Polska Liga Terenowa to cztery rajdy przeprawowe w różnych miejscach Polski. Pierwszą rundę pod nazwą „Bagno Rally” zorganizowano w Trojanowie pod Warszawą.
W zawodach znakomicie spisała się załoga Dagmara Kowalczyk i Roman Popławski. Czwarte miejsce w klasyfikacji końcowej jest niewątpliwie świetnym wynikiem!
Zobacz relacje:
Trzeba przyznać, że nazwa „Bagno Rally” trafnie oddaje to, z czym zawodnicy muszą się zmagać. Co prawda, na rajdach przeprawowych błota nie może zabraknąć, ale tu ciągnęło się kilometrami. Na nocnym etapie zaplanowano trzy odcinki specjalne. Na ich pokonanie wyznaczono limit sześciu godzin.
– Praktycznie niewykonalne, bo jeden z nich zakończyliśmy po 3,5 godzinie – powiedziała Dagmara Kowalczyk.
Niewinny zagajnik okazał się torfową pułapką, pozornie twarde podłoże kompletnie rozjeżdżało się pod kołami. Na szczęście nie brakowało drzew, do których można było zapiąć wyciągarkę.
– Gdzieś po godzinie stwierdziliśmy – to chyba klasa dla „mechaników”. Nic z tego, koledzy z mocniej przebudowanymi maszynami mocowali się kilkanaście metrów od naszego „OS-u” – wspomina załoga w barwach Elpigazu.
Dymi…
Gdy do mety zostały najwyżej dwa podpięcia, spod maski czerwonego Jeepa Wranglera zaczęły wydobywać się kłęby dymu. Dymów z każdą sekundą przybywało, co oznaczało jedno – koniec wyciągarki. Nic dziwnego, skoro od startu nie zaznała praktycznie chwili wytchnienia. W ten oto sposób samochód przeciął linię mety na wstecznym… I na tym zakończyła się nocna walka.
Trochę gimnastyki
Pobudka o siódmej rozpoczęła następny dzień. Stara wyciągarka ustąpiła miejsca nowej Dragon Winch, potem przyszedł czas na tankowanie i w drogę. Genialną trasę wyznaczono na OS-ie „Rzeczka”. Już nie bagno, a świetna, techniczna jazda i pokonywanie krętego strumienia. Był kawał gimnastyki dla kierowców i pilotów. I co najważniejsze – odcinek trwał i trwał i nie chciał się skończyć, a to drużyny lubią najbardziej. Ostatecznie wszystkie cztery zaplanowane na dzień odcinki specjalne załoga pokonała w czasie 3 godzin i 26 min.
Nie ma to jak offroad
Ktoś mógłby powiedzieć, że poziom trudności był przesadzony. Jednak to jest właśnie nieodparty urok offroadu. Nigdy nie wiadomo, czy z odcinka zjedzie się po godzinie, czy też następnego dnia z pomocą pięciu innych aut i traktora. Jedno jest pewne, dawno nie było zawodów z tak długimi i wymagającymi przeprawami. To nie zdarza się w żadnych innych rajdach. Wynik – znakomity, czwarte miejsce wśród rajdówek, w większości z dwusilnikowymi wyciągarkami! I dodatkowo – samymi mężczyznami za kierownicą.
Sportową pasję Lady in Red wspierają: Elpigaz, Dragon Winch, Bażantowo Sport, Bush Taxi.
ADAM MIKOŁAJCZYK