Wyprorokowaliśmy! We wczorajszej relacji z Rajdu Dakar napisaliśmy, że Krzysztof Hołowczyc i Xavier Panseri w MINI ni utracili szans na podium, choć będzie to możliwe jedynie w przypadku problemów konkurentów.
Scenariusz sprawdził się bardzo szybko – jeszcze przed rozpoczęciem czwartkowego odcinka specjalnego nadeszła informacja o problemach technicznych w Toyocie załogi Yazeed Al-Rahji i Timo Gottschalk.
Zobacz także:
Saudyjczyk ostatecznie wycofał się ze zmagań, oddając trzecie miejsce w klasyfikacji generalnej kierowcy Lotto Team i Automobilklubu Polski. Pozycję lidera pewnie utrzymuje Rafał Sonik. Rajdowców już tylko dwa dni ścigania dzielą od mety w Buenos Aires.
Hołowczyc jeszcze przed swoim startem wiedział o problemach rywala i dzięki temu mógł zmienić nieco taktykę przed odcinkiem specjalnym.
– W kółko powtarzam, jak mantrę, że to jest Dakar i tutaj wszystko może się zdarzyć aż do samej mety. Dziś kłopoty techniczne dopadły Yazeeda, którego trzecia pozycja wydawała się niezagrożona. Pamiętajmy, że samochody przejechały już kilka tysięcy kilometrów szaleńczym tempem po ekstremalnych bezdrożach, więc teraz to w zasadzie ruletka, czy coś się popsuje, czy nie. Yazeed był rewelacją tegorocznej edycji, jechał, a raczej frunął swoją Toyotą zupełnie bezkompromisowo. Być może jechał zbyt agresywnie, być może to był zwykły pech, popsuł się jakiś błahy element. Startując do odcinka wiedzieliśmy, że ma poważne kłopoty i jaka otwiera się przed nami szansa. Jechaliśmy spokojnym tempem, koncentrując się na uniknięciu błędów. Pomimo tego złapaliśmy kapcia – stąd ta odległa dziś pozycja, bo różnice w czołówce były minimalne na dość łatwym i krótkim etapie. Przed nami jeszcze dwa dni rywalizacji. Jest realna szansa na podium, ale nie ekscytujemy się tym nadmiernie, musimy zachować spokój i opanowanie aż do mety Buenos – mówił 18. na finiszu Hołek.
W stawce samochodów niepodzielnie rządzi Nasser Al-Attiyah, za którym jak cień posuwa się Giniel de Villiers.
Marek Dąbrowski i Mark Powell (Toyota) na 11. etapie byli tylko o osiem sekund wolniejsi od Hołowczyca, zajmując 19. miejsce – bezpośrednio za kolegą z rajdowej reprezentacji Polski.
– Meta coraz bliżej, ale nie myślimy o tym, tylko spokojnie jedziemy i staramy się nie popełniać błędów. Dziś było trochę mokro, ale przede wszystkim szybko. Za nami krótki odcinek, jakby cisza przed burzą, bo jutro przed nami ponad tysiąc kilometrów ścigania – powiedział Marek Dąbrowski (Orlen Team – Automobilklub Rzemieślnik).
Piotr Beaupre z Jackiem Lisickim ((Klub Żubry Kraków) „wykręcili” w BMW 34. czas i w klasyfikacji są 33. – znów o jedno miejsce wyżej.
Stéphane Peterhansel (Team Peugeot Total) zbliżył się do pierwszej dziesiątki, awansując na 11. miejsce w klasyfikacji generalnej. Drugi kierowca Peugeot 2008 DKR, Cyril Despres, również poprawił swoją pozycję.
– Naszym celem jest dojechanie do Buenos Aires. Nie podejmujemy więc zbyt dużego ryzyka, żeby tylko zwyciężyć etap, tym bardziej, że ani wczorajszy oes, ani te, które zostały do mety, nie sprzyjają za bardzo samochodom z napędem na dwa koła. Przed startem nie byliśmy pewni, czy uda się nam dojechać do mety drugiego etapu, a dziś jesteśmy już blisko mety rajdu. Bardzo mnie to cieszy. Samochód okazał się niezawodny, a nawet jeśli popełniłem kilka błędów, to jest to wpisane w specyfikę rajdu Dakar. Przede wszystkim praca z tak fantastycznym zespołem jest wielką przyjemnością. Nawet jeśli finalnie wynik nie jest idealny, to jest więcej pozytywów niż negatywów. Dużo się nauczyliśmy i jestem pewien, że w przyszłości samochód będzie bardzo konkurencyjny – stwierdził Stéphane Peterhansel.
