KIA PLATINUM CUP 2019: POZNAJEMY NOWEGO MISTRZA – MA 16 LAT

kia-lotos-c1

Tegoroczna rywalizacja w Kia Platinum Cup była bardzo zacięta i interesująca. Faworytów do zwycięstwa było kilku, tymczasem zmagania zakończyły się niespodzianką.

Bo tam można nazwać sukces 16-letniego Nikodema Wierzbickiego, który pokonał wielu utytułowanych i doświadczonych konkurentów.


Zobacz relacje:

SPORT


 

Mistrz Polski Kia Platinum Cup 2019 opowiedział m.in. o swoich motorsportowych początkach, tegorocznej walce o tytuł oraz czy po wygraniu zmagań otrzymał w szkole wolny dzień. Zapraszamy do lektury rozmowy z najlepszym kierowcą sezonu KPC 2019.

kia-lotos-c2

* Skąd wzięło się Twoje zainteresowanie wyścigami i motorsportem?

– Moja przygoda z motorsportem rozpoczęła się w 2010 roku, gdy tata zabrał mnie na szkółkę kartingową do Poznania. Organizatorem tego wydarzenia był Automobilklub Wielkopolski. Spodobało mi się i zacząłem regularnie jeździć. W przeszłości tata startował w wyścigach motocyklowych i też chciał w jakiś sposób wrócić do motorsportu. Moje początki nie należały do najłatwiejszych. Zbierałem ogromne doświadczenie i miałem przyzwoite wyniki. Co rok przechodziłem do wyższych kategorii i miałem najtrudniejsze zadanie, startując ze starszymi zawodnikami. Teraz to jednak procentuje i czuję się dużo pewniej za kierownicą.

* Skąd pomysł na starty Picanto?

– Jeden z kartingowców powiedział nam, że istnieje taka seria wyścigowa. Razem z Darkiem Nowickim, który ma w swoim garażu wyścigowe Picanta, odbyłem pierwsze treningi i spodobało mi się. Już po roku treningów chciałem startować w mistrzostwach Polski Kia Picanto, ale regulaminy na to nie zezwalały. Konieczne było wyrobienie odpowiedniej licencji, a nie spełniałem wymogu minimalnego wieku i oficjalnie zadebiutowałem dopiero w 2017 roku.

* Teraz już masz licencję, więc należy zapytać, czy masz prawo jazdy?

– Jeszcze nie mam prawa jazdy, ale planuję zrobić za dwa lata. Chcę od razu wyrobić dokument na kategorię B, więc muszę jeszcze poczekać.

kia-lotos-c3

* Wobec tego możesz jeździć autem tylko na torze. Zdarza Ci się podkradać auto rodzicom, czy adrenalina, która pojawia się w sportowej rywalizacji, jest dla Ciebie wystarczająca?

– Jazda na torze w zupełności mi wystarczy. Nie chcę szaleć w autach cywilnych. Wyścigówka i normalne samochody to dwie różne rzeczy, a jazda po torze i na Superoesach zapewnia mi to, czego obecnie potrzebuję.

* Każdy zawodnik powtarza, że znalezienie budżetu do startów jest najtrudniejszą rzeczą w motorsporcie. Czy zgromadzenie odpowiednich środków na starty w Kia Platinum Cup jest równie trudne?

– Muszę przyznać, że pierwszych sponsorów znalazłem dopiero przed startem w Kia Platinum Cup. Było o to dużo łatwiej niż w kartingu, dzięki medialności tej serii, a to najbardziej interesuje sponsorów. Każdy z nich chce być pokazany w telewizji, gazetach i w Internecie. Znalezienie środków na starty za kierowcą Kii wymaga pewnej pracy, ale jest o wiele łatwiej niż w innych seriach. Również potrzebny budżet nie jest aż tak duży. To jest naprawdę najtańsza seria wyścigowa w Europie.

* Jak wygląda Twoja współpraca z mechanikami? Ufasz im bezgranicznie i nie wnikasz w ich pracę, czy wspólnie ustalacie, co zrobić, by było lepiej?

