Podczas gdy we wtorek w Polsce najwięcej mówiło się o wypadku Krzysztofa Hołowczyca, w Peru nasi kierowcy toczyli walkę z czasem i konkurentami. Świetnie spisali się quadowcy – Łukasz Łaskawiec dojechal do mety na trzecim miejscu.
Tuż za nim uplasował się drugi z naszych reprezentantów – Rafał Sonik. Konkurencję wygrał Marcos Patronelli, a Polacy stracili do niego odpowiednio 15.45 oraz 26.41 minuty. Nasi awansowali w punktacji – Sonik jest obecnie trzeci, a Łaskawiec – piąty.
Zobacz także:
CODZIENNE RELACJE Z RAJDU DAKAR
Na trasie czwartego etapu dobrze pojechał także Jakub Przygoński, który wczoraj otrzymał pięciominutową karę za niedokonanie formalności związanych z książką drogową. Zawodnik Orlen Team i Automobilklubu Polski zajął dziś dziewiąte miejsce wśród motocyklistów, wyprzedzając m. innymi Cyrila Despresa. Jacek Czachor był 34, a Marek Dąbrowski – setny. Wygrał Joan Barreda, drugi był Olivier Pain, a trzeci – David Casteu.
Nowym liderem jest Olivier Pain, a Przygoński zajmuje nadal dziesiąte miejsce.
W rywalizacji samochodów uwaga kibiców koncentruje się obecnie na Adamie Małyszu. Na razie realizuje on swój cel – dziś był osiemnasty, a w klasyfikacji awansował na dziewiętnaste miejsce. Startujący z odległej 118. pozycji po defekcie Toyoty na 3. etapie Szymon Ruta i Laurent Lichtleuchter dojechali na 51 miejscu. Piotr Beaupré i Jacek Lisicki byli 69.
Problemy nie opuszczały dziś czołówki rajdu. 2Rolował Robby Gordon, który zdołał dotrzeć do mety. Lucio Alvarez miał awarię, podobnie jak Carlos Sainz, który zatrzymał się na 147 kilometrze na aż 38 minut.
Etap wygrali podobnie jak wczoraj Nasser al-Attiyah i Lucas Cruz (Buggy Damen Jefferies), ale liderem pozostał kolega Hołka z zespołu Monster Energy X-raid Team, Stephane Peterhansel.
Tymczasem potwierdziły się informacje o złamanych żebrach i urazie kręgosłupa, jakiego doznał Krzysztof Hołowczyc. Taka jest diagnoza lekarska w szpitalu. Hołek najprawdopodobniej niedługo powróci jednak do kraju.
W gronie ciężarówek załoga Robert Jan Szustkowski, Jarosław Kazberuk i Wojciech Białowąs (Mercedes) zajmują 30 miejsce, a Grzegorz Baran, Bartłomiej Boba i Robert Jachacy (MAN) sklasyfikowani są na 52 pozycji.
Dzisiejszy etap był bardzo ciężki – doświadczeni Dakarowcy mówili na mecie, że nie spodziewali się takiego stopnia trudności już w początkowej fazie rywalizacji. Zawodnicy zmierzyli się dziś z 289 kilometrowym odcinkiem specjalnym, na początku którego królowały wysokie wydmy, a jazdę utrudniał fesz fesz. Na 40 kilometrze na zawodników czekał stromy, piaskowy i bardzo niebezpieczny zjazd. Po 95 kilometrze nawierzchnia zmieniła się na bardziej kamienistą, a na pustynię kierowcy wjechali dopiero przed metą mierząc się m.in. z bardzo stromym zjazdem oznaczonym w roadbooku aż czterema wykrzyknikami.
W środę na zawodników czeka transgraniczny etap z peruwiańskiej miejscowości Arequipa do Arica w Chile. Kierowcy zmierzą się z 275 kilometrowym odcinkiem specjalnym i dojazdówką o długości 136 km. Zmiana kraju, w którym rozgrywana jest impreza będzie widoczna nie tylko poprzez zróżnicowaną scenerię otaczającą zawodników, ale również poprzez średnie prędkości osiągane przez zawodników na końcowych partiach odcinka. Zmieni się także podłoże z pustynnego na kamieniste. Konieczność przekraczania rzek przebiegających przez trasę rajdu najdotkliwiej odczują motocykliści i quadowcy.
POWIEDZIELI
Adam Małysz (Toyota Hilux): Trochę szkoda, bo zakopaliśmy się na początku odcinka. Na podjeździe było strasznie miękko i wycofałem samochód. Pojechaliśmy dookoła po innych wydmach, lecz okazało się, że tam jest jeszcze bardziej miękko. Zagrzebaliśmy się w towarzystwie buggy. Trzeba było kopać, podkładać szyny. Zajęło nam to jakieś 10 minut i trochę samochodów nas wtedy wyprzedziło. Potem jechaliśmy już dobrym tempem. Po zjeździe z wydm dopompowaliśmy powietrze w kołach. Na trasie było dużo skał. Podjeżdżaliśmy na niesamowitą górę po skalnej półce szerokości samochodu. Nie wiem, jak przejechały tam ciężarówki. Strasznie nas dzisiaj wytrzepało. Rafała i mnie boli kark. Było dużo dziur, tralek. Przytrafiło nam się parę “stempli”. Uderzaliśmy w wydmy przodem samochodu. Widzieliśmy buggy Carlosa Sainza. Stał zepsuty – to chyba pompa paliwa. Na sam koniec ścigaliśmy się z Balazsem Szalayem. Na plaży szedł jak burza na niskim ciśnieniu w oponach. Mogliśmy wyprzedzić go na finiszu, ale strasznie się kurzyło. Teraz czeka nas długa i monotonna dojazdówka na biwak.
