Szósty etap dla polskich zawodników uczestniczących w Rajdzie Dakar nie był najlepszy – nasi notowali straty (na szczęście niewielkie). Ale najważniejsze jest to, że utrzymali swoje pozycje, bądź awansowali w klasyfikacji.
Rafał Sonik na quadzie Yamaha przegrał z Ignacio Casalem o 8.15 minuty, ale nadal posiada dość bezpieczną przewagę (16.08 min.). Z kolei Krzysztof Hołowczyc i Xavier Panseri w MINI zajęli ósma pozycję wśród załóg w samochodach. To wystarczyło, aby w tabeli być klasyfikowanym na czwartym miejscu.
Zobacz także:
Trzeci w punktacji kierowców quadów, Sergio Lafuente traci coraz bardziej do prowadzącej dwójki – 41.13 minuty rzecz jasna jest możliwa do odrobienia, ale wydaje się, że to pomiędzy Sonikiem i Casalem rozegra się ostateczny bój o zwycięstwo.
– Po takiej pustyni jak dziś, nie chciałbym się nigdy ścigać. Okropnie brzydka, fatalna i syfiasta. Kiedy dojeżdżałem do grzbietu długiej wydmy, nagle na szczycie pojawiało się kilka osób. Musiałem hamować przez samym grzbietem, zawracać i atakować podjazd na tyle daleko, by oni nie zdążyli tam przebiec. Działanie to było celowe, ale nie potrafię ocenić, czy miało stanowić rozrywkę, czy też wsparcie dla lokalnego zawodnika. To był niesamowicie fizyczny i męcząc etap. Jechaliśmy wśród wielkich gór, zbudowanych z kamieni i fesz feszu. Mijaliśmy wydm z tego zdradliwego piasku. Podejrzewam, że wielu quadowców za moimi plecami przeżywało horror. Gdyby ktoś zaproponował mi trening na dzisiejszej trasie, to powiedziałbym, że zwariował. Camelia Liparoti, która dojechała dziś z 13. czasem jest dla mnie „mega kozakiem. W niedzielę planie jest przede wszystkim odpoczynek i regeneracja. Oddaliśmy właśnie oznakowane koła na maraton, który dla nas rozpoczyna się w niedzielę, więc teraz mogę się na chwilkę zrelaksować. Niestety mechanicy mają mnóstwo pracy, ale odpoczną pod moją nieobecność – powiedział Rafał Sonik, kapitan Poland National Team.
Krzysztof Hołowczyc (Automobilklub Polski) i Xavier Panseri pojechali rozważnie, choć wszyscy najgroźniejsi rywale okazali się nieco szybsi. Podium znów się oddaliło – brakuje do niego ponad 32 minut. Ale do mety jeszcze daleko! Hołka zaczynają też mocno naciskać konkurenci z tyłu.
– Początek dzisiejszego etapu był bardzo nieprzyjemny, wyjątkowo dziurawy, łatwo było złapać kapcia lub uszkodzić zawieszenie. Spory odcinek jechaliśmy starym torowiskiem z prędkością ponad 120 km/h. Modliłem się tylko, żeby koło nie zeskoczyło z szyny, bo pewnie zakończyło by się to spektakularnym dachowaniem. Po neutralizacji wjechaliśmy na drugą cześć odcinka dość dobrym tempem. Niestety oprócz tego, że popełniliśmy drobne błędy nawigacyjne, to złapaliśmy tzw. “slow puncture”, powietrze powoli uchodziło z opony, a my wjechaliśmy w dość wysokie wydmy. Bałem się, że będziemy musieli zmieniać koło na wydmach, co nie jest łatwym zadaniem. Ciśnienie spadło prawie do zera, ale udało nam się odpowiednio balansując na zakrętach dojechać tak do mety. Czas nie jest imponujący, ale najważniejsze, że utrzymujemy czwarte miejsce przed nadchodzącymi jutro i pojutrze etapami maratońskimi w Boliwii. Prawdopodobnie tam dojdzie do decydujących rozstrzygnięć. Jesteśmy wraz z Xavierem dobrej myśli, samochód jest w dobrej kondycji, my również, więc powinno być nieźle – powiedział na mecie Krzysztof Hołowczyc.
Losy rywalizacji na czołowych pozycjach w dużej mierze mogą się jednak zadecydować w przeciągu najbliższych dwóch dni. Podczas, gdy motocykliści i quadowcy będą odpoczywać, samochody ruszą do Boliwii na swój pierwszy w historii etap maratoński. Tu kluczowa będzie taktyka. Kto zbyt nadwyręży samochód może zapłacić bardzo wysoką cenę za swoją brawurę lub nieostrożność.
