Reprezentanci Orlen team i Automobilklubu Polski, Krzysztof Hołowczyc i Jean-Marc Fortin zostali liderami rajdu Dakar 2012. Pecha miał natomiast Jakub Przygoński, który po awarii motocykla wycofał się z rywalizacji.
Po raz pierwszy w historii Polak został liderem Rajdu Dakar. Hołek na trzecim etapie zajął drugie miejsce za Nanim Romą i Michelem Perinem, co wystarczyło do awansu na pierwsze miejsce w zawodach.
Niestety nadzieje polskich kibiców na podium w klasyfikacji motocyklistów rozwiały się. Nasz najlepszy obecnie zawodnik – Kuba Przygoński miał defekt silnika, co wyeliminowało go z dalszej walki.
Kuba do chwili awarii zajmował czwarte miejsce w klasyfikacji generalnej rajdu, na pierwszym punkcie pomiaru (WP1) OS3 był dwunasty. Później stanął na 69 kilometrze. Jak poinformował organizator miał on problemy techniczne z motocyklem, które próbował wyeliminować na własną rękę. Niestety okazało się to niemożliwe. Kuba zaliczył tylko jeden way point, tymczasem można opuścić maksymalnie dwa, żeby móc kontynuować jazdę.
– Kuba ma rozerwany silnik. Opuścił way pointy, a regulamin nie przewiduje możliwości dostarczenia mu jednostki napędowej. Wielka szkoda, ale wynika z tego, że to dla niego koniec rajdu – komentował Jacek Czachor.
Okazało się, że w motocyklu Przygońskiego, korbowód przebił blok silnika. Zawodnik został śmigłowcem przetransportowany na biwak wiele godzin po awarii.
– Niestety dla mnie Rajd Dakar się już skończył. Korbowód zrobił dziurę w bloku silnika, silnik wybuchł i nie dało się już nic z tym zrobić. Jednostka napędowa z dziurą nie nadaje się już do niczego, po prostu nie odpala. Dla mnie to wielki dramat i zawód. Cały sezon przygotowywałem się bardzo solidnie i wkładałem w to bardzo dużo serca. Byłem wytrenowany zarówno fizycznie i psychiczne, ćwiczyłem na motocyklu bardzo dużo. Testowaliśmy silniki o dokładnie tej samej specyfikacji i sprawdzaliśmy jak zachowują się one w warunkach ekstremalnych przeciążeń. Nic się nie działo. Niewiadomo dlaczego ta konkretna jednostka nie wytrzymała. Na pewno mój motocykl pojedzie prosto do fabryki KTM, gdzie zostanie gruntownie zdiagnozowany. To nie jest typowe, by silnik psuł się po dwóch dniach jazdy – powiedział Kuba Przygoński.
Krzysztof Hołowczyc startował dziś z czwartej pozycji. Od początku utrzymywał dobre tempo. Na trzecim punkcie pomiaru czasu zawodnik Orlen Team i Automobilklubu Polski wysunął się na drugą pozycję zaraz za Nanim Romą i w takiej też kolejności kierowcy jadący Mini All 4 racing przekroczyli linię mety. Z przebitymi dętkami walczył na odcinku specjalnym Stephane Peterhansel, w wynikach stracił do Hołowczyca 5.14 minuty i polski kierowca objął prowadzenie w rajdzie.
