Sobotni etap Qatar Cross Country Rally przyniósł sukces polskiej załodze. Kuba Przygoński i Timo Gottschalk startowali z czwartej pozycji i gonili czołówkę.
świetnie wywiązali się z tego zdania i na liczącym 323 km OS-ie osiągnęli drugi czas. Ponownie najlepszy okazał się Nasser Saleh Al Attiya.
Zobacz także:
Startujący w swojej ojczyźnie Katarczyk umocnił się na prowadzeniu w wynikach „generalki” i wyprzedza załogę Orlen Team o 8 minut. Przygoński i Gottschalk prowadzili po pierwszym punkcie kontrolnym, jednak w drugiej połowie odcinka byli zmuszeni do postoju i wymiany przebitej opony.
– Dziś startowaliśmy z czwartej pozycji, więc mieliśmy dużo śladów przed sobą i naszym celem był atak. Około setnego kilometra dogoniliśmy Yazeeda, który zmieniał koło zapasowe. Później walczyliśmy z Ten Brinke i na szczęście udało nam się go zostawić w tyle. Na pierwszych 250 km mieliśmy dobre tempo i w pewnym momencie prowadziliśmy w „generalce”. Niestety później przebiliśmy jedną oponę i straciliśmy mniej więcej 2 minuty. Uniknięcie przebicia opon jest tu kwestią szczęścia – większości zawodników zdarzyło się to dwukrotnie. Trasa była ekstremalnie trudna dla opon, z uwagi na temperaturę do jakiej się nagrzewają i ciągłą jazdę po kamieniach – mówi Kuba Przygoński, zawodnik Automobilklubu Polski i Team.
Tuż za naszymi zawodnikami, ze stratą 1:09 minuty na metę dojechał Yazeed Mohammed Alrajhi. Kierowca siedzący za sterami Toyoty Hilux Overdrive będzie starał się wywierać presję na Przygońskim i Gottschalku w kolejnych etapach. Z dobrej strony pokazał się również Władimir Wasiliew (BMW X3Cc), który uzyskał czwarty czas i w klasyfikacji generalnej zajmuje miejsce tuż za podium.
Dużą stratę zaliczył z kolei Bernhard Ten Brinke (Toyota Hilux Overdrive). Zajmujący drugą lokatę po pierwszym etapie Holender, spadł na jedenastą pozycję i traci do lidera już ponad 16 minut.
– Osiągnęliśmy dziś dobre tempo i dobrze współpracowaliśmy nawigacyjnie z Timo. Nie mieliśmy większych problemów, więc jestem zadowolony z tego odcinka. Dalsze ściganie przed nami – tak naprawdę jest to dopiero początek rajdu – podsumowuje Kuba Przygoński.