Kuba Przygoński i Tom Colsoul w MINI zajęli miejsce tuż za podium 9. etapu rajdu Dakar i awansowali na czwartą pozycję w klasyfikacji generalnej załóg samochodowych.
Adam Tomiczek przed ostatnim odcinkiem jest wśród najlepszych piętnastu motocyklistów rajdu. Kamil Wiśniewski znów był szósty i zajmuje taką lokatę w wynikach kierowców quadów.
Zobacz także:
Na przedostatni etap 41. rajdu Dakar ruszali z myślą, że to ostatnia szansa, by solidnie nadrobić straty do rywali. Po podium na ósmy odcinku, jadący Mini John Cooper Works Rally Kuba Przygoński z Automobilklubu Polski i Tom Colsoul ruszali do walki w grupie najszybszych kierowców tegorocznej rywalizacji. Załoga Orlen Team startowała w jednej linii z Sebastienem Loebem, Nasserem Al-Attiyah i Cyrilem Despres.
– Organizator przygotował ekstremalnie trudny odcinek, chyba najtrudniejszy na tym Dakarze. Przez prawie 300 kilometrów mieliśmy na trasie wydmy, na niektóre z nich nasz samochód po prosu nie miał siły podjechać. Startowaliśmy z mocną czołówką, było świetne tempo, praktycznie przez 250 kilometrów jechaliśmy na czele z Loebem oraz Nasserem – mówi Kuba Przygoński.
Będący w świetnej dyspozycji Francuz dyktował warunki niemal przez cały dziewiąty etap – jednak pod koniec odcinka miał problemy techniczne, zaliczył dwa postoje i ostatecznie dotarł na pod koniec drugiej dziesiątki. Wydawało się, że walkę o zwycięstwo stoczą Przygoński i Despres.
– Wiadomo było, że będziemy musieli atakować, walczyć z Cyrilem o piątą pozycję w „generalce”. Obaj czuliśmy, że trzeba jechać szybko. Około 10 kilometrów przed metą zakopaliśmy się i straciliśmy 10-12 minut, z kolei Francuz spadł z wydmy, postawił samochód na dachu i stracił dużo czasu
– dodaje Kuba Przygoński z Automobilklubu Polski i Orlen Team.
W tym momencie w rywalizacji nie brał już udziału Stephane Peterhansel – trzynastokrotny uczestnik Dakaru spadł z wydmy, uderzył w przeciwstok i musiał wycofać się z rajdu po tym, jak jego pilota Davida Casterę przetransportowano do szpitala (doznał urazu pleców po twardym lądowaniu). Sytuację wykorzystał Nasser Al-Attiyah, który pewnie zmierza po zwycięstwo w rajdzie. Na podium etapu stanęli też Nani Roma i Giniel de Villiers.
W klasyfikacji generalnej Kuba Przygoński i Tom Colsoul zyskali ponad 20 minut przewagi nad Despresem i mają około pół godziny straty do trzeciego Loeba.
– Mamy czwartą lokatę, to wielki sukces biorąc pod uwagę przebieg rajdu. Teraz trzeba dobrze pojechać 100 kilometrów, by znaleźć się na mecie w Limie – podsumowuje Kuba Przygoński.
– Kuba zaliczył kolejny awans, ma dobre, czwarte miejsce, choć nie ukrywam, że miałem nadzieję na trójkę przed ostatnim etapem. Finałowy odcinek to zaledwie 100 kilometrów, ale na rajdach i na Dakarze widziałem już przeróżne historie – dopiero na mecie można cieszyć się z zajętego miejsca – mówi Jacek Czachor, wielokrotny uczestnik rajdu Dakar i członek sztabu szkoleniowego Orlen Team.
Świetnie w klasyfikacji motocyklistów radzi sobie Adam Tomiczek. Pewnie pokonał on kolejny odcinek i zameldował się na mecie z 17. wynikiem. W klasyfikacji generalnej 24-latek zajmuje wysokie 15. miejsce.
– Odcinek udało się przejechać spokojnie, choć nawigacja była ciężka i trzeba było sporo patrzeć w mapkę Startowaliśmy w grupach po 10 motocyklistów, więc trzeba było trochę powalczyć o miejsce na trasie, żeby nie jechać w najgorszym kurzu. Na etapie udało mi się dogonić zawodników z grupy startującej wcześniej i z nimi dotarłem do mety, stąd dobry wynik. Przede mną ostatni odcinek i upragniona meta – mówi Adam Tomiczek.
– To był bardzo udany dzień – Adam wykonał założony plan, doganiając głównych rywali. Później miał już się tylko pilnować tej grupy, udało się, choć zdarzyła się mała pomyłka nawigacyjna na końcu etapu. Piętnaste, bardzo dobre miejsce, którego w czwartek będziemy bronić – mówi Jacek Czachor.
Dziewiąty etap przyniósł nieoczekiwane rozstrzygnięcia. Najszybszy okazał się Michael Metge (to jego pierwsze zwycięstwo etapowe), za jego plecami finiszował Daniel Nosiglia, trzeci był obecny wicelider rajdu Pablo Quintanilla.
W klasyfikacji generalnej prowadzi Toby Price, który ma minutę przewagi nad Chilijczykiem, trzeci jest Matthias Walkner ze stratą 6.35 minuty. Z rywalizacji odpadł dotychczas czwarty Adrien Van Beveren, który zaliczył awarię silnika w swoim motocyklu.
– Dzisiaj mieliśmy start grupowy, więc nie było szans, aby coś zmienić w klasyfikacji. Gratuluję mojemu przyjacielowi Nacho Cornejo, który wykonał świetną robotę, szczególnie jeżeli chodzi o nawigację. Trudno było nawigować w dolinach i na wydmach. Jestem zadowolony z tego, że jestem na mecie kolejnego etapu, dzień przed metą. Walka z Toby’m jest bardzo zacięta. Rajd jest wyjątkowo trudny, a ja jestem zadowolony ze swojego rezultatu do tej pory. Jutro dam z siebie 100 proc., aby wygrać rajd! – powiedział Pablo Quintanilla.
Nicolás Cavigliasso potwierdził swoją dominację w kategorii quadów. Wygrał etap po raz kolejny i umocnił się na pozycji lidera. Kamil Wiśniewski znów był szósty i zajmuje szóste miejsce dzień przed metą w Limie. Chaleco López był trzeci na etapie i jest nadal zdecydowanym liderem w klasie UTV, już niestety bez Polaków.
Eduard Nikołajew odzyskał prowadzenie w kategorii ciężarówek wyprzedzając swojego kolegę z zespołu Dmitri Sotnikowa. Holender Gerard de Rooy z Darkiem Rodewaldem w załodze jadą po najniższy stopień podium.
W czwartek ostatni etap 41. rajdu Dakar. Zawodnicy będą mieli do pokonania trasę z Pisco do Limy – ok. 250 kilometrów dojazdówki i niewiele ponad 100 kilometrów odcinka specjalnego. Wieczorem czasu lokalnego zaplanowano w Limie oficjalną ceremonię zakończenia rajdu.
Fot.: Red Bull Content Pool i Orlen Team