Kuba Przygoński i Tom Colsoul po raz czwarty w tym rajdzie zajęli trzecie miejsce na ósmym odcinku rajdu Dakar i utrzymali szóstą pozycję w klasyfikacji.
Do legendarnego Cyrila Despres już tylko nieco ponad 4 minuty. Benediktas Vanagas i Sebastian Rozwadowski stracili blisko 2 i pół godziny po defekcie układu hydraulicznego Toyoty i spadli na 13 miejsce.
Zobacz także:
Matthias Walkner odniósł swoje drugie zwycięstwo OS-owe w tegorocznej edycji, ale nowym liderem Dakaru został zmagający się z bólem nadgarstka po niedawnej kontuzji Toby Price. Niestety, straciliśmy motocyklistę Orlen Teamu Maćka Giemzę, który musiał wycofać się z powodu defektu silnika. Adam Tomiczek po 23 miejscu na wtorkowym etapie jest siedemnasty w klasyfikacji.
– Etap okazał się bardzo wymagający, szczególnie w pierwszej części, gdzie napotkaliśmy miękki i głęboki fesz-fesz oraz mgłę. Naprawdę trzeba było powalczyć, żeby to przejechać. Z kolei po tankowaniu trzeba było się zmierzyć z miękkimi lub bardzo miękkimi wydmami. Przydarzył mi się mały błąd nawigacyjny na 20 kilometrze przed końcem, przez co zaliczyłem małą stratę, ale dalej wszystko poszło dobrze. Zmęczenie daje o sobie znać, ale grunt, że znów jestem na mecie – mówi Adam Tomiczek.
Sébastien Loeb nie przestaje zadziwiać kibiców. We wtorek wygrał odcinek specjalny w tym rajdzie po raz czwarty, ale Nasser Al-Attiyah stracił tylko 7 i pół minuty i jest liderem. Strategia przygotowana dla niego przez zespół Toyoty sprawdziła się perfekcyjnie. Katarczyk co prawda nie odniósł swojego 34 zwycięstwa w karierze, ale na dwa dni przed metą jest liderem z przewagą ponad 46 minut nad Romą i Loebem. Do mety zostały dwa odcinki o łącznej długości 425 kilometrów…
Nani Roma jest drugi, a Loeb awansował na trzecią pozycję, zaledwie 16 sekund za Hiszpanem! W czołowej trójce mamy samochody trzech różnych marek – Toyota, Mini i Peugeot.
Kuba Przygoński z Automobilklubu Polski i Orlen Team udowodnił po raz kolejny, że w tej dyscyplinie należy do najściślejszej światowej czołówki!
– Jechało nam się bardzo dobrze, praktycznie bezbłędnie i wysokim tempem, goniąc Giniela de Villiers, który był przed nami. Na trasie trudne wydmy z miękkim piaskiem, trzeba było jechać mądrze, żeby się nie zakopać. Do tego sporo kamieni pod piaskiem, na szczęście udało się nie przeciąć opon, w których mieliśmy niskie ciśnienie. Cieszymy się, że młoda załoga z Polski może „cisnąć” czołówkę Dakaru. Sytuacja w klasyfikacji się zmienia, szkoda oczywiście wcześniejszej awarii, ale widać, że jedziemy dobrze, a nasza jazda jest doceniana – mówi Kuba Przygoński z Automobilklubu Polski i Orlen Team.
Nicolás Cavigliasso pokazał po raz kolejny, że doskonale radzi sobie na wydmach i miękkim, piaszczystym podłożu. Argentyńczyk wygrał po raz siódmy w tej edycji i powiększył przewagę nad swoim rodakiem Gonzalesem do godziny i 24 minut. Kamil Wiśniewski zajął szóste miejsce na odcinku i pozostał na szóstej pozycji w wynikach.
Chaleco López wygrał odcinek po raz trzeci z rzędu w kategorii UTV i został nowym liderem po problemach Reinaldo Vareli, który spadł na czwarte miejsce. Niestety, odpadli wskutek defektu silnika Maciej Domżała i Rafał Marton w Polarisie. Nie ukończyli etapu także Santiago Creel i Szymon Gospodarczyk, którzy powrócili do rywalizacji w pół-maratonie po dniu przerwy, ale we wtorek zostali pokonani przez defekt silnika.
Dotychczasowy lider w klasyfikacji ciężarówek Eduard Nikołajew stracił prawie godzinę zakopując się w piasku, a jego kolega z zespołu Kamaza Dmitri Sotnikow wygrał etap i awansował na pierwsze miejsce.
Ricky Brabec przekonał się we wtorek, jak brutalny potrafi być Dakar. Niemal równo rok po odpadnięciu z ubiegłorocznej edycji wskutek defektu silnika Kalifornijczyk, wycofał się z tego samego powodu, będąc liderem rajdu! Do tej pory jechał niemal perfekcyjnie i bezbłędnie. Gdyby wygrał, byłby pierwszym w historii zwycięzcą Dakaru z USA. Jest to także wielki dramat dla Hondy, bo kolejny raz zapewne nie uda się przełamać zwycięskiej passy KTM.
Austriacka firma wygrała 17 poprzednich edycji, ale w tym roku ma rywali mocniejszych, niż kiedykolwiek wcześniej. Jednak Toby Price, Sam Sunderland i Matthias Walkner także tworzą bardzo mocny skład. Walka jest niezwykle wyrównana, a trójka kierowców KTM zajmuje trzy z czterech czołowych miejsc. Liderem jest zwycięzca edycji 2016 Toby Price. Co ciekawe, Pablo Quintanilla, jedyny w czwórce na motocyklu innej marki niż KTM jedzie Husqvarną, a to siostrzana marka KTM…
– Wiedziałem, że dzisiejszy etap będzie ważny. Dałem z siebie absolutnie wszystko. Nie mogłem zrobić nic więcej. Nadgarstek bolał mnie coraz bardziej na długim 360-kilometrowym odcinku. Udało mi się jednak osiągnąć metę, a teraz czekają mnie jeszcze dwa etapy. Będę musiał jakoś przetrwać z bólem nadgarstka. Teraz nie czas, aby o tym myśleć, ale nie jest łatwo. Nie wolno mi się poddać. Muszę dać z siebie naprawdę wszystko – powiedział Toby Price.
Fot.: Red Bull Content Pool