RAJD DAKAR 2017: ZNAKOMITY PRZYGOŃSKI, SONIK W GÓRĘ (4. ETAP)

rd_4_1

Kierowca Automobilklubu Polski i Orlen Team, Jakub Przygoński, jadący z Tomem Colsoulem w MINI All4racing zajęli siódme miejsce na czwartym etapie rajdu Dakar.

Kuba zanotował dzięki temu kolejny awans – jest szósty w klasyfikacji generalnej załóg samochodowych. W górę pnie się także Rafał Sonik, który awansował na dziewiąte miejsce.


Zobacz także:

SPORT

RAJD DAKAR 2017


 

Dobrze spisał się także Adam Tomiczek, który metę etapu osiągnął na 23. miejscu (35.32 min.). Nasz motocyklista jest w zawodach 29. (2:03.10 godz.). Na mecie zameldował się także drugi z naszych zawodników, Paweł Stasiaczek (1:39.35 min.), który jednak otrzymał jeszcze karę 2 godzin, co zepchnęło go na 100-ne miejsce w wynikach.

rd_4_6

Kuba Przygoński jechał przez cały czas w czołówce. W połowie odcinka specjalnego bronił piątego miejsca przed liderami, Stéphane Peterhanselem i Jean- Paulem Cottretem w Peugeot 3008. Szóstą pozycje stracił niemal w ostatniej chwili na rzecz Giniela De Villiersa i Dirka Von Zitzewitza (Toyota), z którymi przegrał o 19 sekund. Wcześniej “polskie” MINI holowało rywali, gdy mieli oni problemy z autem, dzięki czemy rywale dotarli do mety 3. etapu.

– Na początku jechaliśmy przez wydmy, co nie było łatwe, bo na tej wysokości samochód traci połowę mocy. Praktycznie nie miał siły podjeżdżać pod wydmy. Później droga już była lepsza, Tom nawigował na medal, mieliśmy dobre tempo i jechało nam się świetnie – powiedział Kuba Przygoński, kierowca Automobilklubu Polski i Orlen Team.

Świetnie zaprezentował się dziś także Adam Tomiczek, motocyklista Orlen Team. Dakarowy debiutant ma za sobą swój najlepszy odcinek w tegorocznym rajdzie. Dzięki 26 miejscu w klasyfikacji etapu Adam awansował do pierwszej trzydziestki, na 27 miejsce.

– Na szczęście dziś obyło się bez przygód. Ciężko się jedzie, jak motocykl traci moc, ale na tej wysokości tak mają wszyscy. Nie narzekam, jadę dalej – mówi Adam Tomiczek.

rd_4_5

Trasa Dakaru wiedzie obecnie przez Boliwię, gdzie rajd cieszy się bardzo dużym zainteresowaniem.

– Na trasie było bardzo wielu fanów. Jechaliśmy szutrową drogą, po obu stronach stali kibice, którzy nas dopingowali – powiedział Kuba.

Piąty etap Dakaru, z Tupizy do Oruro, będzie liczył blisko 700 kilometrów, z czego OS wyniesie 477 kilometrów.

– To jest dopiero początek rajdu, jeszcze nie mamy połowy. Przed nami jeszcze wiele ciężkich etapów, musimy być czujni. Na pewno nie raz jeszcze coś nas zaskoczy, bo codziennie mamy jakieś niespodzianki. W piątek będzie trochę trudnej nawigacji, czeka nas też piasek i camel grass. Będziemy musieli uważać, żeby się nie zakopać – mówi Kuba Przygoński.

rd_4_2

Zespół Rafała Sonika oraz niektórzy kibice, w nerwach gryźli paznokcie. Polak nie pojawiał się bowiem na kolejnych punktach kontrolnych, a organizator nie udzielał informacji. Tymczasem „niewidzialny” mistrz zaliczył na piasku wywrotkę. Sprzyjało mu jednak szczęście…

– Jechałem grzbietem okropnych, przerośniętych wydm, z których musiałem zjechać. Zacząłem trawers i właśnie wtedy zahaczyłem prawym, przednim kołem o krzak. Wyrzuciło mnie w powietrze, zrobiłem osiem salt przez bok i zatrzymałem się na dnie wąwozu. Po drodze zasłaniałem się rękami, zastanawiając się, kiedy quad spadnie mi na głowę. Na szczęście zawisł na wspomnianym krzaku, tylnymi kołami pół metra nad ziemią. Miałem ogromne szczęście. Marcelo Medeiros wycofał się po złamaniu obojczyka, Gaston Gonzalez ma uszkodzony quad i sam nie jest w najlepszej formie, Pablo Copetti długo stał na oesie z awarią, w wynikach nie ma Josefa Machacka, a Siergiej Kariakin wczoraj cudem dojechał do mety z przednią oponą założoną na tylne koło… Jestem ciekawy, czy wytrzyma presję lidera. W tej perspektywie jestem ogromnym szczęściarzem – mówił Rafał Sonik.

rd_4_3

– W pierwszej części trzeba było jechać wolno i rozważnie, zaliczając wszystkie punkty kontrolne. Potem można było już się trochę rozpędzić – mówił na mecie Kamil Wiśniewski, notując 19. rezultat i awansując do pierwszej dwudziestki (18. lokata).

Fantastyczną jazdą popisali się w czwartek Cyril Despres i David Castera (Peugeot 3008 DKR), którzy dominowali wyraźnie i na mecie cieszyli się z zostania nowymi liderami. Drugie miejsce zajmuje Stéphane Peterhansel, a na podium wskoczyli Mikko Hirvonen i Michel Perin (MINI). Sebastien Loeb spadł na czwarte miejsce. Przygońskiego wyprzedzają jeszcze Nani Roma i Alex Haro Bravo (Toyota).

Szanse na sukces stracił Carlos Saiz, z rajdu wycofał się szósty do tej pory Yazeed Al Rahji (Mini). Świetnie spisali się natomiast Eric Bernard i Alexandre Vigneau (Buggy), którzy zajęli 13. lokatę (po etapie są na 14. miejscu przed Martinem Prokopem).

rd_4_4

W gronie ciężarówek zwyciężył Iveco Gerarda De Rooya, w którego składzie jedzie Darek Rodewald oraz Moises Torrallardona. W klasyfikacji zajmują oni jednak dopiero piąte miejsce. Na prowadzeniu jest ekipa Dmitry Sotnikowa w Kamazie.

W gronie motocyklistów triumfował Matthias Walkner, a liderem pozostał Joan Barreda Bort (Honda CRF450). Toby Price miał wypadek, złamał udo i poleciał helikopterem do szpitala.

W gronie quadów sukces święcił Walter Nosiglia (Honda TRX 700 XX), a nowym liderem jest Sergiej Karjakin (Yamaha Raptor 700), który o 28 sekund wyprzedza Ignacio Casale. Ten ostatni na etapie był dziewiąty, o niespełna minutę za Rafałem Sonikiem.

rd_4_8

W piątek zawodnicy pojadą w 692-kilometrową podróż do Oruro. Odcinek specjalny, który zaplanowano na dystansie aż 447 km ma być jednym z najbardziej wymagających. Dwie sekcje wydm i wysokość będą stanowić główne przeszkody na drodze do mety.

Fot.: Marcin Kin i zespoły