostrzegał, żeby zwolnić. Szybko okazało się, że miał rację, a jego doświadczenie jest tutaj bezcenne. Mieliśmy sporo przygód przez zbyt agresywną jazdę. Gdyby taktyka była inna, pewnie bylibyśmy z lepszym wynikiem na mecie.
Rafał Marton (Energylandia Rally Team): Dzisiejszy ranek był dla nas bardzo trudny. Postanowiliśmy zaatakować 8 miejsce w generalce. Tempo okazało się zbyt wysokie. Na 20. kilometrze przebiliśmy oponę, a na 50. kilometrze kolejną. Musieliśmy zwolnić. Na szczęście na neutralizacji wzięliśmy dwa nowe koła z serwisu i ruszyliśmy dalej, tym razem spokojnie. Nie mogliśmy uwierzyć, gdy w połowie odcinka, w dziurawej kamienistej rzece zobaczyliśmy Saudyjczyka, z którym walczyliśmy o 8. pozycję z połamanym zawieszeniem. Uspokoiliśmy jazdę i tak bez kolejnych przygód dotarliśmy do mety.
Konrad Dąbrowski (Duust Rally Team): To był bardzo trudny odcinek, właściwie to ciężko opisać naprawdę, co się czuło w trakcie, bo kilometry mijały bardzo wolno. Byłem bardzo zmęczony na trasie i było naprawdę ciężko jechać. Było dużo wydm, jeszcze więcej kamieni. Miałem taki moment, że przestraszyłem się, że zakończę dzisiaj rajd, ale udało mi się wyjść na dwóch kołach. Później, 5 km przed metą miałem wywrotkę, ale całe szczęście wyszedłem z niej cało, tylko podarłem spodnie. Było to dzień z przygodami, ale jestem na mecie cały i zdrowy.