To był bardzo udany etap dla Rafała Sonika. Nasz quadowiec na piątym odcinku specjalnym pokazał konkurentom ich miejsce w szyku – wygrał z dużą przewagą. Dobrze spisał się także Krzysztof Hołowczyc.
Kierowca Automobilklubu Polski, jadący z trzykrotnym rajdowym Mistrzem Polski wśród pilotów – Xavierem Panseri w MINI osiągnęli metę na siódmym miejscu i awansowali na czwarte miejsce w zawodach.
Zobacz także:
Na liczącym 458 km odcinku specjalnym w drodze do Antofagasty, Rafał Sonik, podobnie jak dzień wcześniej, z każdym kilometrem coraz bardziej uciekał swoim rywalom. Na metę dojechał w niespełna sześć godzin, z dziesięciominutową przewagą nad Ignacio Casale.
– Jechałem dziś zupełnie normalnie. Tak, jak robię to w Maroku, Egipcie, czy Brazylii. To na pewno nie była desperacka jazda. Trzymałem swoje tempo, bo co lepszego mogę zrobić, nie wiedząc co dzieje się za moimi plecami. Na pewno nie podejmuję zbędnego ryzyka. Trasa obfitowała w niezwykle trudny teren. Nie brakowało ogromnych, wymagających szczególnej uwagi skał, a także niebezpiecznego i zdradliwego fesz feszu. Ten rodzaj piasku jest z definicji niebezpieczny i trzeba pamiętać, że w każdej chwili możemy w nim trafić na ukrytą pułapkę. Potem podłoże stało się skaliste – wolałbym nie widzieć mojego quada od spodu. Co prawda dojechał, nie ma urwanego wahacza, a kierownica nie została mi w rękach, ale Raptor wymaga totalnej reanimacji. Do wymiany są wszystkie płyty, skid plate, a na jednym podnóżku mam pęknięty spaw. Jest cała masa pracy, więc mechanicy będą mieli ciężką noc. Julian Villarubia przygotowuje roadbook, i razem analizujemy kluczowe punkty trasy. Poza tym masaż, regeneracja i sen. Wszystko po to, żeby jutro „cisnąć” od nowa – powiedział Poland National Team.
Krakowianin powiększył swoją przewagę nad Ignacio Casale o kolejne 10 minut.
W kategorii motocyklistów Jakub Przygoński (KTM) z Automobilklubu Polski dojechał na 28 miejscu ze stratą 42.47 minuty. Kuba Piątek (KTM) z Akademii Orlen Team stracił 1:04.28 godziny. W klasyfikacji zawodnicy Orlen Team zajmują odpowiednio 24 (strata 1:59.29 godz.) oraz 41 miejsce (3:55.29 godz.).
Etap był bardzo kamienisty, nieprzyjemny. Wiele kamieni, głazów i dziur, w które wpadaliśmy jadąc 100-120 km/h. Przez cały odcinek trzymałem kierownicę tak, jakbym wisiał na drążku, nawet na chwilę nie mogłem rozluźnić dłoni. Wiem, że stać mnie na szybszą jazdę i postaram się to udowodnić na kolejnych etapach. Cieszę się jednak, że w ogóle mogę jechać, bo jeszcze pół roku temu myśleliśmy, że w ogóle nie dam rady wystartować z powodu kontuzji – powiedział Kuba Przygoński.
Etap wygrał Marc Coma (KTM), ale Joan Barreda Bort (Honda) stracił zaledwie 2.16 minuty i oczywiście utrzymał prowadzenie. Hiszpanów dzieli obecnie 10.33 minuty i walka trwa nadal. Pierwszych dwunastu kierowców dzieli wciąż w klasyfikacji mniej niż godzina czasu. Ale trzeci Paulo Goncalves na do Comy stratę już ponad 12 minut.
– To jest Dakar, tu zawsze są przygody. Dziś etap był długi i dziurawy, było sporo fesz-feszu. Praktycznie całą trasę jechałem w kurzu innych zawodników. Ponadto pod koniec odcinka zaczęło tak mocno wiać, że musiałem mocno walczyć, żeby utrzymać się na motocyklu. Kosztowało mnie to sporo sił – powiedział Kuba Piątek.
Nasza najlepsza załoga samochodowa, Krzysztof Hołowczyc i Xavier Panseri utrzymywali dziś dobre tempo. Piotr Beaupre i Jacek Lisicki (Klub Żubry Kraków) dojechali do mety w czwartej dziesiątce ze stratą 1:00.54 godz.
