Wystartował Rajd Dakar 2013: 38 quadowców, 183 motocyklistów, 153 samochodów i 75 ciężarówek wyruszyło z na trasę najbardziej znanej imprezy terenowej. Wśród nich jest osiemnastu Polaków, którzy pojechali rozważnie.
Na zawodników czekała w sobotę 250 kilometrowa, ciągnąca się wzdłuż oceanu droga dojazdowa do Pisco oraz krótki prolog. Jako pierwsi na rampę startową w Limie wjechali quadowcy, wśród nich Łukasz Łaskawiec – zdobywca Pucharu Świata FIM z 2012 roku (dziś 24 czas w wynikach) oraz Rafał Sonik (ósme miejsce na prologu).
Zobacz także:
CODZIENNE RELACJE Z RAJDU DAKAR
Motocykliści Orlen Teram i Automobilklubu Polski pojechali dość spokojnie. Jakub Przygoński uplasował się na wysokim dwunastym miejscu, Jacek Czachor był 37, a Marek Dąbrowski uzyskał identyczny czas jak jego kolega.
Przygoński do zwycięzcy Chilijczyka Lopeza Contardo (KTM) stracił 30 sekund, a Czachor i Dąbrowski – minutę i 8 sekund. Drugi był Frans Verhoeven, a trzeci – Pablo Quintanilla.
Najlepszy wynik wśród kierowców samochodów uzyskał Carlos Sainz (Buggy), wyprzedzając Argentyńczyka Alvareza (Toyota) oraz Katarczyka Al. Attiyaha i Francuza Chicherita (obaj Buggy). Załoga Monster Energy X-raid Team Krzysztof Hołowczyc i Filipe Palmeiro, jadąca samochodem MINI All 4 Racing, zajęła doskonałe 6. miejsce (strata 34 sek.). Adam Małysz i Rafał Marton zaskoczyli czternastym czasem (46 sek.). Szymon Ruta i Laurent Lichtleuchter (Toyota Hilux) zajęli 30 miejsce (1,15 min.).
POWIEDZIELI PO PROLOGU RAJDU DAKAR 2013
Kuba Przygoński (Orlen Team – Automobilklub Polski): Był to bardzo taktyczny odcinek specjalny. Więcej na nim można było stracić, popełniając błąd, niż zyskać wygrywając. Chodziło o zajęcie jak najlepszej pozycji startowej na jutro. Powinienem być w okolicach dziesiątego miejsca, więc tak jak kalkulowałem. Będę jechał za szybkimi zawodnikami, a wówczas łatwiej utrzymać dobre tempo.
Marek Dąbrowski Orlen Team – Automobilklub Polski): Było dużo skoków, czasami nawet niebezpiecznych, pewnie lepiej jechałoby się za kimś, ale to jest nierealne na tak krótkim etapie. Cisnąłem więc gaz tak, aby dojechać na dobrej pozycji do mety.
Jacek Czachor (Orlen Team – Automobilklub Polski): To nie było trudne 13 kilometrów. Startowaliśmy w odwrotnej kolejności niż przyznane nam numery startowe. Było sporo niebezpiecznych uskoków. Trasa była piaszczysta i niewiarygodnie zryta, starałem się jechać jak najbardziej z boku głównego szlaku, ale nie na full żeby nie popełnić błędu.
