Aron Domżała i Maciej Marton utrzymali drugie miejsce w klasyfikacji SSV (i T4) po piątym etapie rajdy Dakar, który liczył aż 456 kilometrów.
Załoga Monster Energy Can-Am dojechała do mety z czwartym czasem. Dobrze spisali się także inni nasi reprezentanci.
Zobacz także:
Michał Goczał i jego pilot z Automobilklubu Polski, Szymon Gospodarczyk uplasowali się tuż za rodakami, awansując na szóstą pozycję w wynikach klasy. Marek Goczał i Rafał Marton zajęli trzynaste miejsce, ale także przesunęli się w klasyfikacji – są 11. Kamil Wiśniewski na quadzie był siódmy (jest 8.).
Marin Prokop i Viktor Chydka znów mieli udany dzień, zajmując piąte miejsce, co dało mu awans – w tabeli jest piąty. “Oczko” wyżej znajdują się Kuba Przygoński i Timo Gottschalk, którzy uzyskali dziś dziesiąty czas.
Kuba Przygoński (Automobilklub Polski – Orlen Team): To był bardzo trudny nawigacyjnie etap. Na samym początku zgubiliśmy się w kanionie i musieliśmy zawracać. Spotkaliśmy tam Carlosa Sainza. Potem goniliśmy czołówkę w strasznym kurzu i znów się pogubiliśmy, ale po 200 km wreszcie złapaliśmy rytm i zaczęliśmy gonić. Adrenaliny było aż nadto! Tym bardziej cieszymy się, że jesteśmy na mecie. Samochód w dobrej formie, my też, więc jutro ciśniemy dalej!
Wśród motocyklistów pokazał się ponownie Maciej Giemza, 14. na odcinku specjalnym (jest w rajdzie 18). Adam Tomiczek ukończył etap na 31 (25.), a Konrad Dąbrowski – na 36 (39) pozycji. Jacek Bartoszek wycofał się z rywalizacji z powodu defektu instalacji elektrycznej motocykla, ale zamierza powrócić na trasę po dniu przerwy w formule Dakar Experience.
Piąty etap, zgodnie z zapowiedziami, był najtrudniejszy spośród dotychczasowych w tym roku. Nawet lider Stephane Peterhansel (na zdjęciu poniżej) przyznał, że nie było pięknie i spektakularnie, ale za to piekielnie ciężko. Aron Domżała i Maciej Marton po raz kolejny zaprezentowali się z bardzo dobrej strony. Polski duet “ostrzy sobie pazury” na przesunięcie się o „oczko” wyżej.
– To było 467 km bardzo technicznego odcinka. Mnóstwo dużych dziur, kamieni, a także trudne wydmy. Jak dotąd bez wątpienia był to najtrudniejszy oes, ale bardzo mi się podobał. Chciałbym żeby wszystkie były właśnie takie, bo doskonale się na nich czuje, a przy tym, to najlepsza okazja, by urwać kilka cennych minut rywalom – podsumowywał uśmiechnięty Domżała.
Podczas tegorocznej edycji Rajdu Dakar, tylko „Książę Pustyni” – Nasser Al-Attiyah zdołał wygrać odcinek specjalny, otwierając trasę. Poza nim, każdy etapowy zwycięzca, kolejnego dnia tracił cenne minuty. Tego scenariusza nie ustrzegli się również Polacy z Monster Energy Can-Am.
– Popełniliśmy na początku mały błąd w kanionie. Nie trafiliśmy we właściwą drogę i uciekło nam kilka minut. Wtedy właśnie dogonił nas „Chaleco” Lopez. Jakiś czas jechał za nami, a potem wyprzedził na wydmach, gdzie był naprawdę szybki i już nie oddał prowadzenia do końca. Straciliśmy do niego siedem minut i w klasyfikacji ma już 10min przewagi. Mamy jednak jeszcze kilka etapów przed sobą i na pewno nad tym popracujemy – zapewnił warszawski kierowca.
Kevin Benavides odniósł czwarte zwycięstwo etapowe w karierze i został nowym liderem w klasyfikacji motocyklistów. Lider klasyfikacji quadów Argentyńczyk Nicolas Cavigliasso wygrał odcinek i umocnił się na pierwszym miejscu. „Chaleco” Lopez zwyciężył w klasyfikacji SSV, umacniając się na prowadzeniu. Prowadzący w klasie T3 Seth Quintero ma już 1:20 min. przewagi nad Cristiną Gutierrez.
Kierowcy z Afryki Południowej zdominowali dzień w kategorii samochodów – Giniel de Villiers wygrał, a drugi na mecie był ze stratą niespełna minuty Brian Baragwanath. Trzecie miejsce zajął lider klasyfikacji Stéphane Peterhansel, który powiększył przewagę nad Nasserem Al-Attiyahem do 6.11 min. Dmitrij Sotnikow (Kamaz) był najszybszy w „wadze ciężkiej” i pozostał liderem klasy, przed Szibałowem i Macikiem.
Kris Meeke po wygranym prologu, a potem kilku trudnych odcinkach, zaczął „dogadywać się” z saudyjską pustynią i bezdrożami, a czwarty etap ukończył na drugim miejscu. Jednak w czwartek awaria samochodu 100 km przed metą odcinka wyeliminowała go z walki.
W piątek zaplanowano szósty etap rywalizacji – ostatni przed dniem przerwy, który zespoły przeznaczą na regenerację. Żeby jednak zasłużyć na odpoczynek, trzeba będzie pokonać 170 km drogi dojazdowej i 448 km odcinka specjalnego prowadzącego w całości po piaszczystej nawierzchni. Będą to piaszczyste drogi, równiny, ale też wydmy wszelkiej maści.
Po ich pokonaniu Dakar będzie na półmetku…
Fot.: dakar.com