Siódmy etap rajdu Dakar był szczęśliwy i bardzo udany dla polskich zawodników z Orlen Team. Rewelacyjnie pojechali Kuba Przygoński i Tom Colsoul, którzy uzyskali czwarty czas odcinka specjalnego i utrzymali szóstą pozycję w klasyfikacji generalnej.
Zgodnie z założeniami pierwszą część etapu maratońskiego pojechał debiutant Maciek Giemza, który skończył na 36. miejscu i awansował o jedną pozycję w generalce. Kamil Wiśniewski radził sobie bardzo dobrze i mimo kilku przygód na mecie w Uyuni zameldował się z 16. czasem. Był też drugi w grupie quadów 4×4.
Zobacz także:
Po dniu odpoczynku w La Paz uczestnicy rajdu Dakar wrócili do rywalizacji na boliwijskim płaskowyżu. Organizatorzy zaplanowali etap do Uyuni o długości 727 km, z czego 425 km to odcinek specjalny wytyczony powyżej 3700 m n.p.m. Oprócz wysokości dodatkową trudnością był deszcz i chłód, który szczególnie dokuczał motocyklistom. Sobotnia próba była pierwszą częścią etapu maratońskiego, co oznacza, że zawodnicy nie mają dostępu do serwisu i mechaników na mecie, a ewentualnych napraw muszą dokonać samodzielnie lub z pomocą innych załóg.
W kategorii samochodów dzień pełen emocji. Na początku odcinka najlepsze międzyczasy zanotowali weterani Dakaru: Nasser al-Attiyah i lider Stéphane Peterhansel. Rajd po raz kolejny pokazał jednak, że nie oszczędza nawet najlepszych. Pierwszy w tarapaty wpadł Katarczyk Al-Attiyah (Toyota), który stracił ponad 10 minut przed trzecim pomiarem czasu.
Dużo większym pechowcem był jednak Francuz Peterhansel, który uszkodził zawieszenie w swoim Peugeocie. Dopiero z pomocą kolegi z zespołu Cyrila Despresa udało mu się naprawić samochód i ponownie wyruszyć na trasę. Stracił jednak ponad 1,5 godziny i jego zwycięstwo w tegorocznej edycji oddala się. Liderem został trzeci z kierowców spod znaku lwa – Hiszpan Carlos Sainz, który nie oddał prowadzenia do końca i wygrał drugi etap w tym roku.
Ponad 12 minut za nim na mecie zameldował się pochodzący z RPA Giniel de Villiers (Toyota). Trzeci, po szaleńczym odrabianiu strat, był Katarczyk Al-Attiyah, który ostatecznie stracił 14 minut. Rewelacyjnie dzisiejszą próbę pojechała załoga ORLEN Team jadąca Mini John Cooper Works Rally. Kierowca Automobilklubu Polski, Kuba Przygoński i pilotujący go Tom Colsoul w pierwszej części odcinka wykręcali czasy w okolicy piątego miejsca. Na jednym z pomiarów zajmowali nawet trzecią pozycję. Ostatecznie skończyli na czwartym miejscu i stracili do zwycięzcy 21 minut.
– Pierwszy odcinek etapu maratońskiego za nami. Bardzo dobrze nam poszło i mieliśmy dobre tempo. Próba dość trudna ze względu na dużą ilość wody i kałuż, na których musieliśmy bardzo uważać. Później pokonywaliśmy wydmy na wysokości 3000 m, które były wymagające dla silnika. Musieliśmy jechać na pierwszym biegu, co nie często się zdarza. Sami serwisowaliśmy nasze Mini, ale tak naprawdę poza wymianą opon nie musieliśmy nic robić. Cieszymy się, że z samochodem wszystko w porządku. Jutro kolejne wyzwanie i trudne 500 km. – mówi Kuba Przygoński.
W klasyfikacji generalnej duże zamieszanie na czołowych miejscach. Dzięki etapowemu zwycięstwu oraz problemom rywali nowym liderem klasyfikacji generalnej został Sainz. Na drugą pozycję wskoczył Al-Attiyah, który traci 71 minut. Na trzecim miejscu, 10 minut za Katarczykiem, jest Peterhansel. Zaledwie 8 sekund za nim jest De Villiers. Kuba Przygoński utrzymał szóstą pozycję w generalce, zyskując kolejne cenne trzy minuty przewagi nad Czechem Martinem Prokopem (Ford), który jest siódmy.
Na trasach pojawiło się błoto, w którym ugrzęzły Mini Mikko Hirvonena, Orlando Terranovy i Yazeeda Al-Rajhi. Eric Bernard i Alexandre Vigneau (Sodicar) mieli nieco gorszy dzień i spadli o kilka pozycji w klasyfikacji.
W kategorii motocyklistów kolejny niesamowity dzień miał Joan Barreda (Honda). Hiszpan od początku notował najlepsze czasy na punktach pomiarowych i w pewnym momencie miał już ponad pięć minut przewagi nad Adrienem van Beverenem (Yamaha). W drugiej części nieznacznie zwolnił, ale i tak był w stanie odnieść trzecie zwycięstwo etapowe w tej edycji Dakaru. Niestety z motocykla zszedł kulejąc i jego dalszy start stoi pod znakiem zapytania.
Trzy minuty wolniejszy był Van Baveren. Dotychczasowy lider, Argentyńczyk Kevin Benavides (Honda), tego dnia zajął trzecie miejsce i stracił ponad osiem minut do zwycięzcy. Dla Maćka Giemzy z Orlen Team był to pierwszy etap maratoński na Dakarze. Przejechał go bardzo rozsądnie i niemal idealnie równo, notując na kolejnych sekcjach czasy w okolicy 35. miejsca. Ostatecznie dojechał do Uyuni na 36. pozycji.
