Po kłopotach z deszczem przeszedł czas na upał. Organizatorzy skrócili dziewiąty etap, który i tak miał być najkrótszy w tegorocznym Rajdzie Dakar.
Zamiast planowanych 285 kilometrów zawodnicy przejechali tylko do czwartego pomiaru czasu i tam ustawiono fotokomórkę. Dla Polaków był to zmienny dzień.
Zobacz także:
Zwycięzcą został Dariusz Rodewald, który jedzie jako mechanik w ciężarówce Gerarda de Rooya. Holenderskie Iveco okazało się szybsze od bratniego samochodu Tona van Genuktena o 3.59 minuty. Ekipa Polaka prowadzi w klasyfikacji, jest więc szansa na sukces! Ich przewaga nad Rosjaninem Eduardem Nikołajewem wynosi już ponad 27 minut, a trzeci Argentyńczyk Federico Villagra traci ponad 41 minut.
Niestety na piasku i wydmach nie szczęściło się naszym załogom samochodowym. Kierowca Automobilklubu Polski i Orlen Team, Kuba Przygoński (MINI) spadł w klasyfikacji na siedemnaste miejsce (3:24.02 godz.). Dziś był dopiero 23. ze stratą aż 1:17.49 godziny. Szybsi okazali się Marek Dąbrowski i Jacek Czachor (Toyota), którzy byli 20. (57.18 min.). Załoga byłych motocyklistów zajmuje nadal czterdziesta lokatę (13:35.05 godz.).
Adam Małysz i Xavier Panseri (MINI) są na 48. pozycji (20:47.18 min.). Dziś uzyskali 45. czas (3:00.06 godz.).
Wśród motocyklistów Kuba Piątek (KTM) sklasyfikowany został na 37. (57.23 min.), a Maciej Berdysz na 70. miejscu (2:14.43 godz.). W tabeli zajmują odpowiednio 26. (3:11.25 godz.) oraz 72. pozycję (11:51.59 godz.).
Rajd ma nowego lidera. Jest nim Carlos Sainz. Dotychczasowy – Stéphane Peterhansel (obaj Peugeot 2008 DKR) był we wtorek ósmy (9.12 min.). W klasyfikacji po etapie różnica wzrosła do 7.03 minuty. Trzeci jest Nasser Al-Attiyah (14.38 min.). Z debiutujących byłych kierowców WRC najlepszy jest Mikko Hirvonen (czwarty – 34.50 min.). Sebastien Loeb jest 13. (2:16.54 godz.), a Martin Prokop – 15. (3:10.22 godz.).
W gronie motocyklistów tempa nie zwalnia Tobby Price, który wygrał wyraźnie etap, umacniając się na prowadzeniu. Paulo Gonçalves, we wtorek rano jeszcze drugi w klasyfikacji miał problem ze swoją maszyną i stracił dużo czasu.
W kategorii quadów bracia Patronelli zostali tym razem pokonani przez swojego rodaka Pablo Copetti, ale są nadal zdecydowanymi liderami klasyfikacji. Marcos prowadzi z przewagą 1.13 min. nad Alejandro, podczas gdy trzeci w klasyfikacji Alexis Hernandez traci już ponad 40 minut.
Jakub Przygoński: Wyszedł trochę brak mojego doświadczenia dakarowego za kierownicą samochodu, przez co się zakopaliśmy. Później rośliny porastające pustynię zaczęły zapychać chłodnicę naszego auta. Samochód zaczął się przegrzewać. Musieliśmy co chwilę się zatrzymywać i czyścić chłodnicę. Auto jechało maksymalnie 90 km/h, bo systemy zabezpieczające ograniczały prędkość ze względu na problem z chłodzeniem. Nie wiedziałem, że można się zmęczyć w samochodzie tak, jak ja dziś. Nie tylko siedziałem za kierownicą, ale razem z Andriejem odkopywaliśmy samochód i wielokrotnie czyściliśmy chłodnicę, co dało nam mocno w kość. Zresztą nie tylko nam, bo na trasie było wiele załóg, które stały i nie były w stanie jechać w tych warunkach.
