Łukasz Łaskawiec wygrał dziewiąty etap Rajdu Dakar 2013 w kategorii quadów. To pierwsze zwycięstwo polskiego kierowcy w tym roku na trasie morderczego maratonu.
Łaskawiec od początku odcinka specjalnego toczył rywalizację o pierwsze miejsce – jego najgroźniejszym konkurentem był zdecydowany lider klasyfikacji Marcos Patronelli. Kierowca Yamahy wytrzymał trudy do końca i pokonał Argentyńczyka o 1.05 minuty. Rafał Sonik był czwarty.
Zobacz także:
CODZIENNE RELACJE Z RAJDU DAKAR
W klasyfikacji nadal wyraźnie prowadzi Patronelli, drugi jest Ignacio Casale. Dla nas świetną wiadomością jest fakt, że Rafał Sonik powrócił na utracony w sobotę najniższy stopień podium w klasyfikacji. I ma szansę go utrzymać, bowiem posiada dużą przewagę nad kolejnym zawodnikiem (Ignacio Casale). Łukasz Łaskawiec awansował na piąte miejsce – pomiędzy naszymi quadowcami jedzie Sebastian Palma.
Niestety dzisiaj nie powiodło się naszym motocyklistom. Najlepszy z reprezentantów Orlen Team i Automobilklubu Polski, Kuba Przygoński był na mecie dopiero trzynasty (strata 20:.44 min.). Polak spadł na dziewiątą pozycję w klasyfikacji, wyprzedzony przez Stefana Stivko. Jacek Czachor był 36-ty (45.03 min.), co kosztowało go spadek o jedną pozycję – na 26-te miejsce (2:14.32 godz.). Marek Dąbrowski jest w klasyfikacji na 86. miejscy (8:18.31 godz.). Na etapie był 110-ty (2:07.05 godz.).
Etap wygrał Cyril Despres, drugi był Joan Barreda Bort, a trzeci Alessandro Botturi. Nowym liderem został niespodziewanie czwarty na mecie Ruben Faria. Po etapie Despres traci do niego 5.23 minuty. Trzeci jest Chaleco Lopez (9.03 min.).
Pechowcem okazał się dziś Nasser al-Attiyah, który zatrzymał się przed metą. Odcinek wygrał Nani Roma. Stephane Peterhansel i Jean-Paul Cottret przybyli na metę jako drudzy i prowadzą obecnie w zawodach ze sporą już przewagą – Giniel de Villiers traci 49.31 minuty.
Świetnie spisali się Adam Małysz i Rafał Marton. Polacy dojechali do mety na szesnastym miejscy, tracąc do Naniego Romy 38.41 minuty. Polska załoga awansowała czternaste miejsce w klasyfikacji (4:09.04 godz.).
W gronie ciężarówek załoga Robert Jan Szustkowski, Jarosław Kazberuk i Wojciech Białowąs (Mercedes) zajęli dziś 31 miejsce (45.37 min.) i są w punktacji na 26-tym (10:57.37 godz.). Grzegorz Baran, Bartłomiej Boba i Robert Jachacy (MAN) byli znów szybsi od kolegów – ukończyli etap na 22. pozycji (32.17 min.). W rajdzie są na 39. miejscu (17:01.39 godz.).
W klasyfikacji na prowadzeniu nastąpiła zmiana. Liderujący dotychczas zespół Gerarda de Rooya (Iveco) stracił 1:25.38 godz. i spadł na czwarte miejsce. Ales Liprais (Tatra) wygrał 9. etap, ale zajmuje nadal szóste miejsce. Na prowadzenie wyszła ekipa Edwarda Nikołajewa (Kamaz). Martin Kolomy (Tatra) traci 17.56 min. Cornelis Bezemer, Daniel Cnudde oraz Jan van der Vaet z Belgii (TGA 18.480 MAN) zajmują 29. miejsce (12:58.55 godz.).
Jutro przed zawodnikami etap z Cordoby do La Rioja. Na motocyklistów i quadowców czeka 357 km odcinka i 279 km dojazdówki. Kręte, techniczne fragmenty ponownie będą się przeplatać z szybkimi partiami.
POWIEDZIELI
Łukasz Łaskawiec (Yamaha Raptor 700): Wczorajszy, wolny dzień wykorzystaliśmy na przegląd quada i jak najlepsze przygotowanie go do decydującego tygodnia rywalizacji. Przeprowadziliśmy też testy i wyregulowaliśmy silnik, dzięki czemu dziś mogłem się ścigać na pełnym gazie, a moje wysiłki przełożyły się na dobry wynik. Odcinek był bardzo szybki, mimo tego wielu zawodników wytrzymywało ostre tempo, a czołówka jechała bardzo kontaktowo. Rywalizacja jest bardzo zacięta, ale myślę, że dzięki temu możemy stworzyć show, które spodoba się kibicom. Mam sporą satysfakcję! Wiedziałem, że z lokalnymi zawodnikami można wygrywać i dziś wreszcie się to stało. Cieszę się ze zwycięstwa etapowego, choć nie zapominam o moim głównym celu – przyjechałem tu, żeby stanąć na podium w generalce. Mój cel na najbliższe dni jest bardzo prosty – odrabiać cenne minuty, które straciłem w związku z ubiegłotygodniową awarią techniczną oraz konsekwentnie piąć się w kierunku podium.
Jacek Czachor (Orlen Team – Automobilklub Polski): Etap miliona zakrętu po szutrze, cały czas jechaliśmy zakręt w zakręt na drugim biegu. Nie jest to mój ulubiony rodzaj trasy. Dodatkowo doszedł ogromny kurz na trasie i wielu zawodników zaliczyło przez to upadki.
Kuba Przygoński (Orlen Team – Automobilklub Polski): Startowałem z odległej pozycji, cały czas wyprzedzałem zawodników. Jechaliśmy bardzo szybko pomimo technicznych partii. W zasadzie po pierwszych 200 kilometrach nie było już bieżnika na tylnej oponie. Musiałem zacząć ją oszczędzać by nie spalić musu. Oczywiście tempo rywalizacji było ogromne. W dalszej części odcinka specjalnego zablokowało mi się kierownica, coś musiało dostać się do amortyzatora skrętu. Z reguły taka blokada kończy się upadkiem, tak też było i w tym przypadku. Nie poobijałem się jednak zbyt mocno.
Adam Małysz (Toytota): Cieszę się z wyniku, chociaż mogło być lepiej. Chilijczyk w Mini – Boris Garafulic – dwa razy nie chciał nas puścić. Przez 20 kilometrów Rafał mu trąbił Sentinelem. Ale jesteśmy sportowcami i nie będziemy składać protestu. To był strasznie trudny dzień, kilometrowo najdłuższy. Ale fajnie jak jest wynik, jesteśmy na mecie, wszystko jest w porządku. Możemy się cieszyć. Nie było jakichś przygód, więc jesteśmy zadowoleni. W górach jechaliśmy bardzo rozważnie. Było bardzo dużo kamieni, skał, odcinek raczej europejski – i fajnie mi się jechało. Mini kurzyło nam przed nosem. Koniecznie chcieliśmy je wyprzedzić i jak wyjechaliśmy z kurzu, dwa razy znaleźliśmy się poza drogą – raz w krzakach, drugi raz poszliśmy przez pole. To jedyne dzisiejsze przygody.
Fot.: zespoły (Jacek Bonecki, Marian Chytka, DPPI)
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.