Dziesięć lat temu rozpoczęła się produkcja słynnego japońskiego supersamochodu – na rynku pojawił się Lexus LFA Nürburgring Package.
Ta specjalna odmiana stała się z czasem ekstremalnie wyjątkowa: jest ściśle limitowany, z rozbudowanym pakietem aerodynamicznym i bardzo szybki w zakrętach.
Zobacz relacje:
Nie jest tajemnicą, że tworząc model LFA, inżynierowie Lexusa spędzili wiele czasu na torze Nürburgring. Od 2004 roku przez kilka lat zaglądali tam każdej wiosny i lata, by doprowadzić auto do perfekcji, korzystając z wyjątkowych warunków, jakie zapewnia słynna Północna Pętla (Nordschleife) niemieckiego obiektu. Na ponad 20-kilometrową nitkę przecinającą gęste lasy składają się 73 zakręty i liczne wzniesienia.
Do tego trzeba dodać zmienną nawierzchnię oraz górski mikroklimat, który sprawia, że pogoda może mocno zaskoczyć kierowcę. Tak otrzymujemy tor, który okazuje się idealnym poligonem doświadczalnym.
Twórcy Lexusa LFA prowadzili na Nürburgringu tak intensywne próby, że główny kierowca testowy modelu Hiromu Naruse prędko stał się rekordzistą wśród wszystkich Japończyków pod względem liczby okrążeń tego słynnego obiektu. Naruse – prawdziwy as wśród kierowców testowych Toyoty i Lexusa – był bardzo mocno zaangażowany w projekt nowego samochodu i jest nazywany jednym z ojców słynnego superauta.
Podobno to właśnie on wyszedł z propozycją stworzenia wersji Nürburgring Package. Limitowana odmiana nawiązywała do wyścigowych egzemplarzy LFA, które Lexus wystawiał w 24-godzinnym wyścigu właśnie na tym torze. Za kierownicą jednego z nich startował nawet sam obecny szef koncernu Toyota Akio Toyoda. Specjalną wersję drogowego auta pokazano mediom na początku 2010 roku.
Na 9 miesięcy przed startem produkcji modelu LFA i krótko przed tym, zanim wyścigowe wcielenie słynnego japońskiego auta zdobyło trzecie zwycięstwo w swojej klasie w 24 Hours of Nürburgring.
W karbonie i ze skrzydłem
LFA Nürburgring Package wyróżniał się na tle podstawowej wersji modelu. Auto otrzymało większy przedni spojler, który lepiej rozdzielał powietrze płynące pod i nad samochodem, a przez to zwiększał docisk aerodynamiczny. Jego unoszące się ku górze zakończenia po bokach zderzaka również sprzyjały przyczepności i dodatkowo usprawniały przepływ powietrza wzdłuż samochodu. Efekt potęgowały umieszczone nad nimi niewielkie lotki.
Z tyłu auta znalazło się potężne skrzydło w stylu samochodów wyścigowych klasy GT, które zastąpiło automatycznie wysuwany spojler i zapewniało odpowiednią przyczepność kół tylnej osi. Wszystkie dodatki aerodynamiczne, tak samo zresztą jak znaczna część nadwozia japońskiego supersamochodu, były wykonane z lekkiego włókna węglowego.
Otrzymał również zmodyfikowane zawieszenie. To miało bardziej sportową charakterystykę pracy i obniżało prześwit auta o 10 mm, dodatkowo poprawiając docisk do nawierzchni i zmniejszając opór powietrza. O odpowiednią przyczepność dbały sportowe opony Bridgestone Potenza RE070, naciągnięte na lekkie obręcze z magnezu.
Wprowadzenie nowych elementów aerodynamicznych poprawiło przyczepność auta, ale zwiększyło opory powietrza. Dlatego inżynierowie Lexusa zmodyfikowali też układ napędowy auta, by ekstremalna wersja dysponowała takimi samymi osiągami, jak standardowa odmiana. Moc wolnossącego silnika V-10 o pojemności 4,8 l wzrosła o 11 KM do 571 KM, a czas zmiany przełożeń automatu spadł do zaledwie 0,15 sek.
Mniej kolorów, więcej Alcantary
Standardowego Lexusa LFA można było zamówić praktycznie w dowolnym kolorze. Lexus pozwalał również na daleko idącą personalizację wnętrza. Mówi się, że biorąc pod uwagę wszystkie opcje, materiały, kolory i dodatki, można było stworzyć łącznie aż 30 miliardów kombinacji. Do wersji Nürburgring Package Japończycy podeszli jednak zupełnie inaczej. Do wyboru były cztery lakiery – matowy czarny, czarny, biały i pomarańczowy.
Wnętrze mogło być wykończone w czarnej, czarno- czerwonej lub czarno-fioletowej kolorystyce. W środku królowały włókno węglowe i Alcantara. Z karbonu wykonano konsolę centralną, panele drzwi i konstrukcję głębokich foteli wyściełanych Alcantarą, która zapewniała lepsze trzymanie w trakcie szybkiego pokonywania zakrętów niż naturalna skóra.
Lexus LFA Nürburgring Package pokonywał zakręty bardzo szybko. Tak szybko, że kiedy w sierpniu 2011 r. kierowca testowy Akira Iida zabrał go na Nordschleife, wykręcił czas 7.14,640 min. – w całkowicie seryjnym aucie i na seryjnych oponach. Taki wynik dał wtedy sportowemu Lexusowi miano najszybszego drogowego auta będącego w regularnej produkcji.
Dowodem tego, że LFA Nürburgring Package to auto stworzone do jazdy na torze była również oferta, jaką proponował Lexus klientom zamawiającym samochód. Zanim właściciel odebrał kluczyki do nowiutkiego auta, mógł skorzystać z prywatnej lekcji jazdy po Północnej Pętli w asyście doświadczonego instruktora. Japończycy dołączali do auta również roczny karnet umożliwiający darmowy wjazd na słynny niemiecki tor.
Lexus LFA powstał w ściśle limitowanej serii zaledwie 500 egzemplarzy. Ale sztuk wersji Nürburgring powstało jeszcze mniej, bo jedynie 50. To właśnie biały egzemplarz tej odmiany był ostatnim LFA, który zjechał z taśmy produkcyjnej 14 grudnia 2012 roku. W dniu premiery LFA Nürburgring Package kosztował drogo – jego cena wynosiła około 1,7 mln w bezpośrednim przeliczeniu na dzisiejsze złotówki.
W 2019 roku na aukcji domu RM Sotheby’s egzemplarz samochodu w tej wersji sprzedano za równowartość 3,2 mln zł, czyli niemal dwukrotność pierwotnej ceny. A w przyszłości auto będzie warte zapewne jeszcze więcej.