Jacek Czachor: I bardzo dobrze, że odcinek został skrócony. Wprawdzie byliśmy w dobrej kondycji, a z samochodem nie mieliśmy problemu, ale było za gorąco, żeby się ścigać, zwłaszcza dla motocyklistów. Z pewnością było powyżej 45 stopni. Dziś samochody były wymieszane z ciężarówkami. Przed nami startowały dwie, a zaraz za nami kolejna. Przez to na trasie było mnóstwo kolein i się zakopaliśmy. Później w końcu złapaliśmy swoje tempo. Pomogliśmy jeszcze Chabotowi, który miał awarię. Jutro będzie więcej wydm. Zapowiada się bardzo trudny etap. Jechałem już tamtędy na motocyklu. Niestety, jutro też samochody będą wymieszane z ciężarówkami.
Marek Dąbrowski: Dziś po przejeździe ciężarówek trasa nie nadawała się do jazdy, bardzo ciężko było ją pokonać. Będzie jeszcze ciężej, niż dziś. Musimy się nastawić na odcinek prawie nie do przejechania.
Adam Małysz: Po około 50 kilometrach, podczas wspinania się na wydmę, musieliśmy nagle odbić w dół, bo ciężarówki zatrzymały się przed nami. To skończyło się niestety uderzeniem w drzewo. Niby nic poważnego się nie stało, ale gałęzie wpadły do środka przez szybę, rozbijając ją i jeden z reflektorów. Jechaliśmy dalej, ale po jakimś czasie silnik zaczął się mocno przegrzewać, więc co 3-4 km trzeba było stawać i czekać aż ostygnie. Coś zaczęło się też dziać z napędem i auto nie mogło podjechać nawet pod najmniejsze wzniesienie. Robiło się coraz gorzej, a sprzęgło ledwo dawało już radę. Dzięki Bogu, że odcinek był skrócony, bo do mety dojechaliśmy z prędkością 20-30 km na godzinę. Ale się udało!
Jakub Piątek: Wydaje mi się, że temperatura dochodziła nawet do 55 stopni. W pewnym momencie wszystkie samochody ratunkowe i helikoptery były w użyciu i gdyby komuś coś się stało, nie byłoby jak go ratować. Dlatego organizator przerwał rajd. To był najtrudniejszy odcinek, jaki kiedykolwiek jechałem. Nie dość, że tak wysoka temperatura, to jeszcze bardzo trudna trasa. To było piekło. Ale to jest Dakar, byłem na to gotowy jadąc tu. Mam wrażenie, że wpadam ze skrajności w skrajność. W Boliwii modliłem się o słońce, kiedy wszechobecne były deszcz, śnieg i lód. Dziś miałem tego słońca dość i marzyłem o deszczu. Przed jutrzejszym etapem nie mogę liczyć na wsparcie serwisu, mogę jedynie “pogrzebać” przy motocyklu sam. Nie mamy też dostępu do części. Dziś miałem problem z przewijarką roadbooka i musiałem przewijać go ręcznie, co na dłuższą metę jest bardzo ciężkie. Dziś nie mam jak naprawić tej usterki, więc jutro czeka mnie to samo…
Carlos Sainz: Ten odcinek specjalny był bardzo trudny. W dużych partiach przebiegał bezdrożami
o miękkim podłożu i przez cierniste zarośla. Dwa razy musieliśmy się zatrzymać, bo grzęźliśmy w piachu. Jeszcze nie wiem, z jakiego dokładnie powodu etap został skrócony, ale i tak był on wyjątkowo wyczerpujący z powodu ogromnego upału. Trzy razy złapaliśmy gumę, ale za każdym razem powietrze uchodziło powoli, nie było więc konieczności zatrzymywania się na zmiany kół. Cieszę się z awansu na pierwsze miejsce, ale wiem, że utrudni to jutrzejszą jazdę, będę bowiem startował jako pierwszy i odkurzał trasę na odcinku specjalnym do Fiambali.
Cyril Despres: Nam ten etap poszedł dobrze. Byliśmy stale skoncentrowani i uniknęliśmy grzęźnięcia. Jazda była wyczerpująca fizycznie, ale udało nam się utrzymywać wysokie tempo. W pewnej chwili zobaczyłem przed sobą stojący samochód i poznałem, że to Peugeot Stéphane’a. Kiedy jest się członkiem zespołu Peugeot Total, sprawa jest oczywista: trzeba sobie pomagać, by zespół jako całość tracił jak najmniej czasu na rozwiązywanie problemów. Oddaliśmy nasze koło zapasowe. Czasy wskazują na to, że gdyby nie ten postój, moglibyśmy walczyć o zwycięstwo w dzisiejszym etapie.
