RAJD DAKAR 2015: WIELKI POWRÓT SONIKA, DOBRY HOŁEK (9. ETAP)

RD_9_1

To wspaniała wiadomość – Rafał Sonik (Yamaha) pozbierał się po niezbyt udanym, ósmym etapie Rajdu Dakar i dziś powrócił na pozycje lidera! Dobrze spisali się kierowcy Automobilklubu Polski: Krzysztof Hołowczyc i Kuba Przygoński.

Hołek co prawda nie odrobił strat do poprzedzających go zawodników – uzyskał gorszy od nich czas, ale powiększył swoja przewagę nad konkurentami zajmującymi miejsca bezpośrednio za nim. Nasz utytułowany zawodnik rajdowy jedzie obecnie czujnie licząc na błędy rywali. Tymczasem nasz motocyklista “jedzie swoje”.

uwaga


Zobacz także:

SPORT

RAJD DAKAR 2015


 

Na cztery dni przed końcem Rajdu Dakar, Rafał Sonik odzyskał prowadzenie w klasyfikacji generalnej, zajmując drugie miejsce na ostatnim chilijskim etapie z Iquique do Calamy. Mimo to na mecie kapitan Poland National Team był wściekły.

RD_9-2

– Jestem zagotowany! Mój rezultat mógł być o przynajmniej 40 minut lepszy. Gdybym tylko nie musiał prowadzić quada zębami… – mówił kapitan Poland National Team.

Liczący 450 km odcinek specjalny miał być dla quadowców i motocyklistów „odpoczynkiem” przed kolejnym etapem maratońskim. I rzeczywiście, pierwszą partię Rafał Sonik wspomina bardzo dobrze.

– Miałem ogromną przyjemność z jazdy. Atakama jest jedną z najbrzydszych pustyń świata, ale dzisiejsze wydmy były naprawdę piękne. Pomyślałem: „oby tak było do końca – wreszcie porządny dakarowy odcinek”. W tym samym momencie wszystko zaczęło się psuć. Ostatnie 200 km do mety to była tragedia. Najpierw odkręcił mi się bak, potem padła elektryka. Nie miałem przewijarki roadbooka, przestała działać pompa paliwowa i quad zaczął zużywać jakieś 20 litrów benzyny na 100 km, więc musiałem stawać. Za pomocą buteleczki o pojemności pół litra i wężyka, ręcznie ściągałem paliwo, przelewając je do górnego zbiornika. Roadbook przewijałem palcami, tak, że aż zrobiły się sine. To wszystko było oczywiście pokłosiem poniedziałkowej jazdy po Salar de Uyuni. Jaki normalny człowiek wjedzie swoim samochodem, motocyklem, czy quadem do 90-procentowego roztworu soli? Nikt kto ma mózg tego nie zrobi! Ściganie się w solance, to jest chory pomysł. Mogłem być o 40 minut szybciej na mecie, ale bak, który się odkręcił trzymałem kolanami, lewą ręką kręciłem roadbookiem, a prawą trzymałem na niestykających klemach i kablach przy akumulatorze. Kierowałem zębami. Na razie jestem zagotowany. Musimy dobrze się naradzić z mechanikami, bo pracy nie brakuje – mówił zdegustowany Rafał Sonik.

RD_9_4

Kuba Przygoński dojechał do mety na 18. miejscu,. Jednak następnie przy nazwisku zawodnika Orlen team i Automobilklubu Polski pojawiła się kara 55 minut. To zepchnęło Polaka na 35. miejsce ze stratą 1:57.11 godziny. Jakub zamiast 15. pozycji, jak podał serwis KTM, w klasyfikacji generalnej klasy jest na 18-tej (4:41.38 godz.), tuż za byłym liderem, Joanem Barreda Bortem (Honda).