– To był świetny i piękny oes, bardziej w stylu rajdowym niż rajdu terenowego. Bardzo wzbogacił moje doświadczenie. Większa część trasy była bardzo kręta, dzięki czemu prowadzenie dawało dużo przyjemności. Dziś nie byłem w stanie dać z siebie więcej, ale naprawdę mi się podobało – powiedział Cyril Despres.
– Dziś również nie mieliśmy żadnego problemu z samochodami. Profil tego oesu nie podchodził tak naprawdę naszym samochodom – komentował Bruno Famin, Dyrektor Peugeot Sport.
Eric Bernard i Alexandre Vigneau w Trio II z Team Trio Racing stracili dziś 16,59 minuty. W klasyfikacji awansowali na 27. miejsce (11:58.25 godz.).
Drugim polskim zawodnikiem, który w czwartek nie forsował tempa był Rafał Sonik. Polak prowadzi w klasyfikacji quadów i z każdym kilometrem jest bliżej historycznego sukcesu. Jadąc ostrożnie i nie wdając się w pojedynki z rywalami, kapitan Poland National Team osiągnął szósty rezultat, ale jego przewaga nad drugim w „generalce” Jeremiasem Gonzalezem Ferioli stopniała zaledwie o jedną minutę.
– Nie ma żadnego powodu, żeby teraz forsować tempo i ścigać się z rywalami. Stawka jest dla mnie oczywista. Doskonale znam to zjawisko, kiedy zawodnicy, którzy nie mają szans na wynik końcowy, ścigają się na zabój w ostatnich etapach żeby udowodnić sobie, swoim sponsorom, partnerom i kibicom, że są dobrzy. Pozwoliłem im się dzisiaj ścigać między sobą, bo mój cel jest zupełnie inny. Dzisiaj było straszne ryzyko. Można było ugrać kilka minut, a stracić godziny, albo jeszcze więcej. Jeździliśmy w górach, po bardzo wąskich półkach skalnych i nad głębokimi przepaściami. To po co miałem się tam wygłupiać? – powiedział Rafał sonik.
Na całe szczęście środowy wypadek i uderzenie w skały nie pozostawiły dotkliwych śladów, ale nie ma też jeszcze mowy o pełnej sprawności.
– Po tym „dzwonie” nie doszedłem jeszcze w pełni do siebie, więc tym bardziej muszę się oszczędzać, uważać i jechać ostrożniej. W piątek zaplanowano najdłuższy etap w historii południowoamerykańskich edycji tego rajdu: 1024 km, w tym niemal 300 km odcinka specjalnego. Jeszcze nigdy nie pokonałem takiej odległości na quadzie za jednym razem, więc jestem bardzo ciekawy tego wyzwania – skomentował z uśmiechem Rafał Sonik.
Spadek o jedno miejsce zanotował polski jedynak w klasie motocykli – Jakub Przygoński. 25. Czas przejazdu nie pozwolił mu utrzymać pozycji i w tej chwili jest sklasyfikowany pod numerem 18. O zwycięstwo nadal walczyć będą Marc Coma i Paulo Goncalves.
– To był drugi odcinek maratoński, na szczęście nie musiałem naprawiać motocykla. Na biwaku było bardzo zimno, więc obudziłem się nie tylko zmęczony, ale bardzo zmarznięty. Odcinek był fajny, szybki, prowadzący przez góry. Jechało mi się bardzo przyjemnie. Do końca rajdu mamy jeszcze dwa dni. W piątek czeka mnie co najmniej dziesięć godzin na motocyklu. To będzie bardzo ciężka przeprawa, dlatego będę musiał jechać bardzo uważnie, aby nie popełnić żadnego błędu. Z kolei ostatni, sobotni odcinek, będzie miał tylko niecałe 400 kilometrów i to na pewno będzie lżejszy etap, kończący tegoroczny Dakar – powiedział Kuba Przygoński (Orlen Team – Automobilklub Polski).
