Oficjalna ceremonia w stolicy Peru, Limie zakończyła tegoroczną edycją Rajdy Dakar, największej i najtrudniejszej imprezy cross- country w roku.
Dla polskich kibiców radosnym wydarzeniem jest postawa załogi Kuba Przygoński i Tom Colsoul. Zdobywcy Pucharu Świata FIM 2018 zajęli czwarte miejsce w klasyfikacji załóg samochodowych.
Zobacz także:
To najlepsza pozycja kierowcy Automobilklubu Polski i Orlen Team w historii jego występów w tych zawodach (przed rokiem dojechał jako szósty). Zabrakło nieco szczęścia, a byłoby podium…
Na podium stanął natomiast Darek Rodewald, który był załogantem Gerarda de Rooya w ciężarowym Iveco. Świetny wynik zanotował Adam Tomiczek – motocyklista ukończył rywalizację na wysokim, 16. miejscu. Szóste miejsce w kategorii quadów walczył Kamil Wiśniewski. Duet Benediktas Vanagas i Sebastian Rozwadowski uplasował się na jedenastym miejscu.
Ostatni etap 41. rajdu Dakar był niemal formalnością – zarówno kierowcy, jak i motocykliści chcieli przede wszystkim uniknąć niepotrzebnego ryzyka, by nie stracić wypracowanego do tej pory wyniku. Kuba Przygoński i Tom Colsoul ostatecznie ukończyli etap z piątym czasem, co dało im utrzymaniem czwartego miejsca w końcowych wynikach.
– Czwarta pozycja, cieszymy się z niej niezmiernie. Wielka walka trwała do końca, szczególnie przez trzy ostatni dni, gdzie ścigaliśmy się na ekstremalnie trudnych wydmach, a problemy mieli praktycznie wszyscy. Cieszymy się, że jesteśmy w stanie walczyć z najlepszymi, ze światową czołówką, szczególnie, że jesteśmy młodą ekipą i mamy przed sobą dużo czasu i wiele rajdów. Większość odcinków kończyliśmy na trzeciej pozycji, co pokazuje, że pojechaliśmy świetnie, byliśmy „w sztosie”. Dziękujemy wszystkim, którzy trzymali za nas kciuki. Kiedy mieliśmy problemy, dostaliśmy mnóstwo pozytywnie motywujących wiadomości, za co jesteśmy wdzięczni. To było szczególnie ważne po odcinku, na którym mieliśmy awarię. Szkoda, że odpadli nasi rodacy – Aron Domżała i Maciek Marton, których samochód został w górach, czy Maciek Giemza, którego motocykl odmówił posłuszeństwa – mówi Kuba Przygoński, zawodnik Automobilklubu Polski i Orlen Team.
– Kuba świetnie jechał na ostatnich odcinkach, gonił podium, zabrakło do niego naprawdę niewiele. Należy pamiętać o tym, że uszkodzoną na jednym z etapów skrzynię biegów naprawił dość sprawnie, stąd ten dobry wynik. Co prawda głównym celem było „pudło”, ale i tak poprawił zeszłoroczny wynik, więc jest dobrze. Należą mu się tylko gratulacje – mówi Jacek Czachor, który jako zawodnik jeździł z Przygońskim w jednym zespole, gdy ten walczył na Dakarze jeszcze jako motocyklista.
Tegoroczny rajd wygrał Nasser Al-Attiyah, dla którego był to trzeci zwycięski Dakar w karierze. Na drugim miejscu uplasował się Nani Roma, a najniższy stopień podium zajął Sebastien Loeb.
Cristina Gutiérrez – młoda, urocza, hiszpańska zawodniczka, która za kierownicą prototypu Mitsubishi Eclipse Cross (T1 Proto) spisywała się od początku zmagań bardzo dzielnie – dojechała do mety. Na 56 sklasyfikowanych oficjalnie załóg, wraz z polotem Pablo Moreno Huete zajęli 26 miejsce. To niewątpliwy sukces 26-letniej Hiszpanki i samochodu, którym “podróżowali” po Peru! Wielkie brawa!
Życiowy sukces odniósł motocyklista Orlen Team Adam Tomiczek. Pochodzący z Cieszyna przed startem marzył o pierwszej dwudziestce – ostatecznie Polak uplasował się na 16. pozycji.
– Za mną finałowy odcinek, krótki, praktycznie cały przejechany w kurzu i poświęcony na walkę z doganianymi rywalami. Wielu zawodników zaliczało dzisiaj wywrotki, ja chciałem przede wszystkim spokojnie dojechać do końca. Udało się zrealizować cel nadrzędny – ukończyć etap i przekroczyć linię mety, by móc cieszyć się z dobrej pozycji na koniec rywalizacji – mówi Adam Tomiczek.
– Szesnaste miejsce Adama to sukces – celowaliśmy w TOP20, do piętnastki zabrakło naprawdę niewiele, ale główny konkurent zaliczył dziś lepszy podjazd pod jedną górę i odrobił stratę. Adam w czasie rajdu miał jedną pomyłkę nawigacyjną, z której trzeba było wyciągnąć wnioski, ale ona nie miała większego wpływu na końcowy wynik. Poza tym epizodem jechał bardzo równo, za co warto go pochwalić – mówi Jacek Czachor, odpowiedzialny za przygotowanie do rajdu motocyklistów zespołu.
Do mety tegorocznego rajdu nie udało się dotrzeć Maćkowi Giemzie. Kielczanin musiał wycofać się z rajdu z powodu problemów technicznych.
– Maciek Giemza zaliczył jedną poważną pomyłkę nawigacyjną, poza tym jechał naprawdę bardzo dobrze. Dawał z siebie sto procent, a na to, co się zdarzyło, nie miał wpływu – tak samo, jak dużo bardziej doświadczeni zawodnicy, którzy również odpadli z rywalizacji. Gdyby nie to, mielibyśmy dwóch zawodników między 15 i 20 lokatą – podsumowuje Jacek Czachor.
Rywalizację motocyklistów wygrał Toby Price – Australijczyk triumfował w Dakarze po raz drugi w karierze, mimo że startował z niedoleczoną kontuzją nadgarstka. Drugie miejsce przypadło Matthiasowi Walknerowi, trzeci był Sam Sunderland. Na ostatnim etapie fatalny występ zaliczył Pablo Quintanilla – Chilijczyk przewrócił się na 10. kilometrze odcinka i wypadł poza podium rajdu.
Fot.: Red Bull Content Pool i Orlen Team