– To zależy od toru. Zazwyczaj słucham, co mają do zaproponowania i nie dyskutuję z tym. Zespół jest bardzo doświadczony i jego członkowie sami startowali za kierownicami Picanto. Są w tej serii od początku i mają ogromne doświadczenie, z którego warto korzystać. Nie byłem jeszcze w sytuacji, w której zawiódłbym się na nich. Podczas treningów i testów sprawdzamy różne rzeczy, które nie zawsze działają, ale na tym też polega ta współpraca.

kia-lotos-c4

* Jak ocenisz atmosferę, która panuje w pucharze. Patrząc z boku, wygląda na to, że nie jesteście zawziętymi rywalami, tylko dobrymi kolegami. Czy tak faktycznie jest i jeśli tak, to czy wolisz takie relacje, czy zdecydowanie ostrzejsze?

– W kartingu każdy zespół był zamknięty, więc gdy pierwszy raz pojawiłem się w padoku Kii, byłem bardzo zaskoczony otwartością. W kartingu nie do pomyślenia było, by inny zawodnik zajrzał do garażu drugiego. W KPC jesteśmy jedną wielką rodziną, która spotyka się podczas sześciu weekendów wyścigowych i panuje wówczas świetna atmosfera. Wiadomo, czasami przytrafi się ktoś bardziej zamknięty, ale ogólnie to jest jedna wielka motorsportowa rodzina.

* Startujecie w 100-konnych Picanto. Myślisz, że w tym budżecie dałoby się stworzyć jeszcze lepszy pojazd, czy ta mała wyścigówka jest wystarczająca, by poznać świat wyścigów?

– Nie ma i nie będzie lepszej serii, by rozpocząć przygodę z wyścigami. Picanto jest bardzo specyficznym autem i mimo, że to wyścigówka, to nie ma żadnych problemów z częściami, czy z motorem. W innych seriach silnik czy skrzynię biegów trzeba wymieniać 2-3 razy w roku. W Picanto ze względu na wytrzymałość podzespołów nie musimy tego robić tak często i wymagany budżet jest dużo mniejszy.

kia-lotos-c5

* W tym roku walka między kierowcami KPC była niezwykle zacięta, ale to Ty niejednokrotnie okazywałeś się najlepszy. Co czułeś, gdy przekraczałeś linię mety danego wyścigu o włos przed innymi zawodnikami?

– Po przejechaniu okrążeń kwalifikacyjnych i wyścigów pojawiał się spokój. Ważny był każdy punkt. Za mną jest rewelacyjny sezon, ponieważ cały czas walczyliśmy. Gdybym zdobył tytuł dominując w stawce, nie czułbym się tak dobrze, jak teraz, gdy na każdy punkt trzeba było zasłużyć naprawdę ciężką pracą i taktyką. Taka zacięta rywalizacja motywowała do jeszcze większej pracy i lepszej jazdy.

* Gdybyś miał stworzyć drabinkę osób, które pomogły w wywalczeniu tytułu od najważniejszych do nieco mniej ważnych, to jaka byłaby kolejność?

– Na pewno na pierwszym miejscu będą rodzice. Cała moja przygoda z motorsportem rozpoczęła się dzięki nim. Muszę wspomnieć też o wszystkich zespołach, w których startowałem. Ten tytuł nie jest dziełem jednego sezonu, ale kilku lat pracy od kartingu do dziś. Niezwykle ważni są też sponsorzy, bez których nie byłoby mnie tutaj. Trudno wymienić wszystkich, ale trzeba też powiedzieć o innych zawodnikach, którzy motywują do cięższej pracy.

* Jak zostaje się mistrzem Polski w wieku 16 lat? Czy w związku ze swoimi wiekiem czułeś dodatkową presję? Jak radziłeś sobie ze stresem?

– To fantastyczne uczucie, zwłaszcza że wygrałem w tak zaciętym i wyrównanym sezonie. Jeden nieudany wyścig mógł sprawić, że szanse na mistrzostwo przepadały. Na szczęście w tym roku dojeżdżałem na wysokich pozycjach i zebrałem sporo bonusowych punktów, co pozwoliło zyskać małą przewagą nad konkurentami. Dużo kierowców liczyło każdy punkt. Sprawdzali i kalkulowali, co trzeba było zrobić, by zdobyć tytuł. Ja nie zaprzątałem sobie tym głowy. Przyjechałem do Włoch, nie wiedząc, jakie wyniki muszę osiągnąć. Pojechałem swoje, co pokazałem też w drugim wyścigu. Mając zapewniony tytuł, mogłem odpuścić rywalizację, ale nie zrobiłem tego i wywalczyłem kolejne miejsce na podium. Dałem z siebie sto procent. Najważniejsza była spokojna i chłodna głowa. Trzeba się tym bawić i odpuścić niepotrzebne nerwy. W przeszłości, gdy te pojawiały się u mnie, nigdy nie wychodziło z tego nic dobrego.

kia-lotos-c6

* Do startów przygotowujesz się mentalnie, czy taki rodzaj treningu jest dla Ciebie jeszcze nieznanym obszarem?