Kolejny etap bez komplikacji pokonała również Tatra Jamal z Jarkiem Kazberukiem i Robinem Szustkowskim za kierownicą oraz Czechem Filipem Skrobankiem w roli mechanika. Polsko- czeskie trio straciło do zwycięskiego Iveco Hansa Stacey zaledwie 17 minut. Ze względu na niewielkie różnice w czołówce, dało im to dopiero 28. miejsce, ale jednocześnie pozwoliło utrzymać 18. lokatę w „generalce”.
Przedostatni dzień zmagań wcale nie będzie łatwiejszy od poprzednich. W piątek zawodnicy pokonają 1024 km. Takiego dystansu w południowoamerykańskich edycjach Rajdu Dakar jeszcze nie było. Na początek 248 km dojazdówki, potem 298 km odcinka specjalnego i na dokładkę, morderczy dystans 478 km drogą asfaltową do biwaku w Rosario. Będzie to ostatni nocleg rajdowców przed etapem z metą na rampie w Buenos Aires.
WYNIKI
Motocykle 11. etap
1. Joan Barreda (Honda) – 3:26.33 godz.;
2. Paulo Goncalves (Honda) – strata 17 sek.;
3. Ivan Jakes (KTM) – 1.35 min.;
4. Ruben Faria (KTM) – 1.43 min.;
5, Toby Price (KTM) – 2.17 min.;
6, Marc Coma (KTM) – 2.40 min.;
7. Pablo Qunitanilla (KTM) – 4.13 min.;
8. Helder Rodrigues (Honda) – 5.25 min.;
9. Alain Duclos (Sherco) – 5.26 min.;
10. Stefan Svitko (KTM) – 5.28 min.;
25. Jakub Przygoński (KTM) – 15.48 min.
Klasyfikacja: 1. Marc Coma – 41:43.03 godz.; 2. Paulo Goncalves – strata 5.12 min.; 3. Toby Price – 31.43 min.; 4. Qunitanilla – 33.15 min.; 5. Svitko – 48.07 min.; 6. Faria – 1:40.43 godz.; 7. Casteu – 1:46.51 godz.; 8. Sanz – 2:13.20 godz.; 9. Jakes – 2:24.45 godz.; 10. Vogels – 3:24.45 godz.; 18. Jakub Przygoński – 5:12.22 godz.
Samochody 11. etap
1. Nasser Al-Attiyah – 1:53.10 godz.;
2. Orlando Terranova – strata 27 sek.;
3. Giniel de Villiers – 39 sek.;
7. Stéphane Peterhansel – 2:16 min.;
18. Krzysztof Hołowczyc – 5.07 min.;
19. Marek Dąbrowski – 5.15 min.;
24. Cyril Despres – 7:09 min.;
34. Piotr Beaupre – 14.58 min.;
40. Eric Bernard – 16.59 min.
Klasyfikacja: 1. Nasser Al-Attiyah – 37:12.47 godz.; 2. Giniel de Villiers – strata 29.01 min.; 3. Krzysztof Hołowczyc – 1:28.49 godz.; 11. Stéphane Peterhansel – 5:16.21 godz.; 24. Marek Dąbrowski – 10:04.20 godz.; 27. Eric Bernard – 11:58.25 godz.; 33. Piotr Beaupre – 14:22.44 godz.; 35. Cyril Despres – 15:23.22 godz.
Quady 11. etap 1. Christophe Declerck – 3:56.39 godz.; 2. Nelson Sanabria – strata 6.35 min.; 3. Walter Nosiglia – 6.50 min.; 6. Rafał Sonik – 9.12 min.
Klasyfikacja: 1. Rafał Sonik – 52:07.58 godz.; 2. Jeremias Gonzalez Ferioli – strata 2:50.01 godz.; 3. Walter Nosiglia – 3:42.03 godz.
Ciężarówki 11. etap
1. Hans Stacey – 2:08.11 godz.;
2. Gerard de Rooy, Dariusz Rodewald i Jurgen Damen – strata 1.10 min.;
3. Edward Nikołajew – 1.56 min.;
28. Robin Szustkowski, Jarek Kazberuk i Filip Skrobanek – 17.19 min.
Klasyfikacja:
1. Airat Mardiejew – 38:24.13 godz.;2. Edward Nikołajew – strata 11.11 min.; 3. Andriej Karginow – 47.44 min.; 10. de Rooy, Rodewald i Damen – 7:07.08 godz.; 18. Szustkowski, Kazberuk i Skrobanek – 12:04.37 godz.