– W pewnym momencie zabłądziłem jadąc w strasznym kurzu wzniecanym przez kilku zawodników. Przez to ominąłem jeden waypoint, za co dostałem karę. Podobno siedmiu innych zawodników też nie znalazło tego punktu. Dzisiejszy odcinek był bardzo nieprzyjemny. Jechaliśmy starą dakarową trasą, która ma za sobą chyba już trzy edycje tego rajdu i jest bardzo zniszczona. Mnóstwo dziur i kamieni. Z mojego doświadczenia wynika, że na Dakarze jest jeden dzień, którego bardzo wielu zawodników odpada, oraz jeden dzień nawigacyjny. Ten pierwszy był wczoraj. Podobnie było rok temu, kiedy na trzecim odcinku odpadło siedmiu mocnych zawodników. Niestety, jest tak, jak powinno być na Dakarze, choć nie jest to przyjemne, bo nikomu nie jest miło odpadać. Dziś z kolei był dzień nawigacyjny. Może będzie jeszcze jeden taki dzień. Przed nami cztery dni Dakaru, trzy ciężkie odcinki i wiele może się zdarzyć – mówił Kuba Przygoński.

Krzysztof Hołowczyc i Xavier Panseri (MINI) na etapie zajęli siódmą lokatę (29.30 min). Etap wygrał Nani Roma.

RD_9_5

– Ten dziewiąty etap to był prawdziwy horror. Organizator absolutnie przesadził z wyborem trasy. 80 procent etapu stanowiły potworne dziury, wyrwy, kamienie, koryta wyschniętych rzek. Do tego sporo fesz-feszu, który zawiewany przez wiatr z tylu wyprzedzał samochód, tak że długimi fragmentami jechaliśmy zupełnie po omacku, co w każdej chwili groziło wpadnięciem do głębokiego rowu po rzece lub najechaniem na jakiś głaz. To cud, że nic takiego nam się nie przydarzyło. Z resztą już przed startem na dojazdówce przeżyliśmy spory stres, bo zaczął się bardzo przegrzewać silnik. Na wydmy wjechaliśmy z duszą na ramieniu, bo przegrzany silnik co chwila wchodził w tryb awaryjny, co skutkuje obcięciem mocy o jedną trzecią. Parę pierwszych wydm z trudem pokonaliśmy, ale najwidoczniej pod wpływem gwałtownych ruchów bańka powietrza w układzie chłodzenia jakoś się rozeszła, bo silnik z kilometra na kilometr schładzał się. Po drodze jeszcze zaliczyliśmy drobne “maliny”. Potem, gdzieś w połowie odcinka na jakiejś ogromnej dziurze tak chrupnęło mi w szyi, że przez chwilę miałem przed oczami ciemność, a potem poczułem falę ogromnego ciepła rozlewającą się po całym ciele. Chyba kręgi przejechały po rdzeniu – taka kolejna teoria… Niestety ponownie straciliśmy sporo cennych minut na szukaniu jednego z waypointów. Musieliśmy go minąć zaledwie o kilka metrów, bo po kilkunastu minutach szukania odnaleźliśmy go praktycznie w miejscu, gdzie byliśmy na początku. Pocieszające jest tylko to, że z wyjątkiem Naniego i Nassera, cała czołówka miała ten sam problem. Tym razem szczęście nie dopisało, ale z drugiej strony przecież trzynastego mogły się zdarzyć dużo gorsze rzeczy – powiedział na mecie Krzysztof Hołowczyc.

RD_9_6

Marek Dąbrowski i Mark Powell (Toyota) na metę dojechali na 18. miejscu (54.24 min.). Nasza załoga zajmuje 23. lokatę (9:41.20 godz.), tuż za Nani Romą. Strata byłaby mniejsza, gdyby nie to, że załoga Orlen Team pomogła na trasie Christianowi Lavieille.

– Christian stał dwadzieścia kilometrów przed metą. Jest szósty w generalce, więc przeholowaliśmy go przez góry do mety. Trochę czasu na tym straciliśmy, ale dla nas ten czas nie jest tak ważny, jak dla niego, więc postanowiliśmy mu pomóc. Na początku etapu były wydmy, które przejechaliśmy bez spuszczania powietrza z opon. Samochód był ciężki, trzeba było trochę bardziej kombinować, trawersować. Później była trudna, wyboista, mocno rozjechana trasa, w dodatku ciężka nawigacyjnie. Mnóstwo samochodów krążyło i szukało drogi, ale dość szybko się przebiliśmy. Niestety, wyjeżdżając z tego całego zamieszania w dużym kurzu zgięliśmy całe przednie zawieszenie. Przedni dyfer poszedł do góry, wspomaganie szwankowało. Baliśmy się, że dyfer nie wytrzyma, ale jednak dał radę. Jak to na tym Dakarze, jutro spodziewam się wszystkiego. Zapowiadany jest deszcz, więc nie wiadomo, jak trasa będzie wyglądała i czy odcinki będą przejezdne. W tym roku ciągle przytrafia się coś nowego, coś nas zaskakuje, więc i jutro dużo się będzie działo – powiedział Marek Dąbrowski.