Marek Dąbrowski (Automobilklub Rzemieślnik) i Mark Powell w Toyocie spisali się dziś dzielnie, tracąc do lidera rajdu Nassera Al-Attiyaha (który właśnie wygrał etap), 29.14 minuty. Mechanicy zreanimowali jego Toyotę, a on ruszył na OS z pełnym zaangażowaniem i „wykręcił” doskonały, 19. czas (awans na 33. miejsce w zestawieniu), Celem załogi Orlen teram i Automobilklubu Polski jest obecnie jedynie dotarcie do mety zawodów w Ameryce.
– Zawsze jest apetyt na więcej, ale cieszymy się z tego, co jest. Zdarzają nam się małe błędy nawigacyjne, ale Mark radzi sobie naprawdę nieźle. Jest bardzo poukładanym i mądrym człowiekiem. Zaufał sobie, uwierzył, że da radę i wykonuje swoją robotę bardzo dobrze. Przeprowadził mnie przez wydmy, które zawsze są trudne nawigacyjnie. Jestem z niego bardzo zadowolony, ale zwiększanie tempa byłoby mimo wszystko ryzykowne – powiedział Marek Dąbrowski z Orlen Teamu.
Jutrzejszy odcinek wyniesie 321 km, czyli razem z 369 kilometrami dojazdówki do przejechania będzie 717 km z metą w boliwijskim Uyuni.
– Będzie bardzo dużo nawigacji, ponadto słyszałem, że na trasie jest woda. Na mecie nie będzie mechaników, więc musimy uważać – dodał Marek Dąbrowski.
Piotr Beaupre i Jacek Lisicki (Klub Żubry Kraków) dojechali do mety na dobrym 32. miejscu (58.23 min.). W klasyfikacji są na 28. pozycji – o pięć wyżej niż Dąbrowski i Powell.
Eric Bernard i Alexandre Vigneau w Buggy z Team Trio Racing awansowali na 26 miejsce.
Stéphane Peterhansel i Jean-Paul Cottret nie musieli się rozkręcać – w pierwszej części odcinka okazali się najszybsi. potem było gorzej.
– To nie był dla nas dobry dzień. W połowie oesu mieliśmy problem z układem kierowniczym. Mieliśmy z sobą część zamienną, mogliśmy więc zatrzymać się i wymienić ją. Straciliśmy dużo czasu, udało się nam niemniej ukończyć OS. To dla nas najważniejsze – powiedział Stéphane.
– Z wydm Copiapo zjechałem koło północy, a wczoraj, po skomplikowanym oesie, dotarłem na biwak bardzo późno. Rajd Dakar za kierownicą samochodu jest mniej wyczerpujący fizycznie niż na motocyklu, ale od strony psychicznej jest bardziej wymagający. Dojazd na wieczorny biwak jest naprawdę fantastycznym uczuciem. Wielokrotnie pokonałem ten etap na motocyklu, więc jestem ciekaw jak inne zespoły ocenią jutrzejszy maraton! – dodał drugi kierowca Team Peugeot Total, Cyril Despres.
Wśród motocyklistów Kuba Przygoński (Automobilklub Polski wciąż nie jest jeszcze w pełni dyspozycji po poważnej kontuzji. Widać to wyraźnie po wynikach kierowcy KTM. Dziś daleko, stracił 44.07 minuty i tylko nieznacznie okazał się szybszy od adepta Akademii Orlen team, Jakuba Piątka (48.32 min.).
– Pękła mi sprężyna w zawieszeniu, przez co w ogóle nie dało się jechać moim motocyklem. Walczyłem o to, żeby przejechać trasę. Podobno takie sprężyny praktycznie nigdy nie pękają, ale zdarzyło się. Na Dakarze trzeba mieć szczęście. Jesteśmy przygotowani najlepiej, jak się da, ale są takie sytuacje, jak moja dziś, i nic na to nie poradzimy – powiedział Kuba Przygoński.
– Dzisiejszy etap był wymagający, bardzo techniczny. Trudny teren, sporo podjazdów. Udało mi się przejechać dość dobrze technicznie, pokonałem wydmy bez większych problemów, więc jestem zadowolony – dodał Jakub Piątek.