– To niesamowite jak małe różnice są pomiędzy poszczególnymi zawodnikami – splity są mniejsze niż wśród motocyklistów. Staramy się jechać jak najszybciej, a kiedy się jedzie po zwycięstwo zawsze można popełnić błąd, wypaść z drogi, czy złapać kapcia. Dzisiaj właśnie to przydarzyło się Stephanowi Peterhanselowi, który od razu spadł w klasyfikacji. Ale my również trochę pobłądziliśmy. Źle skręciliśmy w jednym z miejsc, pojechaliśmy trasą motocyklistów i musieliśmy wracać pod prąd odcinka. Miałem ogromnego stracha, gdyż się śpieszyłem, a z naprzeciwka jechały na mnie motocykle. To ja jechałem pod prąd więc musiałem im ustępować. Później jadąc przez rzekę uderzyliśmy w gałąź, która przeszyła nam szybę i skończyliśmy tak OS. Bardzo szkoda Kuby, który miał problemy z silnikiem, to dziwna awaria biorąc pod uwagę, że to dopiero trzeci etap rajdu. Wiemy jak Kuba jest szybki i zapewne niebawem będzie znowu walczył o zwycięstwo w tym rajdzie – powiedział Krzysztof Hołowczyc.
Stawkę motocyklową zwyciężył Cyril Despres, który awansował na pierwsze miejsce w rajdzie. Jacek Czachor był dziś 26. i w generalce jest 23., a Marek Dąbrowski na etapie był 58. i jest 38 w stawce.
– Starałem się trzymać pozycję. Trudna była partia przez rzekę w rwącej wodzie i kamieniach. Cały czas jechałem pierwszym biegiem i zmęczyłem się maksymalnie. Zawisłem na jednej ze skarp, nadjechał konkurent, który we mnie uderzył. Motocykle się wywróciły i długo walczyliśmy żeby je wyciągnąć. Wycieńczyło mnie to fizyczne, ale dalej mimo to zacząłem jechać szybko i świetnie nawigować. Zaliczyłem wszystkie way pointy i jestem na mecie – mówił Jacek Czachor.
– Nie był to dobry dzień dla motocyklistów Orlen Team. Kubie eksplodował fabrycznie nowy silnik – to nie powinno mieć miejsca. Dodatkowo został okradziony jeden z naszych samochodów assistace i skradzione zostały ważne dokumenty, między innymi paszport. Trasa dla motocyklistów staje się coraz trudniejsza. Dzisiaj około 70 kilometrów OS-u to bardzo trialowy, wycieńczający teren. Cały czas jestem jednak w rywalizacji i trzeba jechać po dobry wynik – dodał Marek Dąbrowski.
Po dwóch etapach, na których nie miał większych problemów, Adam Małysz wreszcie przekonał się jak trudnym rywalem jest Dakar. Na szybkim, prowadzącym głównie po szutrowych drogach oraz w kamienistych, wyschniętych korytach rzek przebił oponę i utknął na kamieniu.
– Odcinek niby miał tylko 200 kilometrów, ale okazał się bardzo trudnym – podsumował Małysz, kierowca RMF Caroline Team.
Jadący z Rafałem Martonem były skoczek narciarski przeżył jeszcze jedną, o wiele poważniejszą przygodę.
– Uderzyliśmy w rzece o kamień. Na szczęście na środku, więc nie zniszczył niczego w zawieszeniu, ale auto zawisło. Koła kręciły się nie dotykając dna. Straciliśmy tam z pół godziny. Wyjechać pomagali nam miejscowi, bo nawet kiedy podnieśliśmy samochód na podnośnikach, nie chciał ruszyć. Dopiero później podkładaliśmy kamienie, by się wydostać. Po tej przygodzie jechaliśmy już zachowawczo – tłumaczył Adam Małysz.
Surową lekcję otrzymał na etapie z San Rafael do San Juan Łukasz Łaskawiec. Po dwóch świetnych etapach we wtorek o mało nie odpadł z rywalizacji. W jego quadzie dwukrotnie pękały gałki przy kołach. To sprawia, że dolny wahacz wbija się w ziemię, a pojazd zatrzymuje się niemal w miejscu. \
– Za pierwszym razem uderzyłem się w kolana. Niestety, przy drugim uderzyłem głową w konstrukcję roadbooka i przyrządów nawigacyjnych. Bardzo boli mnie twarz, jestem wykończony – mówił zawodnik, który po przyjeździe na biwak długo nie mógł dojść do siebie.
