Wicepremier Mateusz Morawiecki i minister energii Krzysztof Tchórzewski zapowiedzieli, że za dziesięć lat w Polsce będzie jeździć milion samochodów elektrycznych.
To nie prima aprilis – to element nowego planu gospodarczego rządu Prawa i Sprawiedliwości, przedstawionego podczas spotkania na Politechnice Warszawskiej.
Zobacz relacje:
Rząd stawia na elektryfikację motoryzacji. Ma to być metoda na zmniejszenie emisji dwutlenku węgla i wypełniania zobowiązań klimatycznych Polski. Wicepremier Morawiecki mówił przekonująco o czwartej rewolucji gospodarczej, o elektro- mobilności. W kontekście transportu. O magazynowaniu energii, zaspakajaniu popytu w godzinach nocnych i przychodach elektrowni (węglowych?) z tego tytułu. Wreszcie o zmniejszeniu zapotrzebowania na import ropy.
Mamy produkować elektryczne autobusy. Oraz cały osprzęt: akumulatory, napędy. I oczywiście stacje ładowania. Sami. W Polsce. Oczywiście wiąże się to z koniecznością wysokich dotacji rządowych. Program e-bus będzie wzmocniony nakazem obowiązku posiadania przez miasta pokreślonej procentowo ilości publicznego taboru elektrycznego.
Jednocześnie jednak nie są planowane ulgi na zakup pojazdów na prąd, jedynie np. zwolnienia za parkowanie czy jazdę po bus- pasach…
Gdy Stanisław Lem pisał o samo- jeżdżących samochodach brzmiało to wówczas jak absolutna fantastyka. Tymczasem po pięćdziesięciu kilku latach taka wizja jest coraz bardziej realna! Teoretycznie wszystko jest więc możliwe…
Tym bardziej, że mamy wielu uzdolnionych inżynierów. I studentów. Trzeba tylko powstrzymać geniuszy przed wyjazdem za granicę. Zapewnić im pieniądze. Na życie, ale także na badania. Skąd je wziąć – o tym nic nie wiadomo.
Na razie przewidywane są przez niezależnych ekspertów podwyżki stawek za elektryczność. Wynikają z innych pomysłów (opłat za zużycie wody, czy za media narodowe). A może inne, alternatywne źródła energii? Politycznie stawiamy na węgiel, choć miasta walcząc ze smogiem zamierzają zabraniać jego użycia. Dużo sprzeczności.
PiS z jednej strony postanowił walczyć z wiatrakami dającymi prąd, z drugiej obiecuje cud elektryfikacji transportu. Utopia? Propaganda? Kosmos czy rzeczywistość? Senne marzenia czy wiara z możliwości?
Jest pewne: na razie abstrakcja! Prawda zawsze jednak wychodzi za jaw. Dziesięć lat szybko minie. A potem się obudzimy. I przekonamy się! Choć oczywiście życzmy, aby się udało. Dla naszego zdrowia!
(A. Kar.)