RD_9_8

Eric Bernard i Alexandre Vigneau w Buggy z Team Trio Racing awansowali na 25 miejsce (10:50.14 godz.). 9. etap ukończyli na 25 pozycji (1:29.35 godz.). Dramat przezywał Team Peugeot Total: Stéphane Peterhansel i Jean-Paul Cottret stracili szanse na dobry wynik. Podobny czas co 11-krotny zwycięzca Dakaru (niemal trzy i pół godziny straty po zwycięzcy) odnotowali Piotr Beaupre z Jackiem Lisickim ((Klub Żubry Kraków), którzy zajęli 55. miejsce.

Z kolei drugi kierowca w Peugeot 2008 DKR, Cyril Despres uzyskał jak na razie najlepszy wynik za kierownicą samochodu. Pięciokrotny zwycięzca rajdu w klasie motocykli był dziewiąty w klasyfikacji tego etapu i przeskoczyć z 41. na 39. pozycję w klasyfikacji generalnej.

– Mam nadzieję, że ten czas nie jest jednorazowym wynikiem, ale raczej początkiem czegoś bardziej powtarzalnego na koniec rajdu. Dziś tak naprawdę nie jechałem tak ostro jak bym mógł, ale też nie popełniłem dużych błędów. Musieliśmy się niemniej zatrzymać dwukrotnie, tracąc za każdym razem od 10 do 12 minut ze względu na przebicie opony i problem z podnośnikiem. Zatrzymaliśmy się też przy Stéphanie, żeby zobaczyć, czy możemy mu pomóc. Mieliśmy dobre tempo i jestem naprawdę zadowolony – dziś nie było trudno o błąd. To ważne doświadczenie i myślę, że teraz będę mógł z każdym dniem coraz ostrzej atakować – powiedział Cyril Despres.

RD_9_11

– Kiedy zobaczyliśmy, jak wygląda OS, stwierdziliśmy, że lepiej postawić na bezpieczeństwo, ale wiedzieliśmy też, że ten etap może być dla nasz szansą. Droga była wyboista, a nawigacja skomplikowana. Wpadliśmy w koleinę, która nie wyglądała groźnie, ale złamaliśmy na niej piastę. Nie mieliśmy narzędzi, aby zamontować część zamienną, którą miał w samochodzie Cyril, który zatrzymał się przy nas. Naprawiliśmy więc co mogliśmy i nie odpadliśmy z rajdu. Jest to tym bardziej frustrujące, że mogliśmy wczoraj zwyciężyć. Każdego dnia się czegoś uczymy – wyjaśniał Jean-Paul Cottret, pilot Peterhansela.

: „To był bardzo motywujący dzień dla Cyrila i Gilles’a, którzy wykonali kawał dobrej roboty, bo to był bardzo skomplikowany nawigacyjnie oes. Cyril z dnia na dzień robi postępy, co jest bardzo pozytywne. Niestety Stéphane i Jean-Paul mieli problem ze złamaną przednią prawą piastą, którą udało im się naprawić, co pozwoliło im jechać dalej z niską prędkością. Naprawdę szkoda, bo na początku OS-u byli bardzo szybcy – od lidera dzieliło ich 30 sekund. Ale to jest właśnie wyścig. Pomimo tego problemu cieszymy się, że wracamy do Argentyny z dwoma samochodami w dobrym stanie. Naszym celem jest dojechanie do Buenos Aires- dodał Bruno Famin, Dyrektor Peugeot Sport.

RD_9_10

Liderami pozostali drudzy dziś Nasser al-Attiyah i Matthieu Baumel (Mini All4 Racing). Giniel de Villiers (Toyota Hilux) traci 23.58 min., Yazeed al-Rajhi (Toyota) – 39,29 min., a Krzysztof Hołowczyc – 1.17,41 godz.

W „wadze ciężkiej” ponownie rywalizację zdominowały Kamazy. W walce o etapowe zwycięstwo aktualny lider Arjat Mardiejew wyprzedził Edwarda Nikołajewa, który walczy o powrót na szczyt. Trzeci był Gerard de Rooy z Dariuszem Rodewaldem w roli załoganta. Tatra Robina Szustkowskiego i Jarka Kazberuka zameldowała się w Calamie z niemal dwugodzinną stratą do rosyjskich Kamazów (21. pozycja). W klasyfikacji duet zajmuje 18. miejsce.

Jutro zawodników czeka Calama Marathon Stage o długości 891 kilometrów, z czego 371 km to odcinek specjalny.

RD_9_7


WYNIKI

Motocykle 9. etap
1. Helder Rodrigues (Honda) – 5:05.14
2. Paolo Goncalves (Honda) – strata 3.51 min.;
3. Marc Coma (KTM) – 7.34 min.;
4. Joan Barreda (Honda) – 19.47 min.;
5. Javier Pizzolito (Honda) – 20.07 min.;
6. Stefan Svitko (KTM) – 21.40 min.;
7. Matthias Walkner (KTM) – 22.02 min.;
8. Toby Price (KTM) – 23.09 min.;
9. Pablo Qunitanilla (KTM) – 23.15 min.;
10. Olivier Pain (Yamaha) – 28.09 min.;
35. Jakub Przygonski (KTM) – 1:57.11 godz.

Klasyfikacja: 1. Coma – 34:05.00 godz.; 2. Goncalves – strata 5.28 min.; 3. Qunitanilla – 26.52 min.; 4. Price – 31.31 min.; 5. Svitko – 40.36 min.; 6. Faria – 1:31.26 godz.; 7. Casteu – 1:31.26 godz.; 8. Sanz – 1:54.37 godz.; 9. Jakes – 2:18.31 godz.; 18. Jakub Przygonski – 4:41.38 godz.

Samochody 9. etap
1. Nani Roma – 4:41.56 godz.;
2. Nasser Al-Attiyah – strata 6.27 min.;
3. Guerlain Chicherit – 14.09 min.;
7. Krzysztof Hołowczyc – 29.30 min.;
9. Cyril Despres- 45.22 min.;
15. Marek Dąbrowski – 54.24 min.;
55. Piotr Beaupre – 3:30.46 godz.

Klasyfikacja: 1. Nasser Al-Attiyah – 31:29.38 godz.; 2. Giniel de Villiers – strata 23.58 min.; 3. Yazeed Al-Rajhi – 39.29 min.; 4. Krzysztof Hołowczyc – 1:17.41 godz.; 14. Stéphane Peterhansel – 5:06.42 godz.; 26. Marek Dąbrowski – 9:41.20 godz.; 34. Piotr Beaupre – 12:48.07 godz.; 39. Cyril Despres – 14:57.38 godz.

Quady 9. etap
1. Victor Gallegos – 6:31.46 godz.;
2. Rafał Sonik – strata 15.35 min.;
3. Sergio Lafuente – 25.29 min.;
4. Ignacio Casale – 26.24 min.

Klasyfikacja: 1. Rafał Sonik – 42:58.24 godz.; 2. Ignacio Casale – strata 4.00 min.; 3. Sergio Lafuente – 52.16 min.

Ciężarówki 9. etap
1. Airat Mardiejew – 5:19.29 godz.;
2. Edward Nikołajew – strata 1.29 min.;
3. Gerard de Rooy, Dariusz Rodewald i Jurgen Damen – 7.05 min.;
21. Robin Szustkowski, Jarek Kazberuk i Filip Skrobanek – 1:49.02 godz.

Klasyfikacja: 1. Airat Mardiejew – 31:52.50 2. Edward Nikołajew (- strata 14.10 min.; 3. Andriej Karginow – 20.42 min.; 10. Gerard de Rooy, Dariusz Rodewald i Jurgen Damen – 7:05.34 godz.; 18. Robin Szustkowski, Jarek Kazberuk i Filip Skrobanek – 11:00.50 godz.