Jedenasty etap Rajdu Dakar nie przyniósł zmian na pozycji liderów. Dariusz Rodewald w zespole Gerarda de Rooya (IVECO) jest nadal przodownikiem w klasyfikacji samochodów ciężarowych.
Także nasze trzy polskie załogi samochodowe dojechały do mety w San Juan. Przerwano natomiast (na 243 kilometrze) rywalizację w kategorii motocyklistów i kierowców quadów. Na mecie zamalowała się tylko część uczestników rajdu.
Zobacz także:
Upał dawał się we znaki – właśnie z tego powodu (temperatura ponad 40 st.) wielu zawodników potrzebowało dziś pomocy medycznej. Śmigłowiec nie nadążał z docieraniem do wezwań, stąd decyzja organizatora o zakończeniu ścigania na punkcie kontrolnym odcinka specjalnego. Wśród zatrzymanych byli także Jakub Piątek i Maciej Berdysz.
Carlos Sainz wycofał się ostatecznie z rywalizacji, bowiem nie udało się naprawić jego Peugeota 2008 DKR. Liderem pozostał jego kolega z zespołu Stéphane Peterhansel choć dziś zajął “dopiero” czwarte miejsce. Francuz ma jednak 51.55 min. przewagi nad dzisiejszym triumfatorem, Nasserem Al-Attiyah (MINI). Giniel de Villiers (Toyota) utrzymał trzecie miejsce, choć goni go Mikko Hirvonen (MINI).
Z naszych kierowców znakomicie spisał się dziś Kuba Przygoński z pilotem Andriejem Rudnickim. Zawodnik Automobilklubu Polski i Orlen Team zajął wysokie, dwunaste miejsce (strata 26.50 min.), ale nie pozwoliło mu to awansować w klasyfikacji. Do Martina Prokopa traci ponad cztery minuty. Marek Dąbrowski i Jacek Czachor (Toyota) według wstępnych wyników zajęli 23. pozycję (59.07 min.), a Adam Małysz i Xavier Panseri w MINI – 30-tą (1:43.53 godz.).
W gronie motocyklistów nadal oprowadzi Australijczyk Toby Price (KTM), a etap wygrał Antoine Meo (także KTM). Kuba Piątek (KTM) sklasyfikowany został na dobrym 25., a Maciej Berdysz – na 62 miejscu. Wśród kierowców quadów Alejandro Patronelli był szybszy o 59 sekund od Briana Baragwanatha z Republiki Południowej Afryki i o 1.16 min. od swojego brata Marcosa. Alejandro ma 9 sekund straty do swojego brata. Niesamowite!
Jakub Przygoński: Startowaliśmy ze słabej pozycji, ale jechało nam się bardzo dobrze. Szybko wyprzedziliśmy ze trzydziestu zawodników. Odcinek był długi, ciężki fizycznie i nawigacyjnie, więc obaj z Andriejem byliśmy bardzo zmęczeni po jego ukończeniu. Było dużo kurzu, dziur, samochód cały czas podskakiwał. Tym bardziej cieszymy się, że nam dziś dobrze poszło i mamy dobrą pozycję na starcie jutrzejszego etapu. Dwunaste miejsce etapowe jest dla nas bardzo dobre. Oby jutro poszło nam równie udanie.
Jacek Czachor: Jedziemy spokojnie, nie musimy liczyć każdej sekundy, bo po wcześniejszych problemach ze skrzynią biegów dla nas celem numer jeden stało się ukończenie Dakaru. Ale cieszę się, że pniemy się w górę w klasyfikacji. Jeśli spojrzeć na to, ile samochodów wyprzedziliśmy na ostatnich etapach, startując po awarii z 99. miejsca, to nie mamy się czego wstydzić.
Adam Małysz: Łatwo nie było, bo prawie cały czas jazda w fesz-feszu i w rzekach, a trasa była mocno rozkopana po ciężarówkach. Auto dziś już się nie przegrzewało, ale i tak napotkaliśmy sporo przeszkód, które ledwo udało nam się pokonać. Najważniejsze, że się udało. Widać, że Marc Coma naprawdę postarał się, żeby było nam ciężko. Do samego końca odcinka nie mieliśmy dosłownie chwili oddechu.
Jakub Piątek: Kolejny długi i bardzo wymagający odcinek, mnóstwo kurzu i fesz-feszu. Do tankowania jechałem spokojnie, żeby nieco oszczędzać siły, ale potem złapałem fajne, dobre tempo. Po ok. 80 kilometrach pękł mi tylny przewód hamulcowy i straciłem tylny hamulec. Ostatnie kilometry jechałem zachowawczo, ponieważ trasa była mocno rozjeżdżona i z jednym hamulcem mógłbym mieć na niej problemy.
