Marek Goczał i Rafał Marton zajęli najwyższe miejsce z reprezentantów Polski na ósmym etapie w klasie T4 rajdu Dakar, który łącznie liczył aż 579 kilometrów.
Starszy brat kierowcy, Michał z pilotem Szymonem Gospodarczykiem z Automobilklubu Polski zajadli ósme miejsce.
Zobacz także:
Tuz przed niemi uplasowali się Aron Domżała i Maciej Marton, którzy utrzymali trzecie miejsce w klasyfikacji SSV. Michał i Szymon są tuż za nimi, a Merak i Rafał awansowali na ósmą pozycję. Szanse na wysoka lokatę stracił motocyklista Orlen Team, Maciej Giemza, który z powodu wytpadku wy7cofał się z rajdu. Konrad Dąbrowski dojechał jako 33. i jest 31.
Konrad Dąbrowski (Duust Rally Team): Dziewiąty etap był naprawdę bardzo trudny. Wiele kilometrów po kamieniach, z bardzo trudną nawigacją. Można było dzisiaj naprawdę wiele przegrać. Jestem zadowolony głównie z tego, że dojechałem do mety cały i zdrowy i mogę kontynuować rajd, bo naprawdę dzisiaj było ciężko. Sam fakt dojechania do mety jest dużym osiągnięciem.
Kłopoty nie ominęły duetu Kuba Przygoński i Timo Gottschalk, którzy stracili sporo czasu, notując 24 czas odcinka specjalnego. Na trasie cztery razy przebijali opony. Utrzymali jednak czwartą lokatę. Marin Prokop i Viktor Chydka byli 6. i są 8. w tabeli. Kamil Wiśniewski jest szósty w gronie kierowców quadów (dziś dojechał jako 7.).
Aron Domżała i Maciej Marton mocno odczuli trudy dziewiątego etapu Rajdu Dakar. Podobnie jak dwie inne polskie załogi, startujące w klasie SSV. Na szczęście wszystkie trzy Can-Am’y mogły wzajemnie liczyć na swoją pomoc i dzięki temu szczęśliwie dotarły do mety.
– To był chyba najtrudniejszy oes na tym rajdzie. Mieliśmy 470 km ścigania po kamieniach każdej wielkości: od tych wielkości pięści, po te rozmiarów telewizorów. Cieszy nas, że jesteśmy na mecie, ale nie jesteśmy do końca zadowoleni z uzyskanego czasu – mówił wyraźnie zmęczony Aron Domżała na mecie w Neom.
Załoga na trasie złapała dwa kapcie. Przy jednym z nich jednak za długo zwlekała z wymianą koła i ponownie skrzywiła drążek.
– Tym razem na szczęście zajęło nam to tylko pięć, może sześć minut, niemniej była to znacząca strata. W zasadzie wszyscy mieli przygody, poza „Chaleco” Lopezem, który dojechał na metę bez żadnych kłopotów. To jest niewiarygodne i wszyscy nie możemy się nadziwić jak tego dokonał? – zastanawiał się kierowca.
Chilijczyk wygrał trzeci etap z rzędu ze znaczącą przewagą i wrócił na pozycję lidera, którą stracił trzy dni temu. Marek Goczał i Rafał Marton nie tylko w świetnym stylu przejechali oes, ale również pomogli rodakom z zespołu Monster Energy Can-Am.
– Markowi należą się wielkie podziękowania. Spotkaliśmy się sto kilometrów przed metą i oddał nam jedno ze swoich zapasowych kół. Dzięki temu mogliśmy szybciej jechać i nie przejmować się brakiem „zapasu” – relacjonował Domżała.
Nie był to jednak jedyny przypadek współpracy polskich załóg. Na neutralizacji, Domżała i Marton zatrzymali się by pomóc Michałowi Goczałowi i Szymonowi Gospodarczykowi.
– Mieli ten sam problem, co my wczoraj. Nie mogli odkręcić złamanego drążka, ponieważ wykrzywiły się śruby. Staraliśmy się pomóc, ale niestety nie było na to wiele czasu… – przyznał kierowca.
W klasyfikacji generalnej SSV liderem został „Chaleco” Lopez, który ma 12 minut przewagi nad Austinem Jonesem i 38 minut nad Aronem Domżałą i Maciejem Martonem.
– Jeśli pozostałe trzy odcinki będą tak trudne, jak ten dzisiejszy, to może być jeszcze bardzo ciekawie – zakończył Domżała.
W środę zawodnicy zmierzą się z trasą 10. etapu, który zabierze ich w podróż z Neom do Al-Uli. Tym razem, na piaszczystych drogach, główną trudność ma ponownie sprawiać nawigacja.
Kevin Benavides pokonał swoich kolegów z zespołu Hondy Ricky Brabeca i „Nacho” Cornejo i awansował na drugie miejsce w wynikach motocyklistów. Cornejo pozostał liderem. Odpadli wskutek wypadków między innymi dotychczasowy wicelider Toby Price i brat Kevina – Luciano Benavides, a także niestety zawodnik Orlen Teamu Maciej Giemza. Giovanni Enrico z Chile był najszybszy w kategorii quadów, ale liderem pozostał Manuel Andujar.
Toby Price zaliczył poważny wypadek. Pomocy udzielili mu jego kolega z zespołu Sam Sunderland i ubiegłoroczny zwycięzca Dakaru Ricky Brabec. Price został przewieziony śmigłowcem do szpitala, gdzie stwierdzono złamanie obojczyka. Z kolei u Maćka Giemzy zdiagnozowano w centrum medycznym na biwaku zerwane więzadła w barku oraz złamanie dwóch kości prawej stopy.
Stephane Peterhansel wygrał swój 81. etap w karierze, ale dopiero pierwszy w tym roku. Pokonał drugiego Nassera Al-Attiyah różnicą 12 minut i powiększył przewagę nad Katarczykiem w klasyfikacji rajdu do 17.50 min. Trzeci Carlos Sainz traci już ponad godzinę.
Dotychczasowy lider klasy T3 Seth Quintero odpadł z rajdu w wyniku awarii skrzyni biegów. Najszybsza była Cristina Gutierrez, która dzień wcześniej z identycznego powodu straciła szansę na zwycięstwo. Nowym liderem został Czech Josef Machacek. Martin Macik pokonał armadę Kamazów i wygrał etap, ale w czołówce nic się nie zmieniło. Miejsca na podium zajmują kierowcy rosyjskiego zespołu, a prowadzi Sotnikow przed Szibałowem i Mardiejewem.
Fot.: dakar.com