Na trasie odcinków specjalnych tegorocznego Ogólnopolskiego Kryterium Asów zobaczymy jedną z największych legend polskich rajdów. Krzysztof Hołowczyc, po zakończeniu dakarowej kariery nie rezygnuje ze startów w najważniejszych imprezach.
Rajdowy weteran przyznaje, że Barbórka jest imprezą, której nie można ominąć. Stąd decyzja o udziale w prestiżowych, warszawskich zawodach.
A oto co mówi były rajdowy Mistrz Europy.
* Zamknąłeś już pewien rozdział w swojej, jakże bogatej karierze, ale Barbórka wciąż znajduje się w Twoim kalendarzu…
– To nie jest tak, że zakończyłem przygodę z rajdami. Ja rozstałem się tylko z Dakarem, więc nie wysyłajcie mnie jeszcze na emeryturę. Jazda samochodem wciąż sprawia mi wielką frajdę.
* A zatem Barbórka to nie jest tylko jednorazowa decyzja?
– Nie, to impreza, w której zawsze uczestniczę z wielką przyjemnością. Miałem to szczęście, że w swojej karierze wygrywałem i całą Barbórkę i Kryterium Asów na Karowej. Ta impreza to jest wielkie święto wszystkich kibiców. Cudownie jest znów się tam pojawić, spotkać fanów i dobrze się bawić. Rok temu pojechaliśmy z Wiślakiem repliką Subaru w historycznych barwach Stomil- Mobil 1 – to było coś fantastycznego. Kibice przywitali nas w niesamowity sposób. I nas i naszą „babcię”, która była przygotowana przez Przemka Wąsika w specyfikacji A-grupowej z najpiękniejszych czasów.
* Co takiego wyjątkowego jest w rajdzie Barbórka?
– Przede wszystkim Karowa. To tylko 2 kilometry, ale jest tam tak dużo adrenaliny! Pamiętam, jak kiedyś leciało się tam bokami praktycznie przez cały odcinek i zastanawiałeś się tylko, czy gdzieś złapiesz krawężnik, czy nie. Teraz samochody są zupełnie inne, są szybsze i mają zdecydowanie lepszą trakcję, więc trudniej o poślizgi, ale tak czy owak, Karowa jest niesamowicie podniecająca!
* Zatem czy Barbórka to tylko świetna zabawa, czy jednak także prawdziwa, sportowa rywalizacja?
– Oczywiście bywało tak, że walka z Pawłem Przybylskim, Januszem Kuligiem czy Tomkiem Kucharem toczyła się do ostatnich metrów i na mecie dzieliły nas ułamki sekund, więc w Barbórce jest dużo walki i prawdziwej rywalizacji. Teraz, szczególnie dla mnie, Barbórka to trochę inne wydarzenie, jest w tym rajdzie coś mistycznego. Rozumiem, że młodzież chce się pokazać z jak najlepszej strony i każdy chce wygrać ten rajd, ale na ostateczny wynik wpływa mnóstwo czynników. Bywało tak, że po kilku przejazdach spadał śnieg i wyniki były zaskakujące, na czele tabeli znajdowały się małe samochody, które teoretycznie nie miały szans. To wyjątkowa impreza.
* Barbórka zmienia się na przestrzeni lat, jest bardziej przyjazna dla kibiców…
– Patrząc na specyfikację odcinków muszę powiedzieć, że zmiany idą w dobrą stronę. Taki rajd powinien być przede wszystkim show dla kibiców. Mamy otwarte przestrzenie, rajdowi fani mogą obserwować dużą część rywalizacji. Od lat w harmonogramie mamy choćby odcinek Bemowo, który dla kibiców jest fantastyczny.
* Zbliżają się święta, które dla Ciebie od lat kojarzyły się z… przygotowaniami do Dakaru. Nie brakuje tych emocji?
– Oczywiście, jeździłem w Dakarze przez 10 lat. Byłem zawodnikiem z czołówki, zajmowałem miejsca w pierwszej piątce, a ostatnią edycję zakończyłem na podium. Jeśli byłeś dakarowcem, to zawsze już nim pozostaniesz. Więc chyba gdzieś będę musiał przezimować. Może ucieknę do Finlandii, aby tam trochę pojeździć po śniegu i nie myśleć tak bardzo o Dakarze. Niedźwiedź musi się gdzieś schować na zimę!
* Twój pilot z ostatniego Dakaru, Xavier Panseri, w tym sezonie pojedzie z Adamem Małyszem. Będziesz trzymał za nich kciuki?
– Jasne, będę trzymał kciuki za Adasia, ma teraz super zespół, świetnego pilota i właściwie wszystkie narzędzia, jakich potrzebuje, żeby osiągnąć dobry wynik. Xavier bardzo szybko przystosował się do jazdy w rajdach cross-country, odebrał fantastyczne lekcje, jest bez wątpienia pilotem ze światowej czołówki. Ma dakarową zaciętość, czuje prędkość, ale też potrafi być niesamowicie spokojny. Oczywiście będę też kibicował Hirvonenowi. On pojedzie moim samochodem, będzie pracował z tymi samymi mechanikami, więc siłą rzeczy chciałbym, żeby osiągnął jak najlepszy wynik.