Stéphane Peterhansel: Ten dzień upłynął nam w wielkim napięciu. Etap był skomplikowany nawigacyjnie; trasa wielokrotnie zmieniała kierunek, a jazdę utrudniały strefy pełne fesh-feshu (bardzo drobnego pyłu, znajdującego się na nawierzchni, pogarszającego przyczepność, a po wzbiciu kołami w powietrze zmniejszającego widoczność). Jechaliśmy jako załoga otwierająca, przez co trudno nam było ocenić, czy nasze tempo jest właściwe. Postanowiliśmy oszczędzać mechanikę samochodu, szczególnie przez unikanie szarpnięć w chwilach odzyskiwania przyczepności, by nie narażać układu napędowego na uszkodzenie. Jednak wybierając tryb jazdy defensywnej nie wolno się ani na chwilę zdekoncentrować, bo na trasie jest pełno pułapek. Kiedy jedzie się za wolno, nie da się stale utrzymać pełnego skupienia, dlatego trzeba znaleźć złoty środek, co wcale nie jest łatwe. Od wczoraj staram się gospodarować wypracowaną przewagą. To też jest walka, ale nieco inna – chodzi w niej o to, by jak najmniej narażać samochód na awarie i uszkodzenia, zwiększając szanse dotarcia do mety.
Sébastien Loeb: Dzisiejszy etap poszedł nam stosunkowo dobrze, choć trudności nie brakowało. Na początku męczyliśmy się w strudze kurzu, bo nieoczekiwanie dogoniliśmy Naniego Romę. Wyprzedziliśmy go, on się zrewanżował i na takim kilkukrotnym wzajemnym wyprzedzaniu się zużyliśmy dużo czasu. Na dwa kilometry przed metą nawaliła nam skrzynia biegów. Na szczęście akurat o kilometr wcześniej wyprzedziłem Cyrila, który zachował się solidarnie, podał hol i pociągnął nas do mety. To nas uratowało i pozwoliło nie stracić dobrego wyniku. Jeszcze nigdy nie zdarzyło mi się zająć drugiego miejsca na trasie etapu, przejeżdżając linię mety na holu.
Cyril Despres: Był to etap mocno wyczerpujący fizycznie – ponad pięć godzin jazdy z nieustanną, intensywną pracą kierownicą. Nie udało nam się wejść w dobry rytm. Na 20 km przed metą zerwaliśmy przewód zdalnego pompowania opon, ale nie było to uszkodzenie wymagające postoju. Gdy do mety pozostawały trzy kilometry, wyprzedził nas Sébastien. W chwilę później zobaczyliśmy go, jak stoi przy samochodzie z liną holowniczą w ręku: taki gest oznacza prośbę o pociągnięcie do mety.
Jutro zawodników czeka przedostatni etap tegorocznego Dakaru, z San Juan do Villa Carlos Paz. To będzie jeden z najdłuższych odcinków specjalnych w tym roku, liczący 481 km. Łącznie z dojazdówkami zawodnicy pokonają 931 km.
WYNIKI 11. ETAPU
Samochody
1. AL-ATTIYAH – 4:49.16 godz.;
2. LOEB – strata 5.52 min.;
3. HIRVONEN – 7.01 min.;
4. PETERHANSEL – 8.05 min.;
12. PRZYGOŃSKI i RUDNITSKI – 26.50 min.;
23. DĄBROWSKI i CZACHOR – 59.07 min.;
28. BERNARD i VIGNEAU – 1:36.07 godz.;
30. MAŁYSZ i PANSERI – 1:43.53 godz.
Motocykle
1. MEO – 5:19.08 godz.;
2. PRICE – strata 18 sek.;
3. QUINTANILLA – 2.48 min.;
25. PIĄTEK – 43.49 min.;
62. BERDYSZ – 2:37.41 godz.
KLASYFIKACJA GENERALNA PO 11. ETAPIE
Samochody
1. PETERHANSEL (FPEUGEOT) – 37:42.20 godz.;
2. AL-ATTIYAH (MINI) – strata 51.55 min.;
3. DE VILLIERS (TOYOTA) – 1:17.24 godz.;
4. HIRVONEN (MINI) – 1:22.47 godz.;
5. POULTER (TOYOTA) – 1:46.36 godz.;
6. ROMA (MINI) – 1:54.34 godz.;
17. PRZYGOŃSKI i RUDNITSKI (MINI) – 5:39.52 godz.;
30. DĄBROWSKI i CZACHOR (TOYOTA) – 15:02.39 godz.;
45. BERNARD i VIGNEAU (BUGGY) – 21:21.44 godz.;
51. MAŁYSZ i PANSERI (MINI) – 25:23.05 godz.
Motocykle
1. PRICE (KTM) – 40:08.30 godz.;
2. SVITKO (KTM) – strata 35.23 min.;
3. MEO (KTM) – 43.46 min.;
4. QUINTANILLA (HUSQVARNA) – 45.19 min.;
5. BENAVIDES (HONDA) – 57.05 min.;
6. RODRIGUES (YAMAHA) – 1:02.01 godz.;
21. PIĄTEK (KTM) – 5:08.56 godz.;
64. BERDYSZ – 18:40.32 godz.
Quady
1. M. PATRONELLI (YAMAHA) – 49:36.00 godz.;
2. A. PATRONELLI (YAMAHA) – strata 8 sek.;
3. BARAGWANATH (YAMAHA) – 1:41.15 godz.