Stéphane Peterhansel: Mieliśmy dzisiaj dużo problemów. Jechaliśmy w terenie porośniętym kolczastymi krzakami i dwa razy przebiliśmy opony. Również dwa razy zakopaliśmy się w luźnym podłożu – nie były to wydmy, lecz po prostu miękki teren. Wjeżdżając w rozpadlinę zmniejszyłem prędkość i samochód ugrzązł. W dodatku pod koniec odcinka przednie wloty powietrza do chłodnicy były zapchane resztkami roślin. Musieliśmy zmniejszyć tempo, bo inaczej silnik by się przegrzał. Myślę, że jutrzejszy odcinek Fiambala może się okazać decydujący dla dalszej sytuacji w rajdzie.
Bruno Famin, dyrektor Peugeot Sport: Doskonale wiedzieliśmy, że pierwsze dni drugiego tygodnia rajdu okażą się wyjątkowo trudne. Nie myliliśmy się. Pomimo wszystkich problemów i faktu, że Stéphane stracił sporo cennego czasu, wciąż utrzymujemy dwa samochody zespołu na dwóch czołowych miejscach w klasyfikacji. Nasser Al Attiyah, najbliższy z rywali, nadal traci do naszego lidera ponad 14 minut. Nasz cel pozostaje bez zmian: chcemy doprowadzić załogi Peugeot Total w komplecie do mety w Rosario. Niemniej, wszyscy nasi kierowcy są teraz w służbie naszej marki, mają tego pełną świadomość i kiedy będzie trzeba zrobić coś dla dobra zespołu, nie zawahają się. Na razie, biorąc pod uwagę kruchą przewagę, jaką mamy nad Nasserem, wydawanie jakichkolwiek poleceń zespołowych byłoby przedwczesne – zresztą wydarzenia dwóch ostatnich dni wyraźnie to pokazują.
WYNIKI 9. ETAPU
Samochody
1. SAINZ – 2:35.31 godz.;
2. VAN LOON – strata 10 sek.;
3. HIRVONEN – 17 sek.;
7. PETERHANSEL – 9.12 min.;
21. DĄBROWSKI i CZACHOR – 57.18 min.;
24. PRZYGOŃSKI i RUDNITSKI – 1:17.49 godz.;
29. BERNARD i VIGNEAU – 2:08.21 godz.;
45. MAŁYSZ i PANSERI – 3:00.06 godz.
Motocykle
1. PRIC – 3:26:58 godz.;
2. BRABEC – strata 12:29 min.;
3. MEO – 13:24 min.;
37. PIĄTEK – 1:46:21 min.;
73. BERDYSZ – 7:13.27 godz.
KLASYFIKACJA GENERALNA Po 9. ETAPACH
Samochody
1. SAINZ (PEUGEOT) – 28:39.24 godz.;
2. PETERHANSEL (PEUGEOT) – strata 7.03 min.;
3. AL-ATTIYAH (MINI) – 14.38 7.03 min.;
4. HIRVONEN (MINI) – 34.50 7.03 min.;
5. DE VILLIERS (TOYOTA) – 53.18 7.03 min.;
6. ALRAJHI (TOYOTA) – 1:01.48 godz.;
17. PRZYGOŃSKI i RUDNITSKI (MINI) – 3:24.02 godz.;
29. BERNARD i VIGNEAU – 7:23.12 godz.;
43. DĄBROWSKI i CZACHOR (TOYOTA) – 13:35.05 godz.;
58. MAŁYSZ i PANSERI (MINI) – 20:47.18 godz.
Motocykle
1. PRICE (KTM) – 30:55.54 godz.;
2. SVITKO (KTM) – strata 28.59 min.;
3. GONCALVES (HONDA) – 34.01 min.;
4. QUINTANILLA (HUSQVARNA) – 38.41 min.;
5. MEO (KTM) – 42.08 min.;
6. BENAVIDES (HONDA) – 48.03 min.;
26. PIĄTEK (KTM) – 4:00.23 godz.;
76. BERDYSZ – 13:23.45 godz.
Quady
1. M. PATRONELLI (YAMAHA) – 38:29.22 godz.;
2. A. PATRONELLI (YAMAHA) – 44 sek.;
3. HERNANDEZ (YAMAHA) – 44.12 min.