– Gdy jeździłem w kartingu, korzystałem z usług psychologa sportowego. Po kilku latach treningów wiem jak radzić sobie mentalnie. Dzień w dzień po szkole, czy pracy, większość kierowców, w tym ja, jeździ też wirtualnie, gdzie również trzeba zmagać się z nerwami. Pozwala to zebrać dodatkowe informacje, również o sobie samym przed realnymi startami.

* A jak z treningami fizycznymi?

– Oczywiście przygotowuję się fizycznie, zwłaszcza poprawiłem swoją wytrzymałość. Moje treningi głównie opierały się na jeździe na rowerze, co uwielbiam robić. W szkole nieźle też sobie radzę w biegu na 1000 metrów. Najważniejsza jest jednak “chłodna głowa” i spokojna jazda w wyścigach.

* Cały czas powtarzasz, że ten sezon przejechałeś spokojnie, ale czy był w tym roku moment, w którym pojawił się błysk w Twojej głowie, że nie masz już szans na tytuł albo wręcz przeciwnie, że już jest on na wyciągnięcie ręki?

– Dla mnie największym stresem były kwalifikacje. Gdy było dobrze, wiedziałem, że i w wyścigu sobie poradzę. Na Słowacji czasówka mi co prawda nie wyszła, ale byłem optymistycznie nastawiony i po piątym okrążeniu w wyścigu byłem już drugi. Nie miałem sytuacji, w której w mojej głowie pojawił się jakiś błysk. Po każdym wyścigu mogłem wypaść z pierwszej trójki, więc nic nie liczyłem, nie kombinowałem i robiłem swoje.

* Co mistrz Polski robi na co dzień?

– Mistrz Polski na co dzień chodzi do szkoły, a po zajęciach trenuje na symulatorze…

kia-lotos-c7

* Jak w Twojej szkole zareagowali na to, że wraca do nich mistrz Polski?

– Było bardzo wesoło. Przywitano mnie bardzo ciepło. Ucieszyło mnie to, ponieważ nie wiedziałem, czego się spodziewać. Jestem w szkole związanej z motoryzacją i zarówno nauczyciele, jak i inne osoby wiedzą, o co chodzi w wyścigach i sami śledzą sporo serii. Wszyscy byli bardzo szczęśliwi i dumni z tego, że wywalczyłem tytuł. Gratulacjom nie było końca.
* Miałeś “dzień luzu” i nie byłeś wybierany do odpowiedzi?

– O nie. Aż tak ulgowo nie było. U nas nie ma luzów. Każdy jest równo traktowany i musiałem być przygotowany do zajęć jak każdy inny uczeń.

* Jak wygląda twoja kariera e-racingowa? Śledząc twój profil społecznościowy, można zauważyć, że naprawdę dużo się ścigasz.

– Wirtualna jazda wymaga niesamowicie dużo pracy, by dostosować się do nowych aut i torów, ponieważ co kilka tygodni je zmieniamy. Jak w realnej rywalizacji też muszę znaleźć odpowiednie ustawienia. Osoby, z którymi się ścigamy mają lata doświadczeń i trudno to nadgonić w pół roku. Jeździmy jednak coraz szybciej. Co więcej widzę po sobie, że symulator bardzo pomaga mi w jeździe wyścigowym Picanto. Przez dwa lata nie jeździłem na torze Monza, a po treningu na symulatorze poradziłem sobie świetnie.

* Sezon 2019 się skończył. Skończył się dla ciebie doskonale. Masz już jakieś plany związane ze startami w przyszłym roku, czy na razie odpoczywasz?

– Wiadomo, że wszystko zależy od budżetu, a w innych seriach są potrzebne bardzo duże pieniądze. Obecnie przygotowuję się do startów Picanto. Zimą będę jeździł na Superoesach i torze Poznań, by szlifować swoją formę. Zobaczymy, jak ułożą się rozmowy ze sponsorami. Liczę, że ten wywiad zostanie opublikowany w wielu gazetach i portalach, co ułatwi mi rozmowy z potencjalnymi sponsorami. Jeszcze nic nie jest pewne, ale Picanto jest w garażu i zawsze można dołączyć do stawki. Oby tak się stało!