Łukasz Łaskawiec (Yamaha): Dzisiejszy etap to bardzo szybki i kamienisty odcinek oraz długa, ponad 400 kilometrowa, męcząca dojazdówka na biwak, która chyba najbardziej dała mi się we znaki. Na trasie unosiły się ogromne ilości fesz feszu, powodujące, że nie praktycznie nic nie widziałem. Miałem wrażenie, że nigdy nie wyjadę z tego piekielnego kurzu… Mieliśmy też dwa strome zjazdy, jeden w początkowej partii etapu, drugi tuż przed metą, na których trzeba było szczególnie uważać. Etap był też niesamowicie widowiskowy – przez około 15 kilometrów trasa ciągnęła się po plaży, wzdłuż oceanu – krajobraz był niesamowity, wokół quada biegały kraby, można powiedzieć, że organizator wynagrodził nam wcześniejsze męczarnie. Niestety, jeszcze na odcinku specjalnym uszkodziłem wydech, quad pracował więc bardzo głośno i na koniec dnia mam wrażenie, że kompletnie nic nie słyszę. Poza tą drobną usterką, moja Yamaha spisuje się świetnie.
Kuba Przygoński (Orlen Team – Automobilklub Polski): Początek trasy bardzo trudny, jechaliśmy po miękkich wydmach. Później zjeżdżaliśmy z ekstremalnie stromego zjazdu, miał ponad 400 metrów długości, tamtędy zostały puszczone tylko motocykle. Trudno było wyhamować sprzęt i cały czas walczyliśmy żeby się utrzymać w siodle. Na końcu była bardzo stroma ściana, przed którą ciężko było się zatrzymać. Odcinek jednak bardzo dobry. Jechaliśmy kawałek bezpośrednio nad morzem, tam nie mogliśmy się rozpędzić z powodu silnego wiatru.
Jacek Czachor (Orlen Team – Automobilklub Polski): Dzisiaj był ewidentnie najtrudniejszy dzień. Były wydmy, ale to nie one, lecz góry, stanowiły największy problem. Trasa dla motocyklistów była wyjątkowo ciężka z dużą liczbą ostrych kamieni. Trzeba było również uważać na zjazdach by nie zyskać zbyt dużej prędkości.
Marek Dąbrowski (Orlen Team – Automobilklub Polski): Na początku etapu praktycznie nie było widać gdzie jedziemy. Zgadywałem wytaczając kierunek jazdy. Wszędzie zakopywali się motocykliści. Wyjątkowo wymagający odcinek. Kiedy zrobiło się bardziej przejrzyście na trasę wyległo tysiące krabów, je zapewne najbardziej zapamiętam z tego odcinka.
WYNIKI PO 4. ETAPACH
Quady
1. Marcos Patronelli (Yamaha) – 11:21.26 godz.;
2. Sebastian Husseini (Honda) – strata 14.06 min.;
3. Rafał Sonik (Yamaha) – 1:00.17 godz.;
5. Łukasz Łaskawiec (Yamaha) – 1:17.45 godz.
Motocykle
1. Olivier Pain (Yamaha YZ 450F) – 10:10.38 godz.;
2. David Casteu (Yamaha YZ 450F) – strata 2.24 min.;
3. Cyril Despres (KTM 450) – 3.09 min.;
4. Joan Barreda (Husqvarna TE 449 RR) – 5.38 min.;
5. Jordi Viladoms (Husqvarna TE 449 RR) – 7.22 min.;
6. Ruben Faria (KTM 450) – 8.39 min.;
7. Chaleco Lopez (KTM) 10.01 min.;
8. Alessandro Botturi (Husqvarna) – 11.44 min.;
9. Kuba Przygoński (KTM 450) – 14.20 min.;
28. Jacek Czachor (KTM 450) – 47.33 min.;
80. Marek Dąbrowski (KTM 450) 1:44.09 godz.
Samochody
1. Stephane Peterhansel i Jean-Paul Cottret (Mini All4 Racing) – 9:04.29 godz.;
2. Nasser al-Attiyah i Lucas Cruz (Buggy Damen Jefferies) – strata 5.16 min.;
3. Giniel de Villiers i Dirk von Zitzewitz (Toyota Hilux) – 33.22 min.;
4. Leonid Nowickij i Konstantin Żilcow (Mini All4 Racing) – 33.48 min.;
5. Nani Roma i Michel Perin (Mini All4 Racing) – 39.06 min.;
6. Guerlain Chicherit i Jean-Pierre Garcin (Buggy SMG) – 42.32 min.;
7. Ronan Chabot i Gilles Pillot (SMG Original) – 59.30 min.;
19. Adam Małysz i Rafał Marton (Toyota Hilux) – 2:24.28 min.;
57. Piotr Beaupré i Jacek Lisicki (BMW X5 CC) – 8:13.43 min.;
65. Szymon Ruta i Laurent Lichtleuchter (Toyota Hilux) – 9:17.17 min.
Fot.: zespoły (Jacek Bonecki, Marian Chytka)
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.