Historia sportu wyścigowego zatoczyła koło. Po wielu latach w Toruniu spotkali się mistrzowie słynnych formuł wyścigowych sprzed lat. Wszystko po to, żeby szczególnie uhonorować jednego z nich – Longina Bielaka.
Toruń na przestrzeni minionych dziesięcioleci odegrał szczególną rolę w rozwoju sportu wyścigowego w Polsce. To właśnie na lotnisku Aeroklubu Pomorskiego w 1970 roku nastąpiło odrodzenie tego typu rywalizacji w wydaniu krajowym. W kolejnych latach w zawodach organizowanych przez Automobilklub Toruński uczestniczyli już nie tylko polscy zawodnicy, ale także czołówka kierowców z innych krajów socjalistycznych. Goszczące w mieście rundy międzynarodowego Pucharu Pokoju i Przyjaźni obserwowały nawet dziesiątki tysięcy widzów!
Kilkanaście miesięcy temu przy Automobilklubie Toruńskim zawiązał się ogólnopolski Klub Kierowców Wyścigowych, zrzeszający grupę byłych zawodników i pasjonatów wyścigów samochodowych sprzed lat. Celem KKW jest m.in. kultywowanie pamięci o tych historycznych wydarzeniach.
Członkowie klubu zagościli w Toruniu ponownie. Podczas uroczystego spotkania nagrodzono Longina Bielakarajd monte carlo, , jednego z najbardziej utytułowanych kierowców w całej, przeszło stuletniej historii polskiego sportu samochodowego. Warszawianin w swoim dorobku ma aż 21 tytułów mistrza Polski w wyścigach i rajdach samochodowych. Został zapamiętany nie tylko w kraju, ale i za granicą m.in. dzięki słynnemu Rajdowi Monte Carlo, w którym przed laty wystartował poczciwą… Syreną.
– Jestem niezwykle szczęśliwy, że po tylu latach wróciłem w to miejsce, gdyż Toruń zawsze był bardzo bliski mojemu sercu – podkreśla Longin Bielak. To właśnie w tym mieście to wszystko się odrodziło. Najpierw ścigałem się tutaj jako zawodnik, potem już jako działacz wspierałem rozwój tego sportu.
Członkowie Klubu Kierowców Wyścigowych i Automobilklubu Toruńskiego podkreślali, że bez zaangażowania i przychylności Bielaka o sukcesach wówczas nie byłoby mowy. Chodząca legenda motosportu wsławiła się bowiem nie tylko wybitnymi sukcesami osiągniętymi za kierownicą, ale także licznymi dokonaniami na polu organizacyjnym. To właśnie na okres kiedy Bielak pełnił rolę przewodniczącego Głównej Komisji Sportów Samochodowych przypadł rozkwit wyścigów samochodowych w Polsce. Mistrz sprawował też funkcję prezesa zarządu Automobilklubu Warszawskiego (potem Automobilklub Polski).
– To był nasz mentor, nauczyciel, wychowawca – podkreśla Jacek Szmidt, organizator spotkania. Jego zasługi sprawiły, że stał się w naszym kraju legendą.
Bielakowi na zakończenie spotkania uroczyście przekazano odbudowany bolid Formuły Polonia – Promota. Warszawianin nabył go kilkanaście lat temu, jednak maszyna była w fatalnym stanie – zdekompletowana i zniszczona. Odrestaurowania auta podjęli się Jacek Szmidt i Leszek Jamiński.
– Odbudowa zajęła nam 1300 roboczogodzin – mówi Jacek Szmidt. Takich samochodów produkcji polskiej jest w tej chwili w naszym kraju może maksymalnie z dziesięć. Także jest to prawdziwy unikat. Odtworzyliśmy strzępy tego, co motorsport w Polsce w tamtych czasach stanowił. Odbudowując go mieliśmy świadomość tego, że jest to prawdziwy relikt historii polskich wyścigów samochodowych. Dlatego do tego wszystkiego przyłożyliśmy się w sposób szczególny. Auto powstawało w iście ekspresowym tempie od grudnia. Poświęciliśmy się temu całkowicie. Ja, czy Leszek Jamiński, zaniedbaliśmy własne sprawy osobiste, zawodowe, ale efekt finalny przerósł nasze oczekiwania. To nie jest jakaś atrapa. To w pełni sprawny bolid wyścigowy, który w tej chwili mógłby stanąć do takich zawodów jak przed laty. Zgodnie z oryginalną specyfikacją wszystko bazuje na Fiacie. Silnik ma pojemność 1300ccm, kręci się do około 7 tysięcy obrotów i generuje moc około 80 KM. Maszyna pozwala rozpędzić się do przeszło 180 km/h. Co więcej, technologia, którą obecnie dysponowaliśmy, pozwalała nam na to, żeby zbudować ten bolid pod pewnymi względami jeszcze lepszy od oryginałów sprzed lat.
Longin Bielak ani przez chwilę nie wahał się ponownie zasiąść za kierownicą odbudowanej wyścigowej maszyny. 86-latek podczas przejazdów po torze MotoPark udowodnił, że sportowej jazdy bynajmniej nie zapomniał.
Tomasz Niejadlik
Zdjęcia: Henryk Żurawski
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.