Krzysztof Hołowczyc (Monster Energy X-raid Team – Automobilklub Polski): Prolog miał tylko 13 km, więc zanim się tak naprawdę rozgrzałem już się skończył. Na metę wjechałem wściekły, byłem pewny, że czas będzie w lesie, bo w pewnym momencie przejeżdżając przez bardzo głęboki, wręcz grząski piach za słabo “strzeliłem” ze sprzęgła i zgasiłem silnik. Uruchomienie trochę czasu zajęło, potem musieliśmy się wygrzebać z pułapki, na pewno straciliśmy kilkanaście cennych sekund. Jednak na mecie humor szybko powrócił, bo okazało się, że musieliśmy jechać całkiem dobrym tempem, skoro po takiej wpadce mamy identyczny czas co Peterhansel i Novitskiy, parę sekund lepszy od Romy. To, że na tym płaskim, otwartym odcinku przegramy z Buggy i innymi szybkimi benzyniakami było oczywiste, bo ich top speed jest lekko o 20-30 km/h większy od naszego. Rajd i tak zacznie się jutro, a my ruszymy z bardzo dobrej 6-8 pozycji. Zobaczymy, czy będziemy dochodzić Buggy i Toyotę przed nami, czy też oni będą nam bardziej odjeżdżać, ale jestem dobrej myśli. Mam w sobie taką dobrą energię. Tutaj w Peru przyjęcie Dakaru jest wspaniałe, dużo bardziej entuzjastyczne niż w zeszłym roku. Tłumy ludzi wiwatują na trasie, często wybiegają na drogę, widać, że Dakar to dla nich prawdziwe święto. Trzymajcie kciuki jutro! Cieszę się też, że po raz pierwszy mamy na Dakarze reprezentację narodową Poland National Team. W dzisiejszym debiucie w reprezentacji dobrze pojechali moi koledzy Rafał Sonik w quadach i Adam Małysz, który śmiało można powiedzieć, że był rewelacją dzisiejszego prologu. Z niecierpliwością czekam na kolejne etapy.
Adam Małysz (Toyota): Auto strasznie zasuwa. Dobrze, że obok mnie jest Rafał i czasem mnie hamuje. Nie należy przesadzać. Niektóre szczyty były trochę za szybkie… Trzeba się rozjeździć. Te trzynaście kilometrów to było nic w dakarowej skali ale z drugiej strony odcinek ważny, bo decyduje o kolejności startu i sekundy liczą się razy pięć. Muszę dopiero wyczuć samochód. Za mało przejechałem nim na testach. Przed startem była wielka niewiadoma, ale teraz już wiem, na co stać naszą Toyotę. Na tych 13 kilometrach wyprzedziliśmy dwa auta startujące przed nami. Wiedziałem, jak się czują ich kierowcy – tak jak ja w zeszłym roku! Silnik ma nieprawdopodobną moc. Nie byłem w stanie sobie tego wyobrazić. O zawieszeniu będziemy mogli coś powiedzieć po twardszych, szutrowych trasach. Rajd jest długi i muszę się pilnować. Cały czas będzie nauka tego samochodu. Dzisiaj Rafał był ze mnie zadowolony, więc się cieszę!
Szymon Ruta (Orlen Team – Toyota): Nie wiedziałem co mnie czeka na trasie. W końcu był to mój pierwszy w życiu etap rajdu Dakar. W paru miejscach hamowaliśmy trochę za wcześnie auto. W paru jechaliśmy dokręconym szóstym biegiem, czyli na granicy możliwości naszego samochodu. Ogólnie oceniam mój przejazd jako płynny i już myślę o kolejnym, trudnym jutrzejszym odcinku specjalnym.
Łukasz Łaskawiec (Yamaha): Dakarowy dzień rozpocząłem o dokładnie o 08:09 rano wyjazdem z parku zamkniętego. Następnie przejechaliśmy przez rampę startową usytuowaną przy wybrzeżu oceanu i udaliśmy się na 250 km dojazdówkę do Pisco, która okazała się nieco męcząca – w miastach ludzie niemal wskakiwali na mojego quada, zatrzymywali, żeby zrobić sobie zdjęcie. W Pisco czekał nas 13 kilometrowy odcinek po wydmach, po bardzo kopnym piasku. Dwóch zawodników miało tam przygodę, jednemu prawdopodobnie zepsuł się quad, a drugi miał wywrotkę – widziałem jak się podnosił, najprawdopodobniej nic mu się nie stało. Ja postanowiłem pojechać ten odcinek bez nerwów, tak, aby nie uszkodzić quada. Typowe, dakarowe ściganie zaczynamy dopiero jutro, więc do dzisiejszego dnia starałem się podejść na spokojnie. Jest już strasznie gorąco, powoli czujemy, że rozpoczyna się prawdziwy Dakar.
Fot.: zespoły (Jacek Bonecki, Marian Chytka)
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.