Dziś faworyci także jechali nieco słabiej. Joan Barreda (Honda) był szósty, wyprzedzając ósmego Marca Comę (KTM) o ponad dwie minuty. Jednak walka o zwycięstwo trwa nadal – dzieli ich 12,27 minuty. Etap wygrał Helder Rodrigues (Honda).
Ponownie doskonale spisała się na odcinku specjalnym Tatra Jamal Jarosława Kazberuka i Robina Szustkowskiego. Polski duet uplasował się na 16. miejscu, co daje im już 19. lokatę w tej niezwykle zaciętej i trudnej rywalizacji. Mistrz i uczeń w sobotę również wyruszą na swój etap maratoński, ale w przeciwieństwie do samochodów nie wjadą do Boliwii. Ich odcinek specjalny oraz zamknięty biwak umiejscowiono w samym sercu chilijskiej Atakamy.
WYNIKI
Motocykle 6. etap
1. Helder Rodrigues (Honda) – 3:40.10 godz,;
2. Toby Price (KTM) – strata 1.10 min.;
3. Paolo Goncalves (Honda) – 1.42 min.;
4. Pablo Quintanilla (KTM) – 6.11 min.;
5. Stefan Svitko (KTM) – 6.42 min.;
6. Joan Barreda (Honda) – 7.20 min.;
7. Jeremias Israel Esquerre (Honda) – 8.55 min.;
8. Marc Coma (KTM) -) – 9.14 min.;
9. Ruben Faria (KTM) – 9.34 min.;
10. Ivan Jakes (KTM) – 13.59 min.;
38. Jakub Przygoński (KTM) – 44.07 min.;
42. Jakub Piątek (KTM) – 48.32 min.
Klasyfikacja: 1. Barreda – 21:38.35 godz.; 2. Coma – strata 12.27 min.; 3. Goncalves – 17.12 min.; 4. Qunitanilla – 29.7 5min.; 5. Price – 33.44 min.; 6. Rodrigues – 36.04 min.; 7. Faria- 40.27 min.; 8. Svitko- 41.27 min.; 9. Duclos- 52.56 min.; 23. Przygoński – 2:36.08 godz.; 39. Piątek – 4:36.56 godz.
Samochody 6. etap
1. Nasser Al-Attiyah – 2:37.18 godz.;
2. Giniel de Villiers – strata 37 sek.;
3. Nani Roma (ESP) – 1.24 min.;
8. Krzysztof Hołowczyc – 11:58 min.;
19. Marek Dąbrowski – 29.14 min.;
20. Stéphane Peterhansel – 30.24 min.;
30. Eric Bernard – 55.39 min.;
32. Piotr Beaupre – 58.23 min.
Klasyfikacja: 1. Nasser Al-Attiyah – 19:30.44 godz.; 2. Giniel de Villiers – strata 11.12 min.; 3. Yazeed Al-Rajhi – 28.44 min.; 4. Krzysztof Hołowczyc – 1:00.53 godz.; 10. Stéphane Peterhansel – 1:49.41 godz.; 26. Eric Bernard – 1:49.41 godz.; 28. Piotr Beaupre – 6:43.15 godz.; 35. Marek Dąbrowski – 7:47.09 godz.; 48. Cyril Despres – 13:06.09 godz.
Quady 6. etap
1. Ignacio Casale – 4:21.52 godz.;
2. Rafał Sonik – strata 8.15 min.;
3. Sergio Lafuente(URY) – 23.08 min.
Klasyfikacja: 1. Rafał Sonik – 26:22.48 godz.; 2. Ignacio Casale – strata 16.08 min.; 3. Sergio Lafuente – 41.13 min.
Ciężarówki 6. etap
1. Edward Nikolajew – 2:54.28 godz.;
2. Airat Mardiejew – strata 5.37 min.;
3. Andriej Karginow – 10.40 min.;
4. Gerard de Rooy,Dariusz Rodewald i Jurgen Damen – 11.31 min.;
16. Robin Szustkowski, Jarek Kazberuk i Filip Skrobanek – 1:02.07 godz.
Klasyfikacja: 1. Edward Nikolajew – 18:10.46 godz.; 2. Airat Mardiejew – strata 13.38 min.; 3. Andriej Karginow – 38.16 min.; 19. Robin Szustkowski, Jarek Kazberuk i Filip Skrobanek – 6:22.21 godz.; 21. Gerard de Rooy, Dariusz Rodewald i Jurgen Damen – 7:35.28 godz.