– Jak na mój debiut, na dakarowym etapie maratońskim, to jestem zadowolony. Szczególnie, że nie była to łatwa próba, zwłaszcza fragment z wydmami, gdzie w kopnym piachu wielu zawodników traciło kontrolę nad motocyklami. Druga część to utwardzone trakty, na których dostosowałem tempo do panujących warunków. Równa jazda pozwoliła mi awansować na 32. miejsce i z większym spokojem czekać na drugą część maratonu. – relacjonuje z Uyuni Maciek Giemza.
– Za nami pierwszy, bardzo wymagający odcinek maratoński w tej edycji Dakaru. Należało pojechać go bardzo spokojnie, utrzymując swoją pozycję i oszczędzając maszynę. Maciek dokładnie to robi i jedzie według naszych założeń. Nie mamy z nim kontaktu, ale sądząc z międzyczasów, jakie uzyskiwał z jego motocyklem jest wszystko w porządku. Wykonał połowę planu i liczę, że jutro równym tempem pojedzie drugą część maratonu – komentuje jazdę Giemzy weteran Dakaru Jacek Czachor.
Wśród motocyklistów nowym liderem został Van Beveren, który o trzy minuty wyprzedza Benavidesa. Dzięki dzisiejszej wygranej na trzecie miejsce awansował Barreda i traci już tylko niecałe pięć minut do pierwszego miejsca. Giemza natomiast awansował o jedną pozycję, na 32. miejsce.
Warunki nie oszczędziły też stawki quadów. Z rywalizacją pożegnał się choćby trzeci przed rokiem Pablo Copetti, który zerwał łańcuch. Osiem godzin jazdy nie oszczędziło również Kamila Wiśniewskiego.
– Mam kilka niewielkich awarii, w tym połamany road book i zepsuty wentylator, który przegrzał się po zakopaniu w piachu aż po siedzenie. Mimo to nastawienie niezmiennie pozytywne. Kilka napraw i jutro jedziemy do Salty – podsumował krótko Wiśniewski, który awansował na 17. miejsce w klasyfikacji generalnej.
Tymczasem Rafał Sonik dotarł już do Polski. Zwycięzca Dakaru z 2015 roku przyleciał do Berlina, skąd ambulans zabrał go do szpitala Zdunowo w Szczecinie. Właśnie tam, w najbliższych dniach quadowiec przejdzie operację po złamaniami zmiażdżeniowym, którego doznał na 5. etapie zmagań.
– Podróż nie była oczywiście komfortowa, bo zmiana ciśnienia i brak kroplówki z lekiem przeciwbólowym sprawił, że noga mocno dała się we znaki. Teraz, na ziemi, jest już jednak zdecydowanie lepiej – powiedział Rafał Sonik.
Niedziela to kolejny dzień na wysokościach i druga część etapu maratońskiego. Zawodnicy będą mieli do pokonania 585 km z Uyuni do Tupizy, z czego aż 498 km to odcinek specjalny – najdłuższy w tej edycji rajdu. Uczestnicy wjadą na ponad 4700 m n.p.m., a szczególnym testem będą wysokogórskie wydmy, które mogą namieszać w tabelach wyników.
WYNIKI PO 7. ETAPACH
Samochody: 1. Carlos Sainz i Lucas Cruz (Peugeot 3008 DKR Maxi) – 21:41.38 godz.; 2, Nasser al-Attiyah i Mathieu Baumel (Toyota Hilux) – strata 1:11.29 godz.; 3. Stéphane Peterhansel i Jean-Paul Cottret (Peugeot 3008 DKR Maxi) – 1:20.46 godz.; 4. Giniel de Villiers i Dirk von Zitzewitz (Toyota Hilux) – 1:20.54 godz.; 5. Bernhard ten Brinke i Michel Périn (Toyota Hilux) – 1:25.04 godz.; 6. Kuba Przygoński i Tom Colsoul (Mini John Cooper Works Rally) – 2:19.02, godz.; 7. Martin Prokop i Jan Tománek (Ford F-150 Evo) – 2:22.39 godz.; 8. Khalid al-Qassimi i Xavier Panseri (Peugeot 3008 DKR Maxi) – 2:41.26 godz.; 19. Eric Bernard i Alexandre Vigneau (Sodicar) – 8:34.34 godz.; 31. Oscar Fuertes Aldanondo i Diego Vallejo (Ssangyong) – 17:14.42 godz.
Motocykle: 1. Adrien Van Beveren (Yamaha) – 21:49.18 godz.; 2. Kevin Benavides (Honda) – strata 3.14 min.; 3. Joan Barreda (Honda) – 4.45 min.; 4. Matthias Walkner (KTM) – 8.18 min.; 5. Toby Price (KTM) – 13.34 min.; 6. Xavier de Soultrait (Yamaha) – 16.39 min.; 32. Maciej Giemza (KTM) – 3:52.08 godz.; 63. Paweł Stasiaczek (KTM) – 10:43.21 godz.; 67. Maciej Berdysz (KTM) – 11:51.33 godz.
Quady: 1. Ignacio Casale – 26:55.11 godz.; 2. Alexis Hernandez – strata 1:01.09 godz.; 3. Jeremias Gonzalez Ferioli – 1:28.13 godz.; 17. Kamil Wiśniewski – 7:46.04 godz.