Nie miał nawet siły pójść pod prysznic. Do prowizorycznej łaźni na obozowisku musiał zostać zawieziony samochodem.
Spory awans w klasyfikacji generalnej i wreszcie spokojna noc to osiągnięcie drugiej załogi samochodowej RMF Caroline Team, którą stanowią Albert Gryszczuk i Michał Krawczyk.
– Cel był prosty, dojechać do mety za dnia i zrobić sobie jak najlepsze miejsce na start. O klasyfikację generalną w tej chwili w ogóle się nie martwimy. Chodzi o to, by być jak najbliżej Adama. Za nim, ale blisko. Od jutra także samochody i ciężarówki startują kolejno według klasyfikacji ważne było więc również, by nasza ciężarówka była za naszymi plecami – tłumaczył Gryszczuk.
Mimo problemów z lewą stopą kierowca Mitsubishi oznaczonego numerem 399 nie zjawił się u lekarza.
– Nie poszedłem. Nie chcę ryzykować. Bo gdyby lekarz powiedział, że nie mogę jechać byłaby tragedia. Radzę sobie. Mam jakieś maści przeciwbólowe, staram się ją oszczędzać. W naszych autach jest sekwencyjna skrzynia biegów, więc sprzęgło potrzebne jest tylko do ruszania. A hamuję prawą – śmiał się.
W maratonie nie jedzie już dakarowy debiutant RMF Caroline Team na quadzie – Maciek Albinowski. We wtorek rano na biwaku w San Rafael zawodnik nie mógł uruchomić swojej maszyny i przekroczył limit czasu wyznaczony na start do trzeciego etapu.
Jutro bardzo trudny, długi i wymagający etap z San Juan do Chilecito. Dojazdówka liczy 388, trasa odcinka specjalnego 326. Trasa biegnie przez niezliczoną liczbę wyschniętych koryt rzek oraz kaniony. Pod koniec organizator zapowiada wiele pułapek oraz trudną nawigację.
WYNIKI
Samochody – 3. etap
1. ROMA i PÉRIN – 2:26.51 godz.;
2. HOLOWCZYC i FORTIN – strata 1.09 min.;
3. AL-ATTIYAH i CRUZ – 1.29 min.;
4. DE VILLIERS i VON ZITZEWITZ – 1.33 min.;
5. GORDON i CAMPBELL – 2.08 min.
Motocykliści – 3. etap
1. DESPRES – 3:48.38 godz.;
2. VERHOEVEN – strata 8.37 min.;
3. GONCALVES – 8.39 min.;
4. RODRIGUES – 10.03 min.;
5. CASTEU – 11.42 min.;
22. CZACHOR – 30.04 min.;
46. DĄBROWSKI – 1:02.16 godz.
KLASYFIKACJA GENERALNA
Samochody
1. HOLOWCZYC i FORTIN – 5:51.06 godz.;
2. GORDON i CAMPBELL – strata 0,54 sek.;
3. DE VILLIERS i VON ZITZEWITZ – 1.40 min.;
4. ROMA i PÉRIN – 1.50 min.;
5. PETERHANSEL i COTTRET – 2.41 min.
Motocykliści
1. DESPRES – 7:31.42 godz.;
2. COMA – strata 10.12 min.;
3. CASTEU – 17.16 min.;
4. LOPEZ – 17.37 min.;
5. RODRIGUES – 19.49 min.;
18. CZACHOR – 48.32 min.;
36. DĄBROWSKI – 1:28.04 min.
Więcej na www.orlenteam.pl.
Zobacz też: RAJD DAKAR 2012: WILLI WEYENS – GALERIA.
Zobacz też: RAJD DAKAR 2012: WILLI WEYENS – GALERIA 2.
Zobacz: RAJD DAKAR 2012: WILLI WEYENS – GALERIA 3
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.