Dwie różne dyscypliny sportu motocyklowego. To co je łączy to to, że w obu triumfowali reprezentanci Polski. A byli nimi Tadeusz “Taddy” Błażusiak oraz Rafał Sonik.
Błażusiak zwyciężył w czwartej eliminacji AMA EnduroCross, która została rozegrana minionej nocy w Gwinnett Centre, w Atlancie. Motocyklista Orlen Team objął dzięki temu prowadzenie w punktacji cyklu.
Zobacz także:
To był wyjątkowo emocjonujący wyścig. Natychmiast po otwarciu bramek startowych Tadeusz wysunął się na prowadzenie. Przez kilka okrążeń dyktował tempo wyścigu. Na kole jego motocykla jednak siedział Cody Webb, który bezwzględnie wykorzystał błąd Tadeusza, gdy ten zaklinował się na lewym nawrocie w głazach. Webb objął prowadzenie i to on nadawał tempo rywalizacji przez kolejne próby, a motocyklista Orlen Team podjął się szalonego pościgu.
Podczas szybkiej jazdy miał jednak problemy najpierw na „matrixie”, a następnie na prawym zakręcie w kamieniach. Webb zwiększał przewagę, ale Tadeusz się nie poddawał i płynnie pokonywał kolejne przeszkody. Wtedy Webb utopił motocykl w kamieniach na lewym zakręcie, a kiedy udało mu się już go wygrzebać przewrócił się na przeszkodzie ułożonej ze śliskich deseczek. Wówczas zaatakował Tadek, który z impetem przeskoczył konkurenta na kolejnej przeszkodzie.
Webb doszedł Błażusiaka na „matrixie” jeszcze na tej samej pętli, Tadek jednak zaraz później odzyskał pozycję lidera i nie oddał już prowadzenia do samego finiszu.
– Miałem naprawdę dobry start. Później popełniłem mały błąd, przez który Cody objął prowadzenie. Ale wiedziałem, że mamy przed sobą jeszcze wiele okrążeń i że jeśli będę trzymał swoje tempo, to uda mi się nadrobić stratę. Udało się i dzięki temu odniosłem kolejne zwycięstwo, powracam też na szczyt tabeli i mogę uznać, że robota została dobrze zrobiona. To był świetny wyścig – powiedział Tadek Błażusiak.
Nasz motocyklista Team w czterech dotychczas rozegranych rundach odniósł dwa zwycięstwa, a dwa razy był trzeci.
Wyniki finał Ex Pro
1. Tadeusz Błażusiak (KTM
2. Cody Webb (Beta +13,070
3. Colton Haaker (Honda +15,656
4. Taylor Robert (KTM +35,562
5. Geoff Aaron (KTM -1 okr.
6. Kyle Redmond (KTM -2 okr.
7. Max Gerston (Beta -2 okr.
8. Ty Tremaine (KTM -2 okr.
9. Wallace Palmer (Christini -3 okr.
10. Bobby Prochnau (KTM -3 okr.
Punktacja AMA EnduroCross: 1. Błażusiak – 94 pkt.; 2. Webb – 93 pkt.; 3. Haaker – 92 pkt.; 4. Robert – 67 pkt.; 5. Aaron – 56 pkt.; 6. Graffunder – 51 pkt.; 7. Gerston – 5 pkt.;, 8. Prochnau – 45 pkt.; 9. Redmond – 44 pkt.; 10. Brown – 42 pkt.
RAFAŁ NA CZELE
Po sobotniej rozgrzewce, w niedzielę na rajdzie Dos Sertoes przyszedł czas na prawdziwe ściganie. Na 155-kilomterowym odcinku specjalnym czołowa trójka quadowców walczyła o każdą sekundę i na mecie nie dzieliła ich nawet różnica minuty. Minimalnie szybszy od rywali okazał się Rafał Sonik, który objął również prowadzenie w klasyfikacji rajdu.
Rajd Brazylii przez lata przyzwyczaił uczestników do długich i niezwykle wymagających odcinków specjalnych. W tym roku organizatorzy postanowili dać rajdowcom czas na „rozkręcenie” i pierwszego dnia ścigania zafundowali im szybki etap o łącznej długości 216 km. Choć Rafał Sonik zawsze podkreśla, że lepiej czuje się na technicznych, górskich trasach udowodnił, iż w żadnym terenie nie ma sobie równych.
– To był dobry odcinek, bez większych zmartwień. Przyznał jednak, że nie obyło się bez małych przygód: Moje tylne koła na przemian wibrowały i uspokajały się, więc kiedy skakałem przy dużych prędkościach, to quad wpadał w takie drgania, jakby leciał z wygiętą lub złamaną ośką – mówił nasz uśmiechnięty quadowiec zaraz po zdjęciu kasku na mecie w Caldas Novas.
Jedyny Polak, startujący w Dos Sertoes miał jednak powody do zadowolenia, bo nie tylko zrealizował swoją plan, ale również okazał się najszybszym quadowcem.
– Dziś przyjąłem taktykę bezpiecznego tempa z minimalnym ryzykiem. Chciałem przyzwyczajać się do cięższego quada niż Yamaha 450, którym ostatnio ścigałem się na Sardynii i zupełnie innych warunków do jazdy. Tutaj miejscami mamy bardzo szybkie odcinki, na których oddajemy skoki nie tylko do góry, ale i na boki. Jechałem bardzo ostrożnie, bo tak zawsze trzeba jechać pierwszy etap. Myślałem tylko, żeby nie za dużo stracić, więc skoro udało mi się wygrać, to tym bardziej się cieszę. To doskonała zaliczka na kolejne dni – powiedział Sonik.
Rafał nie chciał jednak mówić o próbie powtórzenia zeszłorocznego wyniku, kiedy do momentu pechowej awarii seryjnie wygrywał kolejne etapy Dos Sertoes – stwierdził.
– W ubiegłym roku wystartowałem w Rajdzie Brazylii trochę „na wariata”. Jechałem bardzo szybko, wygrywałem kolejne odcinki. Kiedy wspominam te zmagania, dochodzę do wniosku, że to było jednak trochę za szybko… – dodał polski zawodnik.
Krakowianin po niedzielnym etapie objął również minimalne prowadzenie w klasyfikacji rajdu, z 15-sekundową przewagą nad Marcelo Medeirosem i 43-sekundową nad Robertem Nahasem. Rywalizacja w najbliższych dniach powinna więc nabrać rumieńców. W poniedziałek, w drodze do Catalao zawodnicy pokonają 202 km odcinka specjalnego i 58 km tras dojazdowych.
Wyniki pierwszego etapu:
1. Rafał Sonik – 2:05.00 godz.;
2. Marcelo Medeiros – strata 42 sek.;
3. Robert Nahas – 56 sek.
Klasyfikacja rajdu:
1. Rafał Sonik – 2:12.29 godz.;
2. Marcelo Medeiros – 15 sek.;
3. Robert Nahas – 43 sek.