Już tylko godziny pozostały do startu jubileuszowej, czterdziestej edycji rajdu Dakar. Po raz osiemnasty z najtrudniejszą próbą terenową na świecie zmierzą się zawodnicy Orlen Team.
Jakub Przygoński (Automobilklub Polski) z pilotem Tomem Colsoulem oraz motocyklista Maciek Giemza razem z zespołem dotarli do stolicy Peru – Limy. Zawodnicy są już po testach oraz odbiorach technicznych i korzystają z ostatniego wolnego dnia przed rozpoczęciem rywalizacji.
Zobacz także:
Lista zgłoszeń tegorocznego Dakaru obejmuje 142 motocykle, 49 quadów, 92 samochody, 13 pojazdów typu buggy i 44 ciężarówki. Na starcie stanie jedenastu Polaków.
Dla Kuby Przygońskiego (numer startowy #312) będzie to już dziewiąty start w Dakarze. Zawodnik Automobilklubu polski i Orlen Team rozpoczął swoją przygodę z rajdem w 2009, rywalizując na motocyklu KTM. W edycji 2014 wywalczył szóste miejsce – najwyższe w historii startów polskich motocyklistów.
W 2016 roku zadebiutował w kategorii samochodów i od razu zajął 15. pozycję. Rok temu poprawił swój wynik, zdobywając 7. lokatę. W tym roku po raz trzeci pojedzie samochodem, tym razem nową, lżejszą i szybszą wersją Mini John Cooper Works Rally, która pozwoli na walkę o najwyższe miejsce. Zaczęło się z przygodami.
– Pierwszy dzień testów zakończyliśmy przedwcześnie, bo okazało się, że skrzynia biegów ma awarię. Po całonocnej pracy mechaników udało ją się wymienić na nową. Drugi dzień prób był już bardziej udany i samochód sprawował się doskonale. Jeździliśmy po wydmach i mogliśmy optymalnie skonfigurować ustawienia na pierwsze etapy rajdu. Cały czas się aklimatyzujemy, bo sześciogodzinna różnica czasu jest jednak odczuwalna. Poza tym czujemy się bardzo dobrze, a Tom wydaje się być w wyśmienitej formie. Wiem, że tak jak ja ciężko pracował, aby teraz powalczyć o najwyższe cele – mówi Kuba Przygońsk.
W Ameryce Południowej zadebiutuje młody wychowanek Akademii Orlen Team – jadący KTM Maciek Giemza (numer startowy #58), który start w Dakarze bez opłat wpisowych zapewnił sobie, wygrywając rywalizację Dakar Challenge podczas rajdu Merzouga, a cały sezon może zaliczyć do wyjątkowo udanych. Zdobył m.in. swoje pierwsze Mistrzostwo Polski w Enduro, a zajmując czołowe miejsca w kolejnych rundach mistrzostw świata cross country wywalczył pierwsze miejsce w klasyfikacji końcowej juniorów.
– Motocykl dopłynął w całości. Testy wypadły bardzo dobrze i udało się w końcu przejść przez dość długotrwałe odbiory techniczne. Łapiemy ostatnie chwile odpoczynku i poznajemy Limę, która robi ogromne wrażenie, a korki nie mają sobie równych – opowiada Maciek Giemza.
Start Giemzy wspiera swoim doświadczeniem Jacek Czachor (Automobilklub Polski, Automobilklub Rzemieślnik), uczestnik piętnastu rajdów Dakar.
– Bardzo solidnie przepracowaliśmy z Maćkiem cały sezon, w jego trakcie zrobił niesamowite postępy. Liczę na to, że dojedzie do mety, a jeśli wyląduje w okolicach 20. pozycji, to będzie to jego wielki sukces w debiucie. Pamiętajmy, że jest utalentowanym, ale wciąż młodym zawodnikiem
i walka o czołowe miejsca to nie jest cel na tegoroczny start. Trasa tegorocznego rajdu jest bardzo selektywna, moim zdaniem bardzo «fajna». Pierwsze etapy prowadzą dość trudnymi wydmami i jeśli ktoś chce walczyć o zwycięstwo, to musi od początku jechać na maksa, bo straty z Peru trudno będzie odrobić na kolejnych odcinkach w Boliwii i Argentynie – ocenia Jacek Czachor.
SONIK I WIŚNIEWSKI TAKŻE GOTOWI
Rafał Sonik i Kamil Wiśniewski swoje quady odbiorą z parku zamkniętego dopiero w sobotę przed oficjalną ceremonią rozpoczęcia 40. edycji super maratonu.
– Od dziesięciu lat witam Nowy Rok w Ameryce Południowej. Tym razem wypiliśmy symboliczną lampkę szampana na plaży w Limie, obserwując biało- czerwone fajerwerki rozświetlające niebo ponad oceanem. Dakar, jak dotąd dwukrotnie odwiedzał Peru. Kończyliśmy tu zmagania w 2012, kiedy byłem czwarty i zaczynaliśmy w 2013, gdy zająłem trzecie miejsce. Cieszę się, że ponownie tu wracam, bo wywiozłem z tutejszej pustyni same dobre wspomnienia. Jest tu sporo nieregularnie pociętych piaskowych pagórków. Nie sposób przewidzieć ich rytmu. Podłoże ma wszędzie ten sam kolor, w południe nie ma kontrastów, więc trudno dostrzec zmiany ukształtowania, a widziałem dziury mające nawet osiem metrów. To niesamowicie zdradliwa i trudna pustynia. Znacznie łatwiej będzie tu jechać czyimś śladem, a najtrudniejsze zadanie weźmie na siebie otwierający trasę. Dostałem legitymację rajdową „Dakar Legend”. To grupa zawodników, którą definiuje przynajmniej 10 Dakarów za pasem. Nawet nie sądziłem, że ten czas tak szybko zleci. Tak samo, jak nie przypuszczałem, że stanę się legendą tego rajdu za życia. Jestem spokojny. Po latach startów w tych terenach nie czuję się już jak eksplorator. Księżycowe krajobrazy, które pokonujemy traktuję jako wyzwanie. Trud i wysiłek, które muszę podjąć. To wciąż miłe uczucie, ale więcej w nim spokoju, niż gdybym ponownie stał się odkrywcą „nowego świata – powiedział Rafał Sonik.
– Na pewno muszę zachować sporo ostrożności, bo nie jeździłem nigdy po peruwiańskiej pustyni. Jak na razie jestem pełen pozytywnej energii, a dreszcz emocji przed startem tylko bardziej mnie nakręca – przyznał z szerokim uśmiechem Kamil Wiśniewski.
Czterdziesta, jubileuszowa edycja rajdu Dakar wystartuje w sobotę, 6 stycznia w Limie. Od godziny 8 miejscowego czasu rozpocznie się ceremonia startu z rampy ustawionej na Avenida San Borja Norte. Następnie zawodnicy przejadą do Pisco, zaliczając po drodze 31-kilometrowy odcinek specjalny.
Po kilku dniach na peruwiańskich wydmach uczestnicy zmierzą się z bezdrożami w Boliwii, aby następnie przenieść się do Argentyny, gdzie 20 stycznia zakończą rywalizację na mecie w Cordobie. Na liście zgłoszeń znalazło się łącznie 337 załóg, które będą miały do zaliczenia 14 etapów. Załogi samochodowe pokonają 8792 km, z czego 4339 km stanowią odcinki specjalne. Dla motocyklistów i quadowców zaplanowano 4134 km OS-ów.
Fot.: Orlen Team, rafalsonik.pl