– Kilku zawodników, w tym Wasiliew, zaryzykowało jazdę starą, zniszczoną drogą na skróty i to się im bardzo opłaciło, bo zyskali prawie 10 minut. Dzięki temu i równej jeździe potem, Wasiliew sensacyjnie wygrał dzisiejszy etap, co przy tegorocznej obsadzie jest nie lada wyczynem. Nam równa jazda przyniosła dziś awans na czwarte miejsce w rajdzie, z czego się bardzo cieszymy – tłumaczył na mecie Krzysztof Hołowczyc.
Etap wygrał dość niespodziewanie Władimir Wasiliew w MINI. Rosjanin, zdobywca Pucharu Świata FIA wyprzedził o 20 sekund Yazeeda Al-Rajhi (Toyota), który zajmuje obecnie trzecie miejsce w klasyfikacji, bezpośrednio przed Hołkiem. Trzeci był Robby Gordon, a czwarty Nasser Al-Attiyah, który pozostał liderem w kategorii. Ma on przewagę 10.35 min. nad szóstym na etapie Ginielem de Villiersem. Wysoką, piątą pozycję zajął na OS-ie Stéphane Peterhansel (Peugeot). Jedenastą natomiast – Emiliano Spataro i Benjamín Lozad z Renault Duster Team.
– Był to bardzo zdradliwy etap, głównie ze względu na długie odcinki pokryte piaskiem fesz-fesz. Nawierzchnia dzisiejszej trasy była bardzo wyboista. Wybraliśmy zbyt miękkie ustawienie amortyzatorów i wybijało nas do góry na każdej dziurze. Nie ma chyba żadnej testowej trasy o porównywalnej nawierzchni. Aby ograniczyć ryzyko, próbowałem minimalnie zmniejszyć prędkość, ale koniec końców nie popełniliśmy żadnego błędu i obecnie naszym celem jest ukończenie rajdu – powiedział Stéphane Peterhansel.
Carlos Sainz odpadł z rywalizacji zaledwie 20 km przed końcem etapu, kiedy jego samochód rozbił się na skale w chmurze kurzu wzbitej w powietrze przez przejeżdżający quad.
– Jestem bardzo rozczarowany, zwłaszcza, że ubiegłej nocy, kiedy w końcu udało się nam dojechać na biwak o 3:30 nad ranem, mechanicy pracowali nad autem wiele godzin. Odpaść z rywalizacji to straszne uczucie, bez względu na okoliczności, ale tym razem jestem bardzo rozczarowany – powiedział Sainz.
– Najważniejszym wydarzeniem dnia był naturalnie wypadek Carlosa, w którym na szczęście nie ucierpiał ani on, ani pilot, ale został wyeliminowany z dalszej rywalizacji. Przez niewielki błąd i urwane koło Cyril Despres nadal pokonuje ostatnie kilometry trasy, a Stéphane awansował na wysokie, piąte miejsce, co dowodzi, jak bardzo konkurencyjny jest nasz samochód – podsumował Bruno Famin, dyrektor Peugeot Sport.
Eric Bernard i Alexandre Vigneau w Buggy z Team Trio Racing dojechali do mety na 42 pozycji (1:26.05 godz.) i w klasyfikacji są na 27-ej (4:59.44 godz.).
To był ciężki dzień dla załogi Marek Dąbrowski i Mark Powell. Po urwaniu obu półosi na początku odcinka specjalnego przez cztery godziny naprawiali auto. Udało się wrócić na trasę i dojechać do mety, jednak z dużą stratą do zwycięzcy odcinka.
– Nawet o tym nie wiedziałem. Samochód po prostu dziwnie się prowadził. Wkrótce na małym wyskoku urwała się druga półoś i stanęliśmy. Cztery godziny naprawialiśmy samochód na pustyni. Staliśmy w takim miejscu, że jeszcze musieliśmy przekierowywać ciężarówki, żeby nas nie rozjechały – mówi Marek Dąbrowski.
Jak już udało się usunąć usterkę, załoga Orlen Team wróciła na trasę. Ta jednak była już bardzo zniszczona po przejeździe dakarowej stawki.
– Starałem się jechać szybko, żeby nadrobić stracony czas, ale znów coś zaczęło stukać w samochodzie i na 100 km przed metą musiałem zwolnić. Zastała nas noc i ostatnie 50 km jechaliśmy na światłach. Nawigacja nie była najprostsza, ale Mark dał radę i doprowadził nas do mety. Na początku obwiniałem siebie myśląc, że za szybko jechałem. Akurat dziś chciałem wyprzedzać w kurzu i w takich okolicznościach doszło do awarii. Ale jak przyjechaliśmy na metę okazało się, że była to wada materiału – powiedział Marek.
Jako ostatni polski pojazd na biwaku w Antofagaście pojawiła się czarno- czerwona Tatra Jamal. Duet mistrza i ucznia po raz kolejny utrzymał równe, mocne tempo, meldując się na mecie z 25. czasem. Osiągnięcie jest o tyle znaczące, że Robin Szustkowski od dwóch dni jest chory i męczy go gorączka. Za kierownicą siedzi więc Jarosław Kazberuk, który stara się możliwie bezboleśnie przewieźć kolegę przez odcinek specjalny. Tym bardziej cieszy więc awans na 22. lokatę w „generalce”.
W piątek czeka nas etap z metą w Iquique. Tam w sobotę quady i motocykle będą mieć dzień przerwy podczas gdy pozostałe dwie klasy wyruszą na swój etap maratoński. Samochody wjadą do Boliwii, a ciężarówki rywalizować będą na Atakamie.
WYNIKI
Motocykle 5. etap
1. Marc Coma (KTM) – 4:38.16 godz.;
2. Joan Barreda (Honda) – strata 2.16 min.;
3. Pablo Quintanilla (KTM) – 2.40 min.;
4. Stefan Svitko (KTM) – 3.54 min.;
5. Paolo Goncalves (Honda) – 4.37 min.;
6. Helder Rodrigues (Honda) – 6.36 min.;
7. Jeremias Israel Esquerre (Honda) – 7.10 min.;
8. Matthias Walkner (KTM) – 7.24 min.;
9. Alain Duclos (Sherco) – 9.57 min.;
10. Toby Price (KTM) – 10.05 min.;
28. Jakub Przygonski (KTM) – 42.47 min.;
45. Kuba Piątek (KTM) – 1:04.28 godz.
Klasyfikacja: 1. Barreda 17:51.05 godz.; 2. Coma – 10.33 min.; 3. Goncalves – 22.50 min.; 4. Quintanilla – 31.06 min.; 5. Viladoms – 36.23 min.; 6. Faria – 38.13 min.; 24. Przygonski- 1:59.21 min.; 41. Kuba Piątek – 3:55.44 godz.
Samochody 5. etap
1. Władymir Wasiliew – 4:19.18 godz.;
2. Yazeed Al-Rajhi – strata 20 sek.;
3. Robby Gordon – 1.25 min.;
4. Nasser Al-Attiyah – 3.24 min.;
5. Stéphane Peterhansel- 4.04 min.;
7. Krzysztof Hołowczyc – 8.49 min.;
36. Piotr Beaupre (BMW) – 1:00.54 godz.;
71. Marek Dąbrowski – 4:15.49 godz.
Klasyfikacja: 1. Nasser Al-Attiyah (QAT) 16:53.26 godz.; 2. Giniel de Villiers – strata 10.35 min.; 3. Yazeed Al-Rajhi – 20.29 min.; 4. Krzysztof Hołowczyc – 48.55 min.; 5. Erik van Loon – 53.25 min.; 9. Stéphane Peterhansel – 1:19.17 min.; 31. Piotr Beaupre – 5:44.52 godz.; 40. Marek Dąbrowski – 7:17.55 godz.
Quady 5. etap
1. Rafał Sonik – 5:47.46 godz.;
2. Ignacio Casale – strata 10.51 min.;
3. Jeremias Gonzalez Ferioli – 21.41 min.
Klasyfikacja generalna 1. Rafał Sonik – 21:52.41 godz.; 2. Ignacio Casale – strata 24.23 min.; 3. Sergio Lafuente – 26.20 min.
Ciężarówki 5. etap
1. Edward Nikolajew – 4:34.55 godz.;
2. Airat Mardiejew – strata 9.58 min.;
3. Siarhiej Wiazowicz – 15.46 min.;
9. Gerard de Rooy, Dariusz Rodewald i Jurgen Damen – 40.01 min.;
25. Robin Szustkowski, Jarek Kazberuk i Filip Skrobanek – 1:46.03 godz.
Klasyfikacja generalna: 1. Edward Nikolajew – 15:16.18 godz.; 2. Airat Mardiejew – strata 8.01 3. Ales Loprais – 27.28 22. Robin Szustkowski, Jarek Kazberuk i Filip Skrobanek – 5:20.14 godz.; 27. Gerard de Rooy, Dariusz Rodewald i Jurgen Damen – 7:23.57 godz.