MITSUBISHI: AUTEM ELEKTRYCZNYM DOOKOŁA ŚWIATA

Izabella Miko przyleciała do Polski prosto z USA by opowiedzieć o tym, po co jeździła na stację paliw… elektrycznym Mitsubishi i-MIEV. Zdradza też, jak wyglądałaby jej podróż dookoła Ziemi za kierownicą auta na prąd.

* Przyjechała Pani cicho i bezszelestnie. To raczej nietypowe wejście jak na gwiazdę filmową…
– Głośne silniki i wielkie limuzyny nie są w moim stylu. Bycie eko to także sposób na prezentację swoich poglądów na życie. Już niemal rok jeżdżę elektrycznym Mitsubishi i-MiEV i prawdę mówiąc nie wyobrażam sobie siebie za kierownicą innego samochodu. Wyznaję zasadę, że ważniejsze jest to co masz w sobie, w głowie, niż to jak duże auto stoi w twoim garażu.

* Czyli nowa miłość od pierwszych kilometrów?
– O taaak – zakochałam się po uszy! To świetny samochód dla fundacji EkoMiko – sądzę, że sam widok tego auta uczula ludzi na to by zwracali uwagę na to, ile benzyny zużywają. i-MiEV jest wirtuozem jeśli chodzi o jazdę w mieście. Na pierwszy rzut oka wydaje się być zabawką, którą masz chęć złapać za dach i pchnąć przed siebie jak samochodzik z dzieciństwa, jednak to tylko złudzenie. Prowadzenie tego auta to prawdziwa frajda – jest cichutki, łatwy w obsłudze. Uwielbiam go za zwrotność i niezawodność. Siedzi się w nim wysoko więc widzę wszystko wokół siebie – to daje mi poczucie bezpieczeństwa. Parkowanie? Żaden problem – i-MIEV wciskał się dosłownie wszędzie, gdzie zwykłym samochodem nawet bym nie próbowała wjechać. Jednak dla mnie największym atutem tego auta jest jego napęd – po roku testu jestem pewna na 100 proc., że samochód elektryczny to jest to!


* Zdarzało się, że ktoś z zaciekawieniem przyklejał nos do szyby?

– Trzeba było to widzieć… Co chwilę słyszałam pytania w stylu „co to za auto?”, „a dlaczego?”, „a po co?” – czasami czułam się jakbym podjechała superegzotycznym autem sportowym. Jak widać małe i elektryczne auto też jest seksy i wywołuje pozytywne emocje. Wspólnie z moim bratem, który był producentem warszawskiej strefy kibica w czasie Euro 2012, zdecydowaliśmy się i-MIEV zaprezentować w samym centrum akcji. Auto stojąc w głównym miejscu strefy dosłownie zelektryzowało fanów piłki nożnej i to z całego świata…

* A propos fanów… Wiemy, że występuje Pani w programie o tematyce ekologicznej w TVP2. Może za naszym pośrednictwem opowie Pani swoim wielbicielom coś o konwencji tej produkcji?
– To produkcja cykliczna dla programu „Pytanie na śniadanie”. W każdym odcinku będzie mowa o ogrodach – przede wszystkim o sadzeniu warzyw, ale nie w taki zwykły sposób. Postaram się pokazać jak robić to ekologicznie w warunkach domowych i jednocześnie mieć z tego frajdę. Sądzę, że w niekonwencjonalny sposób doradzę jak we własnym balkonowym lub domowym ogródku wyhodować pyszne jarzyny… Pokażę jak wykorzystywać do tego celu różne rzeczy z odzysku. Jestem weganką, więc wszystko co jem jest na bazie roślinnej – dużo gotuję, mam w głowie mnóstwo przepisów na pyszne potrawy, dlatego powiem też co można przyrządzić z tego co nam urośnie.

* Aż człowiek robi się głodny… Czy i-MiEV będzie Pani towarzyszyć na planie?
– Niewykluczone, że znajdę dla niego jakąś ważną rolę. W końcu idealnie wpisuje się w konwencję programu – nie produkuje spalin, więc dzięki niemu warzywa i owoce mają w sobie mniej szkodliwych substancji. Myślę, że w castingu jest moim faworytem.


* Mamy nadzieję, że widzowie poczują się pozytywnie naładowani jego epizodem… A jeśli już jesteśmy przy elektryczności – w Polsce punktów ładowania jest jeszcze znacznie mniej niż stacji paliw. Czy sądzi Pani, że to się kiedyś zmieni?

– Jeśli więcej osób będzie kupować samochody elektryczne, wówczas przedsiębiorcom będzie się bardziej opłacało posiadanie takiego punktu. A jeśli będzie taka sytuacja jak w USA, gdzie korzystanie z punktów ładowania jest dla kierowców darmowe, wówczas powstanie mechanizm samonapędzający się – kierowcy pomyślą „o fajnie jazda na prąd jest za darmo, więc dlaczego nie kupić sobie samochodu elektrycznego, zamiast tracić pieniądze na benzynę”.

* A jak Pani radziła sobie z ładowaniem akumulatorów w Warszawie?
– Obok biura EkoMiko mamy punkt ładowania, a w domu ładowałam samochód z gniazdka garażowego, więc prądu mi nigdy nie zabrakło. Oczywiście trzeba sobie odpowiednio planować trasy i jeździć z kablem w bagażniku. Prawdę mówiąc i-MIEV zawsze można gdzieś podładować – np. w centrum handlowym w czasie zakupów – fajne jest to, że są oddzielne miejsca parkingowe dla aut elektrycznych – nie trzeba krążyć po parkingu w poszukiwaniu wolnej luki na postój. Same plusy.

* Czas na matematykę i zadanie z treścią… Ile udało się zaoszczędzić jeżdżąc autem na prąd w porównaniu do zwykłego auta z silnikiem spalinowym?

– Liczby nie kłamią – pokonanie 140 km elektrycznym Mitsubishi kosztuje 7 zł. Podczas gdy na przejechanie zaledwie 100 km w ruchu miejskim auto z silnikiem benzynowym potrzebuje ok. 9-10 litrów bezołowiowej, której litr kosztuje niemal 6 zł. Szybkie mnożenie i wynik – w przybliżeniu stukilometrowa podróż kosztuje ok. 60 zł. Sądzę, że rachunek przekona największych malkontentów… W każdym razie ja na stację paliw zajeżdżałam… tylko po sok. Co można zobaczyć na filmie – youtube.com/watch?v=2bWi-JoKAkM.

* Czy można polubić jazdę samochodem elektrycznym? Co w i-MIEV podobało się Pani najbardziej?
– Ooo tak! Już sama świadomość tego, że jeżdżę samochodem elektrycznym daje mi niesamowitą frajdę. Podoba mi się jego codzienna poręczność – jest bardzo zwinny i zwrotny. To wygodny, bezpieczny samochód, w którym nie tylko jest ciepło, ale cichutko. Po włączeniu silnika musiałam sprawdzić napis na desce rozdzielczej – nie mogłam uwierzyć, że już mogę ruszać. Zaskoczyła mnie jego zrywność – ruszając spod świateł zawsze byłam pierwsza, a stojąc za kimś musiałam poczekać, aż poprzedni samochód ruszy, bo zajmowało mu to dużo więcej czasu niż mojemu i-MIEV. Teraz już wiem, że to napęd elektryczny, jaki porusza i-MIEV pozwala na wykorzystanie pełnego momentu obrotowego już od startu – a nie jak w zwykłych autach dopiero po wejściu silnika na odpowiednie obroty.

* Sądzi Pani, że możliwa jest podróż dookoła świata samochodem elektrycznym?
– Super pomysł! Oczywiście! Fajnie by było rozplanować sobie taką wyprawę dookoła świata od jednego punktu ładowania do kolejnego. Takie wyzwanie to by było coś! Myślę, że pokonanie USA nie byłoby problemem – tam punkty ładowania są na każdym kroku. Inne państwa? Cóż, uwielbiam poznawać nowych ludzi… nawet przy pożyczaniu prądu. Że też na to